Sir Ladyn ograniczył się do samego: - Dobry wieczór - wszak resztę powiedzieli już kompani. Poszedł za łowcą, do stołu który wybrał. Postawił na podłodze plecak z przytroczoną na wierzchu tarcza ze znakiem zakonu. Nie przypadkowo znak był widoczny, zazwyczaj sprawiał w karczmach, iż biesiadnicy jakby bardziej zważali by nie przekroczyć granic dobrej zabawy. Oczywiście, zdarzało się też całkiem odwrotnie i ktoś bardzo chciał rozmówić się z Sir Ladynem. Najlepiej na dziedzińcu. Ale doświadczalnie paladyn doszedł do wniosku, że lepiej od razu sprawę załatwić, niż potem ryzykować wystygnięcie strawy. |