Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2021, 18:37   #68
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Kajuta inżyniera Knighta, 15.08.2181, 18:10

Inżynier wyciągnął kwadratowe lusterko oraz grzebień ze swojej szafki. Postawił lusterko na szafce i poprawił zmierzwione włosy. Przyjrzał się sobie, przejeżdżając dłonią po swoim zaroście.

Przydałoby się wyrównać, ale nie teraz.

Spojrzał na swoje dłonie, trochę dygotały po ostatnich wydarzeniach, które odbyły się na kombajnie. Nie chciał tego nikomu mówić, ale nie czuł się zbyt dobrze. Na szczęście potrafił dobrze kamuflować swoje uczucia.

Schował lusterko i grzebień z powrotem na swoje miejsce. Wszystko zawsze odkładał na swoje miejsce. Dzięki temu wiedział, gdzie co ma. Nie lubił, kiedy ktoś przestawiał jego rzeczy.

Sięgnął ponownie do szafki i tym razem wyciągnął mały, biały flakonik ze srebrną nakrętką. Tom Ford Grey Vetiver widniało na przedniej stronie buteleczki. Knight podniósł ją i spojrzał pod światło.

Mniej jak jedna piąta zawartości. Będę musiał zamówić kolejną, nie są one łatwo dostępne i niestety kosztuje dużo kredytów.

Zdjął korek z naczynia, a następnie wypóścił dwie miarki perfumy w okolicach szyi. Poczuł orzeźwienie na skórze, a w powietrzu dało się wyczuć zapach cytrusów, ziół oraz drzew. Perfum po pewnym czasie nabrał nieco cieplejszy w odbiorze zapach.

Nabył je już jakiś czas temu. Korzysta z nich oszczędnie, więc starczają mu na dłużej. Kupił je ze względu na Chloe, ponieważ łączyły zapachy, które wiedział, że podobają się jej. Jemu także zapach przypadł do gustu. Lubił woń drzewa, a te rzadko kiedy można było spotkać w terenach, gdzie pracowali.

Je także odłożył na miejsce, a następnie wstał i podszedł do barku umieszczonego na drugim końcu pomieszczenia. Nie był on za wielki, mieścił najwięcej do dziesięciu średnich butelek. Wyjął z niego jedno piwo, nie był to jego ulubiony napój, preferował wodę, ale teraz potrzebował trochę wyluzować i spróbować zapomnieć niemiłe widoki. Złapał także za napój pomarańczowy, a następnie wyszedł kierując się do mesy.

Mesa, 15.08.2181, 18:11

Chloe lubiła gotować, ale na spokojnie w domu, gdzie miała jako takie warunki do stworzenia czegoś ciekawego. Tutaj, grzebiąc po magazynie racji żywnościowych, mogła jedynie wyszukać coś możliwie zjadliwego wśród mrożonych dań błyskawicznych. Z drugiej strony może i dobrze, że nie mieli szans na nic wykwintnego, bo wtedy sytuacja za bardzo przypominałaby intymne spotkanie. Postanowiła jednak dobrać coś, co Elenor lubił, a na dodatek będzie pasowało z piwem. Po dłuższej chwili przekopywania się przez zapasy, sięgnęła po dwie puszki makaronu z klopsami, po czym skierowała się do ich mocno prowizorycznej i ciasnej kuchni.

Zanim jeszcze weszła do kuchni, zdjęła wierzchnią część kombinezonu i odwiesiła na wieszaku w jadalni. W końcu nie dość, że zaraz mogło się zrobić bardzo ciepło, gdy włączy podgrzewanie, to jeszcze nie chciałaby ewentualnie poplamić stroju jedzeniem. Zgodnie z instrukcją umieściła oba dania w podgrzewaczu, nastawiając je na pięć minut. Tymczasem wyczyściła syntetyczne talerze, sztućce i szklanki, nieco zatęchłe po tylu miesiącach hibernacji załogi. Następnie również wyczyściła stół, przy którym będą mieli siedzieć.

Gdy już kończyła czyszczenie, do mesy wszedł Elenor. Od razu w powietrzu uniósł się znajomy zapach jego perfum. Przez to, że jej mózg kojarzył już tą woń z sytuacjami, gdy dochodziło między nimi do zbliżeń, również teraz poczuła lekką ekscytację.

Inżynier wchodząc do mesy mógł zobaczyć lekko rozmarzone oczy kapitan.

Ciągle działa niezawodnie. Uśmiechnął się do Chloe.

Skurczybyk wie, jak na mnie zadziałać… - pomyślała, gdy jej ciało domagało się czułego przywitania mężczyzny po krótkiej rozłące, ale do uszu dobiegł dźwięk pikania podgrzewacza, informującego o gotowości przyrządzonych dań.

- W samą porę jesteś - powiedziała uśmiechnięta, choć zadowolona była głównie z tego, że zaraz sztuczna woń sosu pomidorowego nieco przytłumi zapach emitowany przez inżyniera. - Zaraz podam wykwintne danie autorstwa bliżej nieokreślonych gastronomicznych maszyn przetwórczych.

- A cóż takiego pysznego dzisiaj podaje szefowa kuchni? - mówił ściągając z siebie górna część kombinezonu, kiedy poczuł jak ciepło pomieszczenia uderza w jego ciało, a woń pomidorów dostała się do nozdrzy.

- Znalazłam dwie puszki z klopsami z makaronem - powiedziała, idąc w stronę kuchni. - Nalej napoje barmanie, ja zaraz podam dania.

- Mmmmm, uwielbiam klopsy z makaronem, chyba musiałaś się nieźle naszukać - podszedł koło Chloe i otwierając butelki, nalał ich zawartość do postawionych szklanek. - Delektuj się tym smakiem, bo kolejnej butelki nie posiadam - usiadł przy stole, kładąc pełne szklanki na korkowych podkładach.

- Nigdy tak nie tęsknię za powrotem na ziemię albo przynajmniej jakąś kolonię, niż jak przy jedzeniu - mówiła z kuchni Chloe, starannie wykładając podgrzane dania na talerze. - Nawet gotowe dania smakują tam lepiej. Nie mówiąc już o tych robionych na rzeczywistych składnikach. Ale może już dość obrzydzania sobie jedzenia. Smacznego. - Gdy kończyła mówić, wychodziła już z kuchni, podeszła do stołu i położyła oba dania, najpierw przy Elenorze, następnie sobie. Porcja inżyniera wyglądała trochę lepiej, niż ta od kapitan, gdzie pulpety zdążyły się nieco rozlecieć.

- Dziękuje i wzajemnie - zabrał się do jedzenia. - Masz rację, to jedzenie nie może równać się domowemu - dodał po przełknięciu pierwszego kęsa. - Co zjesz pierwsze po powrocie?

- Jak myślę o wszystkim, co mi smakuje na ziemi, to to jest jeszcze gorsze - zaśmiała się Chloe, po przegryzieniu kilku kęsów. - Lepiej pogadajmy o tym po posiłku, bo i tak starałam się wybrać jedno z lepszych, a mam problem z przełknięciem. A jak u ciebie?

- Delicje to nie są, ale przez te wszystkie lata zdążyłem się już przyzwyczaić do smaku - wziął łyk piwa. - O, a napoje pozwalają ten smak poprawić. Szczególnie, że piwo dobrze łączy się z pulpetami, świetnie dobrałam danie.

- Nom, dla mnie to przynajmniej jakaś namiastka świeżego owocu - odparła, również biorąc kilka malutkich łyków napoju. - A powiesz mi, czemu tak się wypachniłeś na obiad? - Zapytała z lekkim uśmiechem, cały czas bacznie go obserwując.

- Może lepiej przy jedzeniu nie będę odpowiadał całości - mówił odwzajemniając uśmiech - ale chciałem poczuć przyjemniejszy zapach - nie skłamał, chociaż nie powiedział też całej prawdy. - A czemu pytasz? Przeszkadza ci?

- Lubię ten zapach, po prostu jestem zdziwiona, że użyłeś go idąc na stołówkę. Jak jedliśmy razem z resztą załogi, to raczej go nie używałeś.

- No to już wiesz czemu użyłem - mówił uśmiechając się szerzej - a skoro tak podoba ci się ten zapach to możesz przysiąść się obok mnie, będziesz lepiej go czuła - patrzył jej w oczy, nie ściągając uśmiechu z ust, wiedząc jednocześnie, że prawdopodobnie tego nie zrobi, bo nie będzie chciała ryzykować, że zobaczy ich ktoś z reszty załogi, ale lubił ją tak kusić.

- Oj, lepiej nie, bo ja śmierdzę potem, bo nie dość, że masz ten swój lepszy skafander kosmiczny od tych standardowych na statku, to mnie jeszcze wygoniłeś do roboty na kuchni - postanowiła się trochę zaczepnie podroczyć Williamson.

- Oj tam, nie może być, aż tak źle. Pozwól, że sam ocenię jak się przesiądziesz - ciągnął w nadziei. - A jeżeli chodzi o sprawę skafandra, jeżeli miałabyś ochotę, to po wylądowaniu mógłbym ci pomóc w dobraniu odpowiedniego dla ciebie.

- Może w końcu zjedzmy to żarcie, bo jest dużo roboty na statku? - Chloe domyślała się, do czego ewidentnie zmierza Elenor, ale teraz nie było czasu na takie przyjemności. - Jak się z tym wszystkim uporamy, można pomyśleć o posiedzeniu blisko siebie.

- Oczywiście, jedzmy - powiedział trochę zawiedziony. Miał nadzieję chociaż na minimalny kontakt kogoś mu bliskiego, nawet zwyczajne siedzenie obok siebie, szczególnie teraz.
 
Elenorsar jest offline