Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2022, 00:38   #4
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Ulfeńskie stereotypy miały w sobie, jak to zazwyczaj ze stereotypami bywa, ziarno prawdy. Lud wywodzący się z odległych i mroźnych krain północy, który wsławił się łupieniem, żeglugą i barbarzyńską (wedle południowych standardów) kulturą, którego przedstawiciele odstawali od innych wzrostem, jasnym owłosieniem i dziwnym językiem; umiłowaniem alkoholu i krwawych starć; dla których sława i chwała była celem życiowym. Reputacja Ulfenów znacznie ich wyprzedzała i gdy langskipy tylko majaczyły na horyzoncie, wiadomym było że nadchodzą problemy.

I z jednej strony Hjalmar Hartvigsen potwierdzał powtarzane historie na temat Ulfenów - wysoki na dwa metry, atletycznej budowy, z długimi kudłami splecionymi na północną modłę w warkocze małe i duże, z klanowymi tatuażami stylizowanymi na krucze skrzydła na skroniach. Obrazu nieustraszonego północnego łupieżcy dopełniała skórzana zbroja, płaszcz podszyty i wykończony futrem oraz wielki dwuręczny miecz u pasa. Z drugiej jednak strony, obraz burzył chociażby melodyjny głos, przyjacielskie usposobienie czy kultura osobista.

Hjalmar Hartvigsen może i przybył do Isgeru wraz z Kruczą Kompanią jako młodzieniec, spędzając lata na najemniczej pracy, ale ostatnimi czasy dał się poznać Isgerczykom z zupełnie innej, nie-barbarzyńskiej strony. Formujące lata spędził na tułaczce po tej części świata jako wędrowny bard, chociaż sam siebie zwał skaldem oraz nieco rzadziej jako najmenik. Hjalmar reprezentował tą kulturową stronę Ulfenów, jako sztukmistrz, bajarz czy poeta, co nie raz i nie dwa skutkowało w skonfundowanych spojrzeniach czy cichych śmiechach.

Tylko jak i dlaczego ulfeński skald z dalekiej północy zainteresował się Zielonymi Płaszczami? Powodów można było doszukiwać się chociażby w Maximilienie Moulin, partnerem w fachu i drugą połówką dynamicznego duetu "Słowik i Lis", jak razem byli znani. Isgerański patriota zapewne wypełnił hjalmarową głowę propagandą i historiami o niepodległym Isgerze. Może też zwykły potencjał historii traktującej o walce o niepodległość poruszył ulfeńskie serce? A może zwykły brzęk monet? Może sława i chwała? Może...

Koniec końców, jakie powody by nie były, Hjalmar Hartvigsen, zwany również Słowikiem, wstąpił w służbę Namiestnikowi z oddaniem godnym niejednego patrioty.


***



Vellersbach przypominało mu nieco rodzinne strony. Podgórska mieścina z malowniczym widokiem na górski krajobraz była dosyć przyjemna, zwłaszcza że nizinny ukrop tutaj był lżejszy. Mimo że Hjalmar na południu spędzał już któryś rok z rzędu, to zdecydowanie preferował chłodniejsze klimaty, zwłaszcza gdy dodać doń świeże górskie powietrze. Ulfen chłonął więc atmosferę, z uwagą wysłuchując słów Hadena Wallnara, zerkając też z ciekawością na nowych towarzyszy. O ile dwójka, która zabrała głos, napawała optymizmem, tak trzeci w porównaniu wypadał blado.

Podobnie jak przydługa i pompatyczna przemowa sierżanta, z którego mówca była mierny. Może była to też kwestia materiału, ale Hjalmar powstrzymał się od komentarza na temat jakości poleceń, mimo że zgadzał się ze słowami Apolyona i Darvana. To, czy "chelianizacja" była słowem zostawił do oceny lingwistom.

- Pan powie coś więcej - odezwał się melodyjnym głosem ciężko akcentującym Wspólny. - "Przeciwdziałanie chelianizacji młodzieży" to dosyć obszerny zwrot, a my prości ludzie. Gdzie i jak mamy zacząć?
 
Aro jest offline