Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2021, 17:12   #18
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Piątek 12:03, 16 lipca 1920, Arkham, Uniwersytet Miscatonic

Dzisiejszy poranek był ciężki do przeżycia. Emocjonująca, nieprzespana noc, a w dodatku lekki zawrót głowy po wypiciu połowy butelki brandy dawał mi się we znaki podczas pierwszych zajęć. Dobrze, że jako pierwsze miałem zajęcia z drugoklasistami. Ze względu na zmęczenie nie trudziłem się nad programem i wykorzystałem fakt, że posiadają częściową wiedzę. Kazałem podzielić się im samodzielnie w trzy osobowe grupy, a następnie zadałem im, aby wspólnie opracowali projekt małego mieszkania w dowolnym stylu wschodnioazjatyckim.

Miałem godzinę z głowy, oczywiście nikt nie zdarzył, więc dałem termin do kolejnych zajęć, później będę się martwił ewentualnym sprawdzaniem ich prac. Sam popijałem mocną czarną herbatę z cukrem udając, że rysuję i myślę nad jakimś projektem. Pierwsze zajęcia ciągnęły mi się bardzo długo, ale na drugie musiałem się już przygotować. Jeżeli do "elity" profesorskiej doszłyby słuchy, że zamiast wykładać, to cały dzień dawałem projekty, to dostaliby kolejny pretekst, aby pójść do dziekana ze skargą, aby usunąć moje zajęcia z listy przedmiotów, a na to pozwolić nie mogłem, a poza tym były to zajęcia z pierwszakami, którzy nie byli gotowi na tworzenie projektów.

Na szczecie na drugiej godzinie udało mi się już dojść prawie do siebie. Podczas przerwy poszedłem zrobić sobie drugą herbatę, tym razem zieloną oraz odświeżyłem materiały, które przygotowałem na zajęcia dzień wcześniej. Wykłady nie wyróżniłyby się niczym nadzwyczajnym, poza jednym faktem. Przyszła na nie dziewczyna, na którą wcześniej nie zwróciłem większej uwagi, co jest dość dziwne, że jej nie zauważyłam, bo jest jedyną kobietą w grupie. Lecz dzisiaj nie dało jej się nie zauważyć, mimo tego, że siedziała ukryta w kącie sali. Mój wykład dzięki niej, nie był jak zazwyczaj monologiem z mojej strony, a stał się rozmową. Zadawała wiele celnych pytań do tekstów, które podawałem i widać było pasję w jej głosie. Wszystko skrupulatnie notowała.

Będę musiał bardziej przyjrzeć się tej dziewczynie. Może jest w niej potencjał na coś większego. Wielu mimo chęci nie ma smykałki do architektury azjatyckiej.

Dzięki miłej dziewczynie o ładnej buzi oraz ładnym, zaokrąglonym ciele czas zleciał mi szybciej. Potrafiła mnie nawet zaskoczyć kilkoma zdaniami po japońsku, które co fakt nie składała w pełni poprawnie, ale jednak byłem w szoku, że w ogóle to potrafi. Nawet żałowałem, że wykłady się skończyły. Już dawno nie rozmawiało mi się w ten sposób.

Japoński, architektura, może byłby to dobry materiał na asystentkę?

- Przepraszam, Panno... - zawołałem kiedy wychodziła z sali, lecz zrobiłem pauze, ponieważ nie miałem pojęcia jak może się nazywać.

- Abigail Brown, doktorze Davis - dziewczyna odpowiedziała niemal natychmiast.

- Dokładnie, Panno Brawn, bardzo podobały mi się dzisiejsze uwagi, które panna zadawała - mówiłem do niej szukając czegoś w pliku dokumentów leżących na biurku. - Jeżeli byłaby panna zainteresowana to mógłbym zadać dodatkową pracę. Mogłoby mieć to wpływ na podwyższenie oceny na koniec semestru, ale oczywiście nic na siłę, ale jeżeli podejmie panna zadanie oczekuję największego zaangażowania.

- Oczywiście, z wielką chęcią - powiedziała opuszczając głowę, a na jej młodych policzkach pojawił się rumieniec.

- Proszę to wziąć - wyjąłem kawałek złożonego, delikatnego papieru, który podałem dziewcznie. - Proszę to otworzyć... ale ostrożnie, to delikatny materiał. Jak może panna zauważyć - mówiłem dalej wskazując, aby rozłożyła plan na stole - jest to projekt jednopoziomowego budynku mieszkalnego w tradycyjnym stylu dalekowschodnim, a w zasadzie kilku stylach, w dodatku dostosowany do nowoczesnego stylu amerykańskiego. Proszę o weryfikację jakie style azjatyckie zastosowano w tym mieszkaniu, w których miejsach oraz jakie zastosowano unowocześnienia amerykańskie. Dajmy czas na czwartkowe... nie, piątkowe zajęcia, chciałbym szczegółowy opis.

- Dziękuję doktorze, oczywiście będę gotowa - mówiła dalej nieśmiało składając plan, lecz musiałem jej z tym trochę pomóc.

- To wszystko, może Panna odejść - dygnęła delikatnie w moja stronę i wyszła z sali.

Nie ma możliwości, aby udało jej się to dobrze opisać. Sam w końcu tworzyłem ten projekt, bardziej w celach rozrywkowych niż na poważnie i jest bardzo niestandardowy, ale znalazł się na niego klient. Zobaczymy ile jest warta jej wiedzą, ile z tego uda jej się rozgryźć.

Trzecie zajęcia także przeleciały szybko, nic szczególnego się na nich nie wydarzyło. Dzień pracy dobiegał końca. Mimo tego, że dzisiaj nie byłem planowany na prace przy budowie to postanowiłem, że się tam wybiorę. Może uda mi się złapać tłumacza i chwilę z nim porozmawiać. Rozmowy z nim pozwalają ćwiczyć mi język, a rzadko kiedy jest możliwość porozmawiania z kimś po japońsku, a tym bardziej poprawnie, a na dzisiaj nie miałem żadnych innych planów.

Kiedy dostałem zlecenie jako tłumacz, przy budowie nowej rezydencji w stylu japońskim bardzo się ucieszyłem. Dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą, a zapoznanie się ze sławnym architektem Chikao Yoshida także miało być dla mnie ciekawym wydarzeniem. Niestesty tak się nie stało. Nasze zapoznanie przebiegło nie tak jak bym tego chciał. Zapoznał nas jeden z pracowników roboczych i już wiedziałem, że nasze relacje nie będą takie jak powinny. Japończycy bardzo przywiązują uwagę do etykiety i zachowań biznesowych, więc nasze spotkanie powinno być w biurze, nie na budowie i przy kimś z kierownictwa, a nie z robotników. Z początku ciężko nam było się dogadać, a japoński architekt podchodził do mnie z dużym dystansem.

Znałem wiele zwyczajów japońskich, ale niestety nie na taką sytuację, więc udałem się do biblioteki w poszukiwaniu informacji. Na szczęście znalazłem to, czego szukałem i na kolejnym spotkaniu zacząłem od standardowego oficjalnego przywitania biznesowego, a następnie kilku oficjalnych zwrotach wyjaśniających wcześniejszą sytuację, co pozwoliło naprawić nasze relacje. Jak później się okazało, nie wszystko zrobiłem zgodnie jak powinienem, ale Chiako powiedział mi, że sam fakt, że próbowałem wiele dla niego znaczył. Od tamtej pory udało nam się nawet kilka razy pójść wieczorem na drinka, jak prace nad budową skończyły się wcześniej. Głównie wymieniamy się doświadczeniami, kulturą, a ja przy okazji szlifuje język. Czasem porozmawiamy o sprawach prywatnych, ale nigdy nie zagłębiamy się w nie za bardzo. Po dłuższej chwili mogę stwierdzić, że Yoshida jest miłym człowiekiem, z którym można dobrze porozmawiać.

- Panie Tafiss, proszę ze mną. Tam pan Chikao potrzebuje tłumacza - opuszczając Uniwesystet zaczepił mnie pracownik Henry z budowy.

Henry od początku wywarł na mnie dobre wrażenie, widziałem go przy pracy i widać było, że zna się na tym co robi. Jest to zawodowiec w swoim fachu, czasem ciężko jest się z nim porozumieć, ale kiedy już przekażesz mu czego potrzebujesz, to wykona to perfekcyjnie. Dodatkowo świetnie wymierzał kąty bez użycia żadnych narzędzi.

Na resztę ekipy budowlanej także nie można było narzekać. Nie wdawałem się z nimi w większe dyskusje, nie było na to czasu, głównie było to tłumaczenie między nimi, a architektem, ale kilka luźnych słów także z nimi zamieniłem. W większości byli to ludzie z Arkham, niektórzy pochodzili z Bostonu. Ci drudzy w tygodniu nocowali w lokalach pracowniczych niedaleko placu budowy, a na weekend zjeżdżali do swoich rodzin.

Najbardziej byłem oniemialy, kiedy zobaczyłem Boba przy pracy. Do tej pory nie wiem jak on to robi, ale potrafi bez przyrządów odmierzyć każdą odległość co do połowy cala, czy to w pionie, czy poziomie.

Reszta mimo, że nie miała większych talentów, jak wcześniej dwaj wspomniani panowie, także wykazywali się fachową robotą. Jedyną przeszkodą, jaka była dla całości to przestawienie się na innu rodzaj architektury, niż ten przy którym do tej pory pracowali. Gdyby nie kulturowe przeszkody, chyba nie byłoby potrzeby poprawiania żadnej wykonanej pracy, bo ta była wykonywana na najwyższym poziomie.

Michael oraz jego dwaj synowie James i John głównie zajmowali się obróbka drewna i składaniem go w całość. Rolą Davida oraz jego pomocnika Josepha było wykończenie podłóg, ścian i sufitów. Poza nimi w ekipie byli jeszcze Charles, Thomas, Richard i drugi David. Cała czwórka zajmowała sięmniejszymi robotami, ale mieli częściowe pojęcie o wszystkim, więc jeżeli komuś była potrzebna pomoc lub zachorował, to mogli go w każdej chwili zastąpić.

Ze stałej ekipy to byli wszyscy, ale od czasu do czasu pojawiał się ktoś, kto był wyznaczony do konkretnego zadania. Robił swoje i na kolejny dzień znikał. Nie udało mi się zapamiętać imion tych osób.

Wracając do Henrego, nie za bardzo zrozumiałem co miał na myśli wypowiadając te słowa.

- Przepraszam, ale mógłby Pan powiedzieć trochę więcej, bo nie do końca rozumiem jaka jest sytuacja - powiedziałem po chwili zastanowienia.

- Pan Chikao tam jest na komisariacie, na Wolfsburg. Potrzebuje tłumacza.

- Co się stało, czemu pan Yoshida trafił na komisariat? - zmartwiłem się, że mogło stać się coś strasznego.

- Wiem tyle, coś skradziono na budowie. Powiedzieli o tym Panu Chikao. Ktoś zapomniał, ze Pan panie Taffis ma wolne, a Pan Chikao po naszemu nie umie. Chce bardzo rozmawiać z policją, a nie może.

Druga kradzież na tym samym osiedlu w ciągu jednej nocy?

- Davis, nazywam się Davis, nie Taffis - poprawiłem grzecznie Henrego, gdy ten drugi raz przekręcił moje nazwisko - Dobrze, miałem się przejść, ale złapie taksówkę, aby Pan Chikao nie musiał długo czekać. Jedzie Pan ze mną na komisariat, czy kieruje się Pan w stronę budowy? - zapytałem robotnika.

- Przyjechałem tu samochodem, podwiozę Pana do pana Chikao, a później pojadę na budowę. Lepiej się nie pchać tam, gdzie się nie jest potrzebny. Na budowie praca czeka, to bym już robił.

- Chętnie skorzystam, zatem w drogę. Niech Pan prowadzi do samochodu.

Ciekawe co mogło zginąć na budowie? Czy to może mieć coś wspólnego z wczorajszym włamaniem do Ryana? Były inne włamania? Właśnie, ciekawe czy Ryan już zgłosił się na komisariat, jak będę na miejscu to przy okazji podpytam się, czy już coś wiadomo na ten temat.

James będzie chciał jak najszybciej trafić na komisariat, jeżeli Henry będzie jechał zbyt wolno to będzie go popędzał. Jeżeli będzie potrzeba to zaoferuje, że ewentualny mandat jaki mógłby dostać Henry za zbyt dużą prędkość, opłaci James.

 
Elenorsar jest offline