Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2021, 11:02   #22
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Telefon Błażeja pokazywał dwie kreski zasięgu - mało jak na centrum Warszawy, ale zawsze to coś. Wraz z Adamem podali komórki podekscytowanej Patrycji. Dziewczyna skupiła się przez moment czując szalejący huragan w jej wnętrzu. Niemal instynktownie skierowała ją w trzymane urządzenia, do jej uszu dobiegł delikatny trzask wyładowania, a burza nieco się uspokoiła. Zerknęła na telefony - oba były w pełni naładowane!
Nowak przyglądał się temu z mieszanką rozbawienia i lekkiego politowania.
- To chyba mamy już pewną jasność co do waszych Meridian. Wolt - wskazał na Patrycję, po czym przeniósł spojrzenie na Błażeja - i Łamacz. Wytrych sam się tego domyślił - kiwnął głową Moonowi - Adam, jeśli tak mocno czujesz aurę tego miejsca, to oznacza że jesteś Skanerem - po tych słowach ruszył do drzwi prowadzących na zewnątrz.
- To tylko jedne z wielu pseudonimów, którym określają się Nearsiderzy. Oficjalne nazwy waszych Meridian to odpowiednio Elektryzowanie, Niszczenie, Otwieranie i Czytanie. Dorzućcie do nich trochę synonimów i będziecie mieli obraz tego, jak jesteście w stanie wpływać na rzeczywistość. Nie ma tu jasnych wytycznych, wszystko zależy od waszej kreatywności i tego, ile macie w sobie Pędu - postukał się palcami w skroń - Moon, te dwie kobiety pewnie przenosiły się na Ziemię1. Większość rotacji działa w obie strony, a na Grozie można łatwo zdobyć niektóre „towary” - zaakcentował ostatnie słowo, po czym wyraźnie się zreflektował i zmienił temat.

- Zrobimy sobie mały spacer po okolicy i przeskoczymy z powrotem w innym Miejscu Przełomu, w dużych skupiskach ludzkich jest ich sporo - stwierdził, stojąc już z ręką na klamce - Hm… Szczelina to też niezłe określenie, ale jak już pewnie zauważyliście, nie działają w taki sposób. W każdym razie, powinniśmy wrócić koło wieczora, więc o samochód nie musisz się martwić. A co do innych wersji ciebie, nic tak efektownego się nie stanie, chociaż przyjemnym bym tego nie nazwał - odpowiedział na wątpliwości Błażeja - Da się wyczuć obecność bliźniaka w okolicy, a zbliżając się do niego, sporo ryzykujesz. Zaczyna się od wycieku wspomnień, kiedy oboje zaczynacie przypominać sobie wydarzenia z życia tego drugiego. To jeszcze dobry moment, żeby zmienić kierunek. Jeśli zbliżycie się do siebie bardziej, zaczniecie tracić Pęd, a kiedy jego zabraknie, ryzykujesz nagłe przerzucenie do innego wariantu. Losowego - dodał tonem sugerującym, że to coś bardzo złego.

Nowak w końcu nacisnął klamkę, wyjrzał dyskretnie na zewnątrz, a dopiero potem otworzył drzwi na oścież.
- Witamy w Grozie, globalnym Dzikim Zachodzie czekającym na zbliżającą się zagładę - powiedział z zadowoleniem, kiedy wszyscy wydostali się na zewnątrz.
Warszawa8 wyglądała okropnie. Nie było to miasto zniszczone przez meteoryt, częściowo zdewastowane przez wojnę czy opuszczone przez ludzi i przejęte z powrotem przez naturę. Tutaj było raczej przykładem wieloletniego zaniedbania połączonego z regularnymi imprezami ulicznymi, ewentualnie zamieszkami. Wszędzie zalegały śmieci, większość infrastruktury parkowej była połamana i zniszczona, zaś ulice straszyły popękanym asfaltem z dziurami, w których zmieściłby się cały człowiek. Nie przeszkadzało to kierowcom w pędzeniu po nich ryczącymi, poprzerabianymi samochodami, wyglądającymi niczym wyjęte prosto z jakiegoś Mad Maxa albo filmów o apokalipsie zombie - a wszystko to w akompaniamencie rozkręconej na pełny regulator muzyki. Popękane i brudne ściany budynków pokrywały dziesiątki graffiti, z napisami w rodzaju „Koniec nadchodzi!”, „Damokles sramokles!”, „Kwachu wypierdalaj!”, a na Pałacu Kultury i Nauki światła w oknach zapalono tak, by tworzyły wielki krzyż, nad którym zawieszono wielki zegar, odliczający czas do „Ponownego Przyjścia”, jak głosił napis pod nim. Koło sterty złomu i plastiku, która kiedyś musiała być przystankiem autobusowym, zachował się słup ogłoszeniowy z plakatem prowadzącym do najbliższego punktu eutanazji.
Zdewastowany park w żadnym wypadku nie zachęcał do odwiedzenia, ale nie był pusty. Poza paroma bezdomnymi psami kręciło się po nim kilkunastu ludzi, co do jednego w różnych stanach upojenia i/lub odurzenia, konsekwentnie utrzymujących lub wzmacniających ten stan. Żaden z nich nie przejmował się czyjąkolwiek obecnością, bez skrępowania pijąc, paląc i wstrzykując sobie kolejne porcje używek. Widać było też paru leżących już pod zapuszczonymi drzewami - ciężko byłoby stwierdzić, czy w ogóle jeszcze żyją, i pewnie też nikogo to nie obchodziło. Kilka innych grup, ubranych w podobne ciuchy, rozkręcało właśnie głośne imprezy parę przecznic dalej.
Nowak rozejrzał się - najwyraźniej te zatrważające widoki nie robiły na nim żadnego wrażenia.
- Gotowi? Przejdziemy się na Pragę - powiedział tak, jakby miał to być zwykły niedzielny spacerek.

 
Sindarin jest offline