Pierwszy dostał łokciem lewej ręki w gardło, drugi zanim zdążył się zorientować zobaczył tylko podeszwę wojskowego buta numer 44 zbliżająca się bardzo szybko po czym zapadł w ciemność. Grant już miał swój nóż w grabie ale póki co nie było potrzeby użycia go. Trzeci dostał głową okrytą hełmem aż zatrzeszczały miażdżone chrząstki nosa... Grant chwycił go lewą ręką i popchnął na resztę. Powinni się skłębić i dać mu chwilę oddechu. Przywarł plecami do ściany i pochylił sie lekko. Nóż trzymał nisko, na wysokości kolan. -To było na rozgrzewkę. Gracie dalej frajerzy? Macie ochotę zobaczyć jak wyglądają wasze flaki na podłodze?
Grant wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |