Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2022, 00:47   #10
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Dalsze spanie, zwłaszcza za zgodą matki, było kuszące dla dziewczyny. Pierzyna, siennik, ciepło, było tym wszystkim, czego teraz Jeliana potrzebowała. A mimo tego postanowiła wstać. Nie miała pewności, czy pokazywanie kamienia całej rodzinie, to dobry pomysł. Jednak zżerająca ją ciekawość ich reakcji, możliwość dowiedzenia się czegoś, była obecnie najsilniejsza. W pośpiechu przebierała się, by nikt nie zdążył zjeść, zanim ona nie dotrze do stołu. Następnie ciągle trzymając swoje cenne znalezisko zawinięte w koc, udała się na dół. Domyślała się, że i tak wszyscy na nią będą patrzeć, bo wczorajszego wieczora widziała się tylko z matką, lecz spory pakunek zapewne musiał spotęgować ich uwagę.

- Cześć - zaczęła od przywitania, zanim jeszcze wszyscy mogli jej się dokładnie przyjrzeć.

- Cześć! - wykrzyknął Joran jako pierwszy, porzucając brata usilnie próbującego wydrążyć coś w kawałku drewna, a przynajmniej po tym co z niego pozostało, a następnie podbiegł do swojej siostry, która zeszła z ostatniego stopnia drabiny i przytulił ją mocno, nie zwracając uwagi na trzymany pakunek. - Długo cię nie było - powiedział z lekkim wyrzutem, lecz w głosie można było bardziej usłyszeć tęsknotę niż złość.

Gerold podszedł do Jeliany i ucałował ją w czoło. - Witaj kochanie. Widzę, że masz nową pamiątkę - pokazał na jej zadrapany policzek uśmiechając się.

- Hej siostra - powiedziała Wendy, która właśnie w tym momencie nakładała owsianki do drewnianych misek, nie patrząc na siostrę, pewnie z powodu, aby się nie poparzyć.

Wilfred widząc, że nie uda mu się już odratować nic z drążonego kawałka drewna, wrzucił go do paleniska. Spojrzał na siostrę i kiwnął do niej głowa na powitanie nie mówiąc ani słowa.

Matka Jeliany też się nie odzywała, siedziała przy palenisku patrząc na córkę, a dokładniej na to co trzymała w ręku, zainteresowanym, lecz także nieco zmartwionym wzrokiem.

- Myślałam, że w ogóle nie zdążę was wszystkich spotkać, a wy nawet nie zaczęliście jeść - odezwała się uśmiechnięta, bo cieplej jej się zrobiło na serduszku, zwłaszcza z powodu tych milszych powitań po dłuższej rozłące. - Chciałam wszystkim wam pokazać, co znalazłam podczas mojej wyprawy. Wolałabym, żeby wszyscy najpierw zjedli, ale pewnie trudno będzie z waszą cierpliwością. - Zakończyła wypowiedź, po czym położyła swój pakunek przy skraju stołu i powoli, lekko się ociągając, zaczęła odwijać kamień z koca. Sama najpierw zerknęła na niego, po czym rozejrzała się po twarzach rodziny, by rozpoznać ich reakcje.

- Ale świetny - krzyknął najmłodszy z rodzeństwa od razu próbując wziąć kamień w ręce.

Wendy otworzyła szeroko oczy i roztworzyła usta, lecz nie wymusiła z siebie ani słowa. Jej oczy zrobiły się maślane. Widok pięknego kamienia, mieniącego się w świetle paleniska sprawił, że w głowie od razu zaczęła wymyślać piosenkę na jego temat.

Na widok znaleziska Jeliany nawet Wilfred wstał z zydla i zbliżył się do stołu, aby obejrzeć owalną rzecz z bliska, czym przysłonił trochę światło ognia, co sprawiło, że kamień przestał się mocno mienić. Pogładził jego gładką powierzchnię.

- Gdzie to znalazłaś? - oboje rodziców powiedzieli to samo zdanie. Spojrzeli się po sobie, a po chwili Wilfred podjął dalej. - Skąd to masz dziecko?

Jeliana nie dziwiła się reakcjom rodzeństwa na kamień i pozwalała im na dotykanie go. W tym czasie zastanawiała się nad odpowiedzią dla rodziców. Przed rozmową z Seleną była pewna, że powie prawdę rodzicom. Natomiast teraz obawiała się mówić o wszystkim tym, co ją spotkało. Jeśli rodzice też mieli zacząć obawiać się kamienia, to będą mogli chcieć ją zmusić nawet do wyrzucenia go.

- Znalazłam w Kośćcu - zaczęła, by jej pauza nie brzmiała na podejrzanie zbyt długą. - W pewnym momencie chciały mnie zaatakować wilki, ale ten kamień nagle spadł i wilki uciekły. Przyniósł mi szczęście, nikogo mogącego być właścicielem też nie było tam, bo żadnego człowieka w górach nie spotkałam. Więc… wzięłam go ze sobą.

- Nagle się pojawił? - powiedział ojciec i podszedł do córki. - To stąd masz tę pamiątkę? - spytał chociaż było słychać, że nie oczekuje odpowiedzi. Wziął kamień w ręce. - Nie winię cię dziecko, że go wzięłaś. Większość by się skusiła. - Po dokładnym obejrzeniu kamienia oddał go córce. Spojrzał na Erminę, a ta kiwnęła głową. - Zatrzymaj go. Kiedy przybędą kupcy, dowiemy się ile jest wart. Sprzedaż pewnie będzie najlepszym rozwiązaniem, im mniej mamy do czynienia z magią, tym lepiej… Mama powiedziała mi, że ładnie zarobiłaś tą wyprawą, świetnie. Wspomniała też o mrozach, także mamy dużo pracy przed sobą. Jedzmy.

- O tym pomyślałam, że to przede wszystkim może być niezły zarobek i na pewno nam się przyda… - odparła znów nieco przygaszona uwagami o zagrożeniu magią. - Smacznego.

Cała piątka zabrała się do jedzenia. Podczas posiłku nie rozmawiali zbyt wiele. Głównie mówił Joran, a Ermina upominała go, aby ten nie mówił z pełnymi ustami. Posiłek był mały, ale sycący.

Kiedy skończyli jeść, zebrali naczynia i położyli w jednym miejscu, a następnie ruszyli do pracy.
 
Jenny jest offline