Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2021, 06:19   #18
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Ariel wycofała się poza zasięg zapachu. Była trochę przytępiona i myślała wolniej niż zwykle, ale zachowanie jej kompanów było conajmniej nieoczekiwane, choć pasowało by powiedzieć dziwne. Miała już rzucać się im na ratunek, ale zachowanie ich nie było efektem zarodników, chyba byli na ten syf w jakiś sposób odporni. Ariel będzie musiała się koniecznie zapoznać z ich kartami chorobowymi. Ona sama miała ochotę zapalić by odegnać zapach kwiatów. Ale już dawno sobie obiecała, że na misji nie pali… Choć ta misja to raczej dziwny test Sierżant przeczołgał ich przez bardzo niebezpieczny kawałek dżungli. Tego typu zagrożenia są dość stałe i musiał dobrze o nich wiedzieć. Ariel podeszła do stojącego w pobliżu sierżanta i zagadała.

- Sierżancie… - zaczęła powoli bez zbędnego entuzjazmu - Może skończymy tę farsę. Potrafimy się poruszać po dżungli..Znamy zagrożenia, jakie czyhają na nierozważnych. Pora by i sierżant coś nam udowodnił. Bo celowe wystawianie zespołu na zagrożenie nie buduje zdrowych relacji. Na Pana miejscu wolałabym być otoczona ludźmi, nie tylko kompetentnymi, ale i takimi, którym mogę ufać... Go głęboko w lesie będzie pan musiał liczyć tylko na tych ludzi… - Wskazała ręką ich niewielką drużynę. Po czym odeszła jeszcze kawałek i zawiązała na twarzy chustę. Wolała się porozglądać po otoczeniu, bo przy kwiatach często czaiły się drapieżniki czekające na łatwe ofiary.

- No dobra - sierżant najwyraźniej podjął wyzwanie rzucone przez medyczkę. - A na jakiej podstawie twierdzisz, że potraficie poruszać się po dżungli i znacie jej zagrożenia? - Morris zmrużył oczy. - Z tego co sprawdziłem to do tej pory nie służyliście razem. Co wiesz o wyszkoleniu pozostałych, a co oni wiedzą o tobie? Skąd wiesz, że potraficie współpracować? Jeśli znasz lepszy sposób, żeby sprawdzić czy jesteście kompetentni i możecie na siebie liczyć to słucham - Morris założył ręce na piersi czekając na odpowiedź.

Ariel wzruszyła ramionami i powiedziała.

- To sierżancie Pański cyrk i Pańskie małpy. - Porównanie wydało się jej nader trafne, patrząc na braci... Po chwili dodała...- Niech Sierżant popatrzy na tych ludzi. Są swobodni, pewni siebie, skupieni. Od lat służą i swoje potrafią. To że przeżyli do tej pory i mają dystans, to znaczy, że są dobrzy... Celowe wystawianie ludzi na niebezpieczeństwo... Szczególnie takich ludzi… To … - Zawiesiła głos na chwilę, jakby zastanawiała się co powiedzieć, spojrzała sierżantowi głęboko w oczy i powiedziała swoim monotonnym tonem. - Znam takich marines, którzy po drugiej takiej próbie strzeliliby sierżantowi między oczy i zostawili dżungli na pożarcie. Sierżant już wie, do czego my jesteśmy zdolni, my natomiast wiemy, że Sierżant nie zawaha się wystawić nas celowo na niebezpieczeństwo.

- Co ty pierdolisz Doe? - zaśmiał się sierżant. - Co by było jakbyście dostali rozkaz patrolu tej wyspy i przypłynęlibyście tutaj beze mnie? Wpierdolilibyście się w dokładnie to samo co do tej pory. Chyba umyka ci fakt, że was nigdzie nie prowadziłem. Pretensje możesz mieć jedynie do September. Bez urazy z mojej strony. Dajesz radę - rzucił w kierunku Shani, po czym na powrót zwrócił się do medyczki. - Bycie swobodnym, pewnym siebie i skupionym nie gwarantuje przeżycia. Przeżyć w wojsku możesz obierając kartofle. A ja chcę wiedzieć w jaki sposób wy przeżyliście do tej pory. Zresztą sami powinniście być tego ciekawi. Też podzielacie zdanie Doe? - zapytał zerkając na wszystkich pozostałych.

Christopher przewrócił oczami, gdy Ariel zaczęła tyradę. Nie pierwsza i nie ostatnia wyrażała swoje niezadowolenie tym jak działa wszechświat. Prawie każdy świeżo po “transferze” jest taki pełen goryczy. Ale że też zawsze to rude muszą robić najwięcej zamieszania. Snajper zastanawiał się na ile można było za to winić czarny lotos... Nie wtrącał się w rozmowę tylko skupił na wypatrywaniu zagrożenia. Dopiero gdy sierżant wywołał do odpowiedzi pozostałych to wyraził zdanie.

- Mi się wycieczka podoba, a jak jeszcze spotkamy devilcata to dam 5 gwiazdek na pięć touroperatorowi - i wyciągnął lewą dłoń z palcem wskazującym skierowanym ku górze. - Gabe, powiedz, że to nagrałeś - uśmiechnął się szeroko do brata.

- Młody kamera idzie w ruch jak napotkamy przynajmniej na cytadelę legionu, ale za pozę masz 9/10 punktów. - pokiwał z uznaniem bratu.
- Sierżancie spacer zapoznawczy na pierwszej randce zawsze jest niezręczny i bywają nieporozumienia. Na drugą powinniśmy wybrać się na piwo, większe szanse, że się dotrzemy. Może nawet ktoś się zwierzy ze swojej przeszłości i nawiążą się nowe przyjaźnie.. - dowcipkował Gabriel.

- Nikt? - zapytał Morris przesuwając spojrzeniem po członkach oddziału. - Więc chyba najwyższa pora, żeby wracać. Pyłki Czarnych Lotosów zadziałały na was bardziej niż sądzicie. Formacja bez zmian. Kierunek łódź.

W drodze powrotnej Morris kilkukrotnie lekko korygował trasę oddziału aby potencjalne atrakcje ominąć z bezpiecznej odległości. Gdy dotarli do brzegu, motorówka czekała tam gdzie ją zostawili. Zwinęli plandekę, a Gabriel jak poprzednio zajął miejsce przy sterze. Godzinę później zacumowali do keji na Fulcrum.

Ariel przez całą drogę się nie odzywała pogrążona głęboko w myślach. Inni mogli dostrzec że w jej dłoni pojawiła się zapalniczka, która zataczała mimowolnie kółka między palcami. Co chwilę otwierając się i zamykając z cichym regularnym kliknięciem. Rzucała ukradkowe spojrzenia w stronę sierżanta, ten jednak w żaden sposób nie zwracał na nią uwagę.
 
Fenrir__ jest offline