Moon zdawał się być bardzo zamyślony. Rozmowa z "Agentem Smithem", jak zaczął go sobie nazywać w głowie, przebiegła szybko i właściwie odpowiedziała na wszystkie jego pytania. No, przynajmniej na te których nie bali się zadać. Problem dla Azjaty stanowiła jednak w głównej mierze natura samej "Regencji", o co pytać na razie nie chciał. Wszystko to sprawiało wrażenie zbyt zorganizowanego jak na świat o którym jeszcze niedawno nic nie wiedzieli. Specjalna organizacja współpracująca z USA i UE, skupiająca się na pomocy innym światom, kosmiczne zarobki i zero "rozmowy kwalifikacyjnej". Tak naprawdę jedyną ich kwalifikacją było to że byli Nearsiderami. Jakby tego było mało, całości dopełniała zawoalowana groźba o obserwacji ich życia, jeśli postanowiliby się nie zgodzić na pracę, co w ogólnym rozrachunku nie pozostawiało im żadnej opcji. Pieniądze zdawały się kuszące, ale Moon nie wiedział nawet jak ma wytłumaczyć rodzicom co się dzieje w jego życiu i skąd nagle by je miał. Nie wspominając nawet o innych problemach natury... mentalnej... które mogłyby wejść mu w drogę.
Przyglądając się "magicznemu" zegarkowi w dłoni, ruszył za Agentem Smithem do wyjścia z kawiarni...
__________________ "No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE" |