Lilawander dopiero teraz tak naprawdę poczuł na co się poważył. Znajdował się w świątyni, którą zamierzał okraść i zbezcześcić morderstwem. Nie przeszkadzałoby mu to tak bardzo, gdyby sam chował jakąś urazę do kultu w którego progach przebywał. Nie, tym razem miał to być czysty interes i to wcale nie taki okazały…
Spojrzał w korytarz po prawej – tam duch już dobierał się do drzwi, "*Zamiast tak rozmyślać lepiej sam zabiorę się do roboty..."*
Skoncentrował się przez moment próbując spleść magię. Chwycił w garść jedną z ampułek atramentu, którą zużył natychmiastowo rzucając zaklęcie.
- „Aep illoch kaoen forten invisible” – wymruczał pod nosem wykonując serię dziwnych ruchów. Magiczna energia owinęła się niczym peleryna wokół osoby maga…
(rzuca, aż do skutku, 3 kości do zaklęcia Incognito, +1 za składnik, + koncentracja przez 1 rundę)
Z tym czarem mógł dość swobodnie przemieszczać się po świątyni bez obawy zaczepienia przez kogoś, szczególnie w tej szacie... Pierwsze kroki skierował do najbliższych drzwi na lewo, cały czas śledząc uszami tok rozmowy dobiegającej z głębi korytrarza. Wychodząc z pokoju, nie zapomiał też o zamknięciu klapy (choć tak by można ją było szybko i łatwo otworzyć) i drzwi za sobą. "*Im później odkryją wtargnięcie, tym lepiej dla nas. Ciekawe jak sobie radzą pozostali??*"
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 06-09-2007 o 18:57.
|