Siedziba kupca z perspektywy Roz wyglądała na bardziej naszpikowaną szpiegami niż siedziba samego Imperatora. Ktoś zapewne chciał wiedzieć nawet, co kupiec zjadł na obiad i czy to coś dobrze się przyjęło. Skoro tak, to czy ich spotkania były bezpieczne. Nie była pewna, czy kupiec da radę zgubić swój ogon spiesząc na spotkanie z dwoma krasnoludami i kobietą. Ponadto jeśli kupiec był na celowniku, to i ona mogła posiadać własnych wielbicieli i mogli to nie być ludzie Manfreda, a przynajmniej nie tylko.
Znużona długim przebywaniem na cuchnących ulicach skorzystała z okolicznej łaźni traktując to jako chwilę odświeżenia oraz przygotowanie do nadchodzącej wizyty u szanownej Hrabiny. Wprawdzie szlachcianka nie była fanatykiem czystości, ale solidna kąpiel mogła zmyć z Roz zapach plebsu i zapewnić matkę Magritty, że guwernantka to wprawdzie plebs, ale o mniej śmierdzącym charakterze. Chwile poświęcone na wylegiwanie się ciepłej wodzie poświęciła na rozmyślania i dociekania we własnym umyśle na temat bezrękiego szlachcica. Nietypowy osobnik, co do którego miała podejrzenie, iż jeszcze stanie jej na drodze.
Opuszczając niemal pustą o tej godzinie łaźnię niespiesznie obrała sobie nowy cel pilnując przede wszystkim, aby nie ciągnąć za sobą tabuna żebraków, złodziejaszków, szczurzych mord i domokrążców. Udała się pod siedzibę archiwum sekretariatu, aby z bliska przyglądnąć się miejscu, które mieli infiltrować. Powoli kończył się dzień, a Roz była ciekawa, kto będzie to miejsce opuszczał, kiedy oraz w jakim stanie jest budynek po jego zamknięciu. Chciała też przyglądnąć się jego ochronie oraz budynkom, które z nim sąsiadowały. W archiwum pracowali ludzie, którzy wydawali się znacznie trudniejsi do podejścia, niż szczurofob Hieronimus i może łatwiej będzie do niego wejść, gdy nikogo w nim nie będzie.
Potargowała się chwilę o podpłomyki z warzywami, potem wychyliła kufel lekkiego piwa w niewielkim wyszynku i sprawiając wrażenie człowieka zmuszonego na coś czekać zbierała istotne informacje o budynku i jego bywalcach. Gdy zbliżał się czas spotkania z kupcem i krasnoludami wróciła do siebie, zmieniła ubranie i wygląd na zwykłą Roz, a następnie opuściła pokój. Wychodząc poświęciła chwilę na analizę lokalizacji żebraków. Jeśli jej lokale też były pod stałym nadzorem była w solidnych tarapatach.