Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2007, 20:01   #106
3killas
 
Reputacja: 1 3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany
Nie ważne jak słaby by był, nieważne ile krwi by stracił, młody elf na pewno nie wyszedłby z karczmy. Miał silny kodeks moralny, który łamał tylko w wyjątkowych sytuacjach. Uciekaj mała – syknął do Chloe. Chciał dodać, żeby zrobiła to jak najszybciej, ale ugryzł się w język. Wiedział, że tego nie zrobi. Zamiast kolejnych zbędnych słów uśmiechnął się do niej.

Do akcji wkroczył milczący dotychczas krasnolud. Nie był dużo niższy od przeciętnego człowieka, miał łapy silne i wielkie jak niedźwiedź. Jego puste gadanie nic zmieniło, równie dobrze mógłby się zamknąć, myślał sobie elf. Świece powoli przygasały, a obsługa nie kwapiła się do ich wymienienia. Zapach przypraw i dziczyzny wydał mu się teraz bardzo odległy.

Wolfgang zaczął bluzgać, zrobił się czerwony i wściekły. Po jego soczystej „przemowie” Celahir nie miał już wątpliwości co do tego jak potoczy się następne 20 minut jego życia. Będą ich bić. Będą ich bić i kopać. Kopania nie lubił najbardziej.

Co by jednak nie mówić, czarnowłosy zaimponował mu, chciał poklepać go z uznaniem po plecach, ale…

Ale znowu zapadła ciemność.

Ciemność z której wyrwało go szarpnięcie za kurtkę. Za drzwiami karczmy popatrzył na całą kompanię. - Nie ma czasu przyjaciele. Pośpieszmy do nas, mamy trochę piwa, znajdzie się coś do jedzenia. Wielokrotnie gotowałem na trakcie, podczas kupieckich wypraw. Jak tylko Chloe doprowadzi moją rękę do stanu używalności, obiecuję wam potrawkę z królika, na świeżej bazylii i młodym winie. Nie pożałujecie! - popatrzył na maga zawiadiackim spojrzeniem - Znów uratowałeś nasze tyłki... Wolę nie mysleć jak bardzo jesteśmy Twoimi dłuznikami...
 

Ostatnio edytowane przez 3killas : 06-09-2007 o 21:44.
3killas jest offline