Adric i Lilawander:
W pokoiku nie było nic cennego prócz marnego miedzianego wisiorka z kometą o dwóch końcach, który został schowany w szacie Ducha. Elf z trudnością założył największą szatę była za krótka i sięgała od ramion po kolana. Uchylając lekko drzwi przed twymi oczami ukazał się długi korytarz na końcu zakończony schodami. Po prawej jego stronie mieściły się 2 lekkie wnęki z drewnianymi drzwiami tak samo jak i po lewej, oprócz nich było tam mały łuk który prowadził do jasnej komnaty z której dały się słyszeć głosy: -Dziękuje ci panie, za ocalenie mego brata spod łap hazardu i obiecuję ci wielką daninę w następnym tygodniu w postaci syna którego wychowam na prawego męża i twojego sługę...- po tych słowach Adric spojrzał do tyłu spostrzegając Elfa trzymającego w wyciągniętej ręce szatę kapłańską. Volfgang, Wulryk i Ludwig:
Mag nie wysłuchał najemnika koncentrując się po raz drugi tym razem z sukcesem. Złączył dłonie wytwarzając potężną kule ognia, jego fryzura poczęła falować jak ogień a oczy zmieniły się w demoniczne. Po krótkiej chwili wypowiadania nieznanych wam słów z dłoni poczęły wylatywać ogniste kule które się podzieliły, dwie roztrzaskały stojaki z bronią a reszta została ciśnięta w drzwi rozsypując je w drobny mak, strażnik który właśnie szedł w ich stronę zginął na miejscu, jedna z kul uderzyła go w brzuch niemalże rozrywając go na 2 części, reszta trafiła w łóżka dwu piętrowe na których leżała reszta gwardii wszyscy zginęli od uderzenia bądź niesamowicie wielkiej temperatury która topiła ich Skórę. Leża poczęły płonąć razem z ciałami i biurkiem, podobnie jak stojaki, broń w ciągu kilku sekund nagrzała się do czerwoności, jednak z nieznanych przyczyn ogień po chwili zgasł tak samo szybko jak i się pojawił. Hałas nie był mocny lecz napewno posiósł się po tym piętrze odbijając od kamiennych ścian.
__________________ Quick! Like a Shadows we must be!
Ostatnio edytowane przez Moldgard : 06-09-2007 o 16:48.
|