Zima trzyma i nasz rymowankowy temat też zamarzł, więc spróbuję nieco skruszyć ten lód.
Rymy to, co prawda, nie najwyższych lotów, ale może wystarczą.
Smacznego.
Niosąc aktówkę szedłem
Zjeść drugie śniadanie,
Czując głód wręcz wilczy,
W żołądku zaś ssanie.
Gdy wtem buźką o beton
Walnąłem z rozmachem,
Aż mi skowronków stado
Wzleciało pod dachem.
Dentysta na pocieszenie
Rzekł mi całkiem szczerze,
Że teraz kamień nazębny
Już mi się nie zbierze.
Lecz marne to ukojenie,
Kiedy zamiast steka,
Miska mdłego kleiku
Na człowieka czeka.