Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2022, 21:39   #9
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Simon dał znać ręką Bastienowi, że wszystko z nim w porządku. Musiał jedynie chwilę odsapnąć i zebrać siły - czuł wyraźnie wpływ spożytego alkoholu, który wciąż krążył w jego żyłach. Być może przesadził nieco tego wieczoru, z drugiej strony nie chciał urazić gospodarza, który regularnie wznosił głośne toasty za swojego seniora. Guiscard de Autun był jednym z bardziej wpływowych wasali księcia Burgundii i Simon, aby ugruntować swoją pozycję potrzebował jego poparcia.

Bastien i Pierre należeli do jego najbardziej zaufanych strażników. Obu znał ich właściwie od dziecka - zbliżeni do niego wiekiem, praktycznie od zawsze stanowili jego asystę, więc, kiedy ojciec odszedł przeniesienie ich do prywatnej straży stanowił najbardziej racjonalny wybór. 'Zawsze otaczaj się zaufanymi ludźmi' - ta porada najbardziej zapadła w pamięci Simona, który wiedział, że ta dwójka jeśli będzie musiała odda za niego życie.

Ich relacje od czasu odziedziczeniu księstwa uległy znacznej zmianie, jednak gdy byli sami, nawet wysokie urodzenie i książecy diadem nie uchronił Simona przed kąśliwymi komentarzami ze strony towarzyszy.

Bastien widząc, co się dzieje z jego seniorem, zaśmiał się tylko i klepnął Simona przyjacielsko w ramię, pokazując drugiemu towarzyszowi, że nie ma powodu do obaw. Każdemu udzielał się tego wieczoru przyjacielski humor, ale książę musiał zapamiętać, aby przy spokojniejszej okazji omówić ze swoimi strażnikami kwestię umiaru alkoholowego - przynajmniej kiedy są na służbie. Jednak teraz nie zamierzał już psuć tego wieczoru.

Tocząca się na korytarzu rozmowa sprawiła, że odwrócił uwagę od powierzchni błyszczącego jasno księżyca. Jeden z tych głosów poznał od razu - to on sprawił, że pojawił się tutaj tego wieczora. Widok Jossego sprawiał, że czuł gdzieś w środku coś w rodzaju... Zadowolenia? Chyba tak można było opisać to uczucie. Bękart wyraźnie nie spodziewał się, że tak zakończy się ten wieczór, a Simon miał wrażenie, że tym razem uderzy celnie. Co prawda, jeśli nieprawy syn Guiscarda powróci z Krucjaty żywy to na pewno zapamięta mu tą decyzję i może pałać żądzą zemsty, jednak książę liczył, że do tego czasu jego pozycja będzie zupełnie inna.

Z satysfakcją stwierdził też, że bękart wycofał się, kiedy tylko go zobaczył - w niczym nie przypominał już zadziornego chłopaka, który jakiś czas temu odwiedził jego dwór. Teraz przypominał mu wściekłego psa, któremu siłą założono łańcuch. Coś w oczach Jessego mówiło, że wciąć jest gotów ugryźć jeśli podejdzie się za blisko, na razie jednak wybrał wycofanie się z podkulonym ogonem. Na twarzy Simona wyrósł lekki uśmiech.

Druga uczestniczka krótkiej rozmowy (zdecydowanie bardziej atrakcyjna) przykuła większą uwagę księcia.
- Dobry książę. Wybacz, jeżeli sytuacja, jakiej byłeś świadkiem, spowodowała twój dyskomfort. - Kobieta odezwała się gładko, łagodnym głosem, zachowując delikatny ukłon.

Simon uśmiechnął się przyjaźnie.

- Moja Pani - proszę uwierz mi, że nie tak łatwo popsuć mi humor. Czego oczywiście nie można powiedzieć o wszystkich... - Zawiesił na chwilę głos, próbując wyglądać jeszcze bękarta za plecami towarzyszki.

- Ale gdzie moje maniery! - Zreflektował się po chwili. - Widzę Pani, że znasz już moje imię, ale dla przyzwoitości przedstawię się tak jak powinienem - Simon do Bourgogne, do usług - Skłonił się lekko - A czy mogę zapytać z kim mam tą niezaprzeczalną przyjemność?

- Inès de Autun, córka miłościwego lorda rodu, mój książę. - lekko wygięła usta w uśmiechu, który nie dostawał do zmiany tony na zimniejszy, gdy mówiła dalej - Co czyni mnie niestety przyrodnią siostrą bękarta, który musiał napsuć książęcej krwi tamtego wieczora. - pokręciła głową - Może Krucjata nauczy go rezonu.

Książę nieufnie przyjrzał się swojej rozmówczyni - nie był pewien jakie relacje łączyły ją ze swoim bratem, ale postanowił tym razem być ostrożny. Przekonał się już w swoim życiu, że ludzie prawdziwe intencje ukrywają pod zwodniczą fasadą uśmiechu.

- Na pewno będzie ona dla niego ważną lekcją - Przytaknął kobiecie - Sądzę, że taka egzotyczna podróż jest przygodą samą w sobie, a na pewno - jeśli Bóg pozwoli mu wrócić - po wszystkim będzie mógł się poszczycić nienaganną opalenizną i kilkoma bliznami, które będą mu przypominały o jego służbie.

- Nie wiem co siedziało w głowie tego bękarta - wzruszyła ramionami - ale chyba nie zaważy to na domu de Autun, miłościwy panie? - spojrzała łagodnie po Simonie - I, jeżeli wolno mi poznać, co mój brat powiedział księciu tamtego spotkania?

Wyraz twarzy księcia momentalnie stwardniał.
- Zapewniam cię Pani - nic co powinno mówić się swojemu seniorowi. Wybacz mi ale wydaje mi się, że wasz ojciec nie przykładał zbytniej uwagi do wychowania i manier. Znam wielu władców, którzy za to samo nabili by na pal, aby zaakcentować swoją dezaprobatę wobec tego co usłyszeli. Ale naprawdę Pani - nie chcę zajmować ci tym głowy, bo mam nadzieję, że wygłoszone przez niego opinie należą tylko do niego samego, a nie są podzielane przez resztę waszej dumnej rodziny? - Przyjrzał się uważnie rozmówczyni.

- Nie wiem co dokładnie on powiedział, ale zakładając że było na tyle obraźliwe, że książę do nas przyjechał z tą sprawą... to wątpię, aby było podzielane. - odparła.

Simon jeszcze przez dłuższą chwilę lustrował wzrokiem swoją rozmówczynię.
- Ale nie pozwólmy, aby twój brat moja Pani psuł nam humor, kiedy nie jest tutaj obecny, twój ojciec rzekł wcześniej, że coś zatrzymało Cię i nie mogłaś towarzyszyć nam w wieczerzy. Mam nadzieję, że cokolwiek to było nie naprzykrzyło Ci dużo problemów. Szczerze przyznam, że straciłaś znakomity posiłek - wasz kucharz naprawdę postarał się tego wieczora - Ponownie na jego twarzy wyrósł delikatny uśmiech.

Ines pokręciła głową.
- Nie, mój Panie, wszystko w porządku. Cieszy mnie, iż kucharz spisał się znakomicie i raczył cię smakowitymi kąskami tego wieczoru.

Książę skinął grzecznie głową i rozejrzał się za swoimi towarzyszami.
- Ale nie zamierzam cię już dłużej zatrzymywać moja Pani. Już późno, a zamierzam wyruszyć z samego rana. Jeśli udajesz się już również na spoczynek, z chęcią odprowadzę cię do twoich komnat - będę spał spokojniejszy wiedząc, że jesteś bezpieczna.

Kobieta skłoniła się, zawstydzona.
- Dziękuję dobry Panie, jestem zaszczycona.

Simon miał wrażenie, że jego dwaj strażnicy uśmiechnęli się do siebie na uboczu. Młody książę…

Ten jednak postanowił zignorować jednoznaczne spojrzenia swoich towarzyszy i podał ramię swojej rozmówczyni.
- Mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona. Nie miałem na myśli nic niestosownego, zależy mi tylko na twoim bezpieczeństwie.

- Ależ nie! - Ines odparła zaskoczona, przyjmując ramię - Po prostu ten łaskawy gest zaskoczył. Zdaje się, że zmęczyła cię uczta, panie…

- Cóż… Dość powiedzieć, że twój ojciec Pani okazał się dość gościnny - Powiedział tylko - A mi jako seniorowi po prostu nie wypadało odmówić - Powiedział zadowolony.

Kobieta uśmiechnęła się przyjemnie.
- Miłościwy książę, jeżeli wolno mi zapytać jako ciekawskiej niewieście - czy wybierasz się teraz na krucjatę, czy na razie ustalisz swoją pozycję polityczną?

Simon zastanowił się dłuższą chwilę nad odpowiedzią.
- Sądzę, że nie jest to tajemnicą - nie, nie wybieram się na razie ku Ziemi Świętej i wierzę, że Ojciec Święty to zrozumie. W tym momencie jestem potrzebny tutaj, aby zatroszczyć się o moich ludzi. Jeśli by mnie zabrakło… Nawet nie chcę myśleć o chaosie, który mógłby tutaj powstać. Burgundia jest silna, ale tylko jako całość, nikt nie zyska, kiedy to się zmieni… - Westchnął - Mam nadzieję, że pozostali też będą w stanie to zrozumieć.

- Sądzę, że zrozumieją, patrząc na wszystkie zmiany wymagające zajęcia się Burgundią.

- Chciałbym, żeby każdy był w stanie to dostrzec Moja Pani… Ludzie mają to do siebie, że kochają walczyć o ostatni skrawek nawet najbardziej bezwartościowego przedmiotu. Z moich obserwacji wynika, że szlachetnie urodzeni nie różnią się w tym aspekcie zbytnio - może walczą tylko bardziej zajadle - Uśmiechnął się.

Kobieta spowolniła kroku.
- Moje komnaty już obok, dziękuję miłościwy książę za troskę. - skłoniła głowę - Mam nadzieję, że twoja noc będzie dobra.

Książę skłonił się lekko.
- I twoja również Pani, bardzo dziękuję za dotrzymanie towarzystwa tego wieczoru. Mam nadzieję, że znajdzie się jeszcze chwila, aby spokojnie porozmawiać - Spojrzał na swoich towarzyszy i skinął im głową, aby zakomunikować, że czas wracać do swoich komnat. - Życzę ci spokojnej nocy - Ponownie skłonił się, udając się ze swoimi ochroniarzami w stronę wydzielonych im pokoi.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem