Elf westchnął. Niby otrzymał odpowiedź na swoje pytanie, ale zarazem zrodziły się kolejne niepewności. Jednak ich rozmówca wzbudził w Khaviecie sympatię. Wydawał się być godnym zaufania. Ważne jeszcze, aby godnymi zaufania byli towarzysze.
"Krasnoludzki wojownik? Ech, takiemu można zaufać na ślepo, choćby był udawał najgorszego wroga. Ale drugi kolega... Jak mu zaufać, skoro on nikomu nie ufa? A Ci "nowi towarzysze"? Jak rozpoznać, kto jest "z nami", a kto "przeciw nam"?" - ten ostatni problem wydał się mu najpoważniejszy. W końcu nawet najwspanialszą grupę można rozbić, gdy się do niej wniknie.
-Ja się mogę zgodzić... i właściwie... zaryzykować. Jednak skąd mamy mieć pewność, że Ci, któży dołączą do nas później są "odpowiednimi" osobami?
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |