Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2007, 19:54   #20
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ravist stał, zastanawiając się, gdy Ingham rzekł.
-Zamiary serc waszych zostają przede mną zakryte. Nie wiem, jaka jest wasza odpowiedź. Wszakże zostają wam dwa rozwiązania. Wyjść tymi drzwiami, przez które przed chwilą weszliście i zapomnieć o całym zajściu wierząc do końca swoich dni, że byłem szaleńcem. Lub podążyć za głosem boga Vecna, który przemawia przez usta sług swoich. Zastanówcie się dobrze i gdybyście pragnęli wziąć udział w krucjacie przeciw złu i podążcie za mną…-rzekł kapłan.
Okaleczony Lord pokazał mi zło, które pleni się na południu, gdzie mnożą się wyznawcy tajemniczej sekty boga Azazela. Jeśli ktoś ich nie powstrzyma świat ogranie Armagedonu. I zapewniam was żadna rasa nie wyjdzie z niego cała...-przypomniały mu się słowa Inghama.
Skoro jest to coś na masową skalę, to jak we trójkę... czwórkę... czy więcej ma nas być... jak mamy się temu przeciwstawić?-zapytał sam siebie.
Puść mnie to wytępię dla ciebie całą armię... Ty jesteś na to za łagodny, a ja poradzę sobie z nimi raz, dwa... Przekaż mi tylko kontrolę...-odezwał się głos w jego umyśle. Dokładnie znał ten głos.
Zobaczymy... Nie, nie, nigdy już cię nie puszczę-odpowiedział w myśli.
Nigdy nie mów nigdy...-rzekł, po czym zaśmiał się szatańsko, zaś w odpowiedzi Ravist zacisnął szczęki.
Otrząsnął się, gdyż uświadomił sobie, że wszedł na pułap psychiczny, na którym jeszcze nigdy nie był, więc szybko zszedł z niego i powrócił do rzeczywistości.
Zobaczył, że Elfa już nie było.
Nie dam ci sobą zawładnąć, gdyż właśnie z tobą walczę-pomyślał, ale odpowiedzi nie dostał, co sprawiło zarówno radość i ulgę, jak również zawód, który trwał tylko przez chwilę.
Po chwili namysłu ruszył za Inghamem i Elfem, posługując się węchem.
Bezgłośnym krokiem minął tryptyk i wszedł do małego pokoju, gdy usłyszał:
-Czasem ktoś...Widzi więcej niż my...Chce zbawić świat...Nie wierzy w to nikt...Od dziś jesteście sami...Chociaż stoi wśród was cień mojej mocy...Usłyszeliście Głos...
Zobaczyliście...Już nie możecie zaprzeczyć! Widzę świat - wokół krew! Słyszę głos - pełen łez! Wy zrozumiecie sens prostych słów! Czas zacząć iść drogą swą…Nieznany kraj, nieznany ląd…W oparach fal... W cichym podziwie ślepców dopełnia się czas...
-powiedział... Ingham?!
-Wszystko z tobą w porządku co się dzieje Ingham!-krzyczał jakiś mężczyzna, a w jego głosie czaiła się niepewność.
-Być może mówisz prawdę, być może jesteś tylko parszywym oszustem, kapłanie. Nie wiem i to jest nie ważne, ale wiem jedno. Nie ufam ci nie wierzę w żadnego boga. Żaden bóg nie istnieje, bo nie dopuściłby do... A z resztą, po co ja ci o tym mówię? Wystarczy, że udam się na misję samobójczą... Tak, zgadzam się, gdyż czy kłamiesz, czy nie i tak wyjdzie na dobre dla mnie-rzekł lodowatym tonem do Inghama.
 
Alaron Elessedil jest offline