| Piątek, 16 lipca 1920, Arkham, posiadłość Ryana Flanaghana
Ryan wreszcie skończył zeznawać Cooperowi jak wyglądała miniona noc. Przyszła kolej na mnie. Wyszedłem z policjantem z kuchni, a Flanaghan został sam.
Cooper poprosił mnie, abym opowiedział co się wydarzyło, więc przekazałem mu, że w nocy usłyszałem hałas i myślałem, że to Ryan coś robi na dole, ale okazało się, że on dopiero też został obudzony przez ten dźwięk. Nie wspominając o broni, powiedziałem, ze skierowaliśmy się na parter bez oświetlenia w celu przeszukania mieszkania. Najpierw w prawo od schodów do kuchni, a stąd do gabinetu.
Następnie powiedziałem, że w momencie kiedy tylko otworzyliśmy drzwi, z gabinetu ulotnił się smród. Mi on nic nie przypominał, ale Ryan rozpoznał w tym trupa. Zanim zapaliliśmy światło wyjrzałam za okna, ale nie ujrzałem nic podejrzanego.
Po tym kiedy światło już zostało włączone Flanaghan zobaczył brak kilku książek o małej wartości, ale nic poza tym nie znaleźliśmy. Wtedy pomyślałem, że ktoś mógł nas minąć i przejść na górne piętro, więc pobiegłem tam, ale nic nie znalazłem.
Po wszystkim poszliśmy do kuchni, aby poczekać i sprawdzić, czy hałasy się powtórzą, ale tak się nie stało, więc poszliśmy spać.
Na koniec Cooper zadał mi kilka pytań wyjaśniających, kto i co dokładnie robił. Cała rozmowa przebiegała spokojnie i płynnie, a policjant zapisywał wszystko w swoim notesie. Jednak odniosłem wrażenie, że policjant nie do końca wierzył w moje słowa.
Kiedy myślałem, że to już koniec i chciałem skierować się do kuchni do Ryana, policjant zatrzymał mnie i zadał pytanie, którego się nie spodziewałem w tej chwili.
- Czy mógłby mi pan odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących sprawy kradzieży z budowy? - spytał policjant.
- W jakim celu? Sprawy są jakoś powiazane? Wszystkie informacje, które mogły być istotne i pytania jakie mi zadano przekazałem na komisariacie komendantowi. Myślałem, że to on zajmuje się tamtą sprawą - powiedziałem spokojnie, lecz zdziwiony.
- Tak, ale sprawa przestępstwa na budowie zainteresowała mnie i chciałbym poprowadzić prywatne śledztwo - odpowiedział bez wahania policjant.
- Rozumiem, ale chyba nie jestem dzisiaj w stanie ponownie opowiadać tego wszystkiego.
- Może jednak znalazłby pan chwilę na kilka pytań? - mówił zniecierpliwiony.
- Przykro mi, ale niestety nie, jestem zmęczony wydarzeniami z nocy oraz dnia. Zbyt dużo wrażeń. Wszystko co mogłem powiedzieć o sprawie, wie kapitan. Proszę do niego skierować się o informacje - powiedziałem stanowczo kończąc temat, nie chciałem dłużej się męczyć wytężając umysl, tylko odpocząć, najlepiej przy jakiejś książce. |