Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2021, 19:15   #28
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację

Rankiem wieść o śmierci Myrona Mordino była już tematem numer jeden w całym Holonecie. Każdy serwis informacyjny trąbił o tym na okrągło, prześcigając się w formułowaniu kolejnych teorii, czy prezentowaniu, oczywiście całkowicie zmyślonych, poszlak i dowodów. Pomimo początkowej wpadki i pozwoleniu informacji o śmierci polityka szybko wypłynąć, w ciągu kolejnych godzin CSF wykazało się kompetencjami w dziedzinie strzeżenia swoich tajemnic i dziennikarze na próżno próbowali znaleźć dojścia do ludzi związanych ze śledztwem.

Sil Tschapaav był całkiem zadowolony, by nie powiedzieć dumny, ze swoich działań prewencyjnych. Co prawda opierał się na podręcznikowych działaniach służb mundurowych w tej dziedzinie, ale bałagan, jaki zastał na miejscu zbrodni, znacznie mu to utrudniał. Ograniczając jednak liczbę ludzi, z dostępem do sprawy, do absolutnego minimum, poważnie zmniejszył ryzyko przecieku.

Osobnym problemem był jego przełożony, kapitan Vigo Sentemor, który miał trochę inne priorytety i naciskał na porucznika. Na popołudnie zwołał konferencję prasową, na której miał wydać oficjalne oświadczenie i wbrew wszelkim kanonom prowadzenia śledztwa, chciał na niej powiedzieć coś więcej niż tylko to, że sprawa się toczy. Tschapaav w pewnym stopniu to nawet rozumiał. Wreszcie to Podziemni mieli się znaleźć na przysłowiowych okładkach, a nie Powierzchniowcy, którzy zawsze działali w błysku fleszy. Sentemor miał ogromne parcie by jego wydział wypadł jak najlepiej.

Być może właśnie dlatego Duros odczuwał drobne wyrzuty sumienia, w związku z tym, co zamierzał za chwilę zrobić. Wyjął komunikator i nacisnął przycisk...




Galactic City było przez wielu nazywane miastem, które nigdy nie śpi. Mówiono tak ze względu na to, że jednocześnie było miastem, nad którym słońce nigdy nie zachodziło. Jednakże nawet w dzielnicach, nad którymi rozpościerało się już czarne, nocne niebo, zawsze ktoś nie spał. Wiele sklepów pozostawało otwartych, wiele firm nadal prowadziło swoje działalności. W klubach grała muzyka, w barach alkohol lał się strumieniami. Taksówkarze wozili swoich klientów. Ale na tych samych zasadach działały również przedsiębiorstwa, które z nocnym życiem miały niewiele wspólnego. A to wszystko dzięki droidom, które mogły pracować na nocnych zmianach.

TC-19 był jedynym mieszkańcem apartamentu rodziny Mordino, który nie zmrużył tej nocy oka. I nie chodziło wyłącznie o to, że nie był do tego fizycznie usposobiony. Miał na swojej mechanicznej głowie wiele obowiązków. Dlatego też Mordinowie mogli we względnym spokoju położyć się do łóżek. Jako pierwsza na spoczynek udała się pani Vicka, która uczyniła to z godzinę po wyjściu pani detektyw. Pan Duron i panienka Nejjy konferowali o czymś w jej pokoju przez kolejną godzinę, aż w końcu mężczyzna stamtąd wyszedł i wydał droidowi polecenia na noc, a następnie udał się do własnej sypialni.

TC-19 oczywiście zabrał się za wypełnianie ich, a także tych, które jakby sam sobie przypisał, a uzyskał na nie wcześniej zgodę młodego pana Mordino. Już teraz na przykład zaczął planować pogrzeb pana Myrona. Przygotował polecenia przelewów, również tych dotyczących biura tragicznie zmarłego przewodniczącego rady sektora. Wystarczyło tylko by pan Duron je zaakceptował jednym przyciśnięciem palca na datapadzie.

Najwięcej czasu droid-lokaj poświęcił jednak na odbieraniu nadchodzących połączeń. Wiele osób chciało złożyć rodzinie, oczywiście całkowicie szczere, w to nie wątpił, kondolencje. Polityczni sojusznicy, ale i przeciwnicy, partnerzy biznesowi, przedstawiciele różnych organizacji społecznych, które Myron Mordino wspierał, a także kilka grubych szych z powierzchni, które go ciągnęły w górę politycznej drabiny. Wiele połączeń było jednak od dziennikarzy, którzy wszelkimi sposobami próbowali wydobyć choć kilka słów od zdruzgotanych członków rodziny. TC-19 działał jednak skutecznie i demaskował ich bez większej trudności. Ponieważ zaś pan Duron nie życzył sobie absolutnie żadnych nocnych połączeń, droid skrzętnie notował nazwiska wszystkich i rano zamierzał przedstawić listę swojemu nowemu panu.

Nie dane mu było tego zrobić, gdyż Duron zbył przy śniadaniu informacje droida machnięciem ręki, a wkrótce po tym wyszedł do pracy. Panienka Nejjy nawet nie opuściła swojego pokoju. TC-19 zostawił jej tacę ze śniadaniem pod drzwiami, a jakiś czas później odebrał puste naczynia. Droid był więc skazany na towarzystwo pani Vicki, która jednak sama opuściła apartament, nie mówiąc nawet lokajowi dokąd się wybiera.

Ten zaś skorzystał z faktu, że cały apartament, prócz pokoju panienki Nejjy, był pusty i zabrał się za sprzątanie. Przebywając w biurze pana Myrona zorientował się, że lampka holoprojektora się świeci. To oznaczało nagraną wiadomość. Nie wiedział jednak kiedy ona przyszła, na pewno nie w nocy, bo wówczas monitorował wszystkie drogi komunikacji.


Devina wracała do domu w nie najlepszym humorze. Przemykała ulicami, próbując nie zwracać na siebie uwagi typków, kryjących się w ciemnych zaułkach. Pewnie wielu z nich chętnie by pobaraszkowało z ponętną Twi'lekanką, a jej mógłby nie wyjść drugi tak celny kop, jak w przypadku Trandoshanina. Z mijanych klubów płynęła głośna muzyka, odgłosy krzyków, śmiechów i ogólnie zabawy. Galactic City zdawało się wcale nie przejąć śmiercią Myrona Mordino.


W mieszkaniu pogrążyła się w czarnych myślach. Przez pół nocy pracowała energicznie, miała masę pomysłów, ale czuła się jakby spotykała się ze ścianą, w którą stronę by się nie odwróciła. Niby czegoś się dowiedziała, ale tak naprawdę niczego. Nie natrafiła na żaden ślad tego, by ktokolwiek wiedział coś o wtyce w organizacji Ziro. Ale to mogło oznaczać, że nikt o takiej po prostu nie wiedział. W każdym razie miała nad czym myśleć.

Spała tylko parę godzin. Zasnęła dość szybko, ale gdy przebudziła się rano, nie potrafiła znów się do tego zmusić. Zjadła jakieś proste śniadanie i przy kubku kaffu przyglądała się wizytówce Kapitana Larca Loxa. Może powinna spróbować znów się z nim skontaktować jeśli on dzisiaj nie spróbuje?

Gdy o tym rozmyślała, lampka na komunikatorze rozbłysła czerwonym światłem. Nadawca nieznany. Twi'lekanka mimo wszystko zdecydowała się odebrać. Nad płaskim dyskiem pojawiła się przezroczysta, bladoniebieska sylwetka Loxa.

- Możesz rozmawiać? - spytał.




Garrus i Kehil chodzili do rana po klubach i barach, które ten ostatni dostał jako miejsca, w których chętnie pojawiali się poszukiwani przez nich młodzieńcy. Szczęście im jednak nie dopisało i nie trafili na nich ani razu. Prócz paru godzin nie stracili jednak niczego, a przecież Miraluka dostał też adresy obydwóch, więc zawsze mogli w przyszłości zaczaić się pod domem któregoś.

Starzy znajomi mieli za to okazję by porozmawiać, dowiedzieć się co się z nimi działo przez te lata, przez które się nie widzieli i odwdzięczyć się tym samym, jeśli tylko zechcą. Garrus, który wypił trochę jeszcze przed spotkaniem z detektywem, upił się zdecydowanie szybciej, ale na szczęście zawsze wiedział kiedy powiedzieć stop, więc znajomy nie musiał go zanosić do domu.

Sądząc po godzinie na czasomierzu, właśnie świtało, gdy stanęli pośrodku promenady. Sami się o tym nie mogli przekonać, bo musiało minąć jeszcze parę godzin nim słońce będzie na tyle wysoko na niebie, by w ogóle zajrzało na ten poziom. Ich świat wciąż rozświetlały latarnie i neony miejscowych przybytków. Wokół nich zaś krążył tłum postaci, jedni wracali z nocnych hulanek, inni pędzili już do pracy.

I wówczas odezwał się datapad Kehila.

- Mam co chciałeś - brzmiała krótka wiadomość od Clave.


Komisariat wyglądał jak zawsze, tętnił życiem. Funkcjonariusze chodzili w tę i z powrotem, inni pracowali za biurkami, a ci wyżsi rangą w swoich gabinetach. Yoqsha jeszcze się swojego nie dorobiła, więc pozostawało jej biurko, otoczone trzema ściankami z plastalu, które miały jej zapewnić minimum prywatności.

W sali detektywów panował jak zwykle harmider. Ktoś się śmiał, ktoś żywo dyskutował, a gdzieś z oddali dochodził krzyk kapitana, który swoim zwyczajem kogoś opieprzał. Mirialanka siadła za biurkiem i sięgnęła po komunikator, by skontaktować się z porucznikiem Tschapaavem, lecz w tej samej chwili otrzymała połączenie przychodzące. Odebrała natychmiast, gdyż był to rzeczony Duros.

- Dostałem wyniki sekcji - oznajmił bez zbędnych formalności. - Koroner miał rację. Osiem ciosów wibronożem w pierś i brzuch. Wygląda na zbrodnię popełnioną w emocjach. Ten ktoś był amatorem, nie upewnił się nawet, że Mordino nie żyje. Denat wykrwawił się dopiero po jakimś czasie. Kopię raportu przesyłam ci Holonetem. A ty coś masz?
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col


Ostatnio edytowane przez Col Frost : 21-12-2021 o 11:00.
Col Frost jest offline