Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2022, 18:34   #470
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Dom Pielgrzyma, świt 3 lipca 2595

Poranek okazał się mglisty i chłodny. Angeline Lea przeciągnęła się zgrabnie niczym kot, spojrzała rozmarzonym wzrokiem w kierunku ledwie zarysowanych na północnym horyzoncie Alp. Wychowana w wilgotnym nizinnym klimacie delty Rhone, dziedziczka rodu nie potrafiła uwolnić się od wrażenia surowego majestatu i piękna wysokich gór, które dane jej było ujrzeć po raz pierwszy właśnie w tej podróży. Sąsiadujące z Lucatore trzy górskie szczyty przykuwały równie magnetycznie wzrok frankańskiej szlachcianki, co odległe dominium Helwetów, spowite pasmami porannej mgły. Wysokie ściany klasztoru zionęły chłodem i wilgocią, które miały utrzymać się do ciepłego przedpołudnia.

Angeline Lea wciągnęła w płuca głęboki haust ożywczego powietrza, czystego i pachnącego sosnową żywicą. Stojąc w progu Domu Pielgrzyma, kobieta obrzuciła bacznym spojrzeniem krzątających się przy koniach ludzi. Leon Thibaut wciąż rozmawiał w środku noclegowni z Abdelem, ale Nathan Barthez nie spuszczał oka ze swoich najemników dopilnowując każdego szczegółu wyprawy. Szlachcianka skinęła mu z wyważoną aprobatą głową, demonstrując uznanie dla profesjonalizmu Helwety. W myślach zastanawiała się nie raz, co Barthez czuł przebywając tak blisko domu po całych latach spędzonych w południowej France.

Jeśli nawet targała nim tęsknota za Alpejską Fortecą, w niczym nie zdradzał swoich emocji. Angeline Lea przeciągnęła powłóczystym spojrzeniem po muskularnym ciele szefa ochrony nic sobie nie robiąc z tego, czy kulbaczący konie najemnicy to zauważą. Była córką głowy rodu Sanguine i nawykła do robienia rzeczy, które pośledniejszym arystokratkom nie uszłyby płazem.

- Wszyscy gotowi do drogi? - zapytał Abdel wyrastając u jej boku w towarzystwie wyraźnie próbującego maskować zmartwienie kuzyna. Angeline Lea uśmiechnęła się w duchu na widok zatroskanego Leona Thibauta, sama bowiem na myśl o wyprawie w leśne ostępy czuła jedynie radosną ekscytację. Poszukiwania miejscowego myśliwego niewiele miały wspólnego z polowaniami na drony feromancerów i inne Wynaturzenia, ale być może łaskawy los miał skrzyżować drogi Franków z lokalną zwierzyną albo nawet skrytobójcą odpowiedzialnym za śmierć Altaira.

- Od dłuższej chwili, drogi bracie - odpowiedziała muskając rękaw aksamitnej koszuli Abdela opuszkami długich palców - Nie potrafię się oprzeć szczerej ekscytacji. Kuzynie, gotowy?

- Miej oko na naszego Leona, siostro - wtrącił z życzliwym uśmiechem Abdel - Loretta nie wybaczyłaby nam obojgu, gdyby mu spadł choćby włos z głowy. I nie mitrężcie w tej dziczy niepotrzebnie. Nie chciałbym, abyście się przeziębili albo spadli nieszczęśliwie z konia. Dość mam trosk na głowie.

- Bez obaw, nic nam się nie przydarzy - szlachcianka roześmiała się perliście poklepując olstro przytroczonego do pasa pistoletu, wygładziła rękawy podróżnej kurtki i zeszła z progu domostwa kierując się szybkim krokiem w stronę stojącego między końmi Helwety.

- Panie Barthez, ruszajmy w drogę - rzuciła władczym tonem dając wyraźnie do zrozumienia, kto ma zamiar dowodzić poszukiwaniami Fernexa - Szkoda marnować każdą minutę. W siodła, panowie!



I tak grupa poszukiwawcza opuściła Lucatore wschodnią bramą podążając szlakiem, którym poprzedniego wieczoru ruszył w lasy Fernex. Chciałbym tym wpisem przełamać epicki lag towarzyszący naszej przygodzie i pchnąć ją ponownie na właściwe tory. Bartku, przypomnij mi proszę, ile członków eskorty ze sobą zabrałeś oprócz sierżantów Sangów.


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem