Po kilku godzinach odpoczynku sierżant wezwał ich do namiotu odpraw. W przypadku Piechoty czy Brygad odbywało się to za pomocą zbiórki wywołanej dzwonkiem alarmowym. Drugą różnicą było to, że na modłę Oddziałów Specjalnych, na odprawę szedł cały oddział, a nie tylko dowódcy. Okazało się, że Marines na Fulcrum zbierali się za pomocą gońca którego wyznaczał sierżant. Dowódca oczekiwał, że będą na tyle znać siebie i swoje przyzwyczajenia, że mają się bez trudu odnaleźć w obozie. Tym razem padło na September.
Odprawę rozpoczął podporucznik O’Reilly, który odpowiadał za komunikację i obsługę radaru.
- Na podstawie informacji od nas nasz wywiad przygotował raport. Mishima wykorzystując moment kiedy, flota Bauhausu wykonywała operacje z dala od Bay of Dogs, zaatakowała Eisilę i ruszyła do ich zatoki - wyświetlił obraz na projektorze.
- Ich wywiad chyba jednak nie spisał się, bo okazało się, że siły lądowe Bauhausu były na tyle blisko, że przygotowali wystarczająco silny kontratak, którym odepchnęli Mishimę - podporucznik zmienił slajd.
- Port po zachodniej stronie Eisili jest nadal pod kontrolą Mishimy, ale obóz po wschodniej stronie wyspy sprawia wrażenie opuszczonego. Wojska Bauhausu zostały z niego wycofane w czasie ataku na wyspę, a Mishima nie wykazała nim wielkiego zainteresowania - O’Reilly zerknął na notatki. - To by było na tyle z mojej strony zerknął na pułkownika i usiadł na krześle, a pułkownik Bell podniósł się i zajął jego miejsce.
- Słyszeliście - zaczął patrząc na Morrisa, a potem przeniósł spojrzenie na resztę. - Tutaj pojawiacie się Wy. Potrzebujemy dobrego zwiadu i to jak najszybciej. Co pan na to?
- Ross’a i Harrison’a nadal mam w lazarecie więc do dyspozycji mam tylko tą czwórkę - wykonał ruch głową w kierunku swoich żołnierzy. Według mnie powinniśmy dać radę.
- Dobrze - Bell zadowolony pokiwał głową - W takim razie zostawiam was do omówienia szczegółow. Zgłoście się do mnie sierżancie jak skończycie - polecił i opuścił namiot.
- Jakieś pytania? - Morris odwrócił się na krześle do pozostałych.
- To sam zwiad, czy mamy też coś wysadzić korzystając z okazji i zwalić to na Mishimę?- spytała September.
- Wysadzić, zabezpieczyć, pozyskać dane wywiadowcze, co tylko damy radę. Bell przeważnie daje nam wolną rękę - wyjaśnił sierżant.
- Kwatermistrz wyda nam wszystko czy potrzebujemy błogosławieństwa z góry?
- Wam pewnie nie, ale mnie tak. Powiedzcie co chcecie, a ja spróbuję załatwić błogosławieństwo Bella. Tylko bez przesady, bo nikt nie będzie czekał na maruderów - ostrzegł Morris.
- Jakie mamy okno czasowe, do powrotu Bauhausu? Czy są szanse, że Mishima zatrzyma wycofujące się oddziały Bauhausu? Czy zdążyła się tam umocnić na tyle, że kupi nam dodatkowy czas?
- Tego nie wiemy. Wszystko zależy od Bauhausu i Mishimy. Wyruszamy do godziny i nie będzie możliwości aby dowództwo nas aktualizowało w sytuacji.
- To jakby pan sierżant od razu zarządził by nam dali po jednym ładunku na głowę byśmy mieli tą sprawę załatwioną.
- Misja ma polegać na infiltracji - przypomniał Morris. - Ale, faktycznie może okazać się, że lepiej nie zostawiać czegoś w rękach wroga. Tylko dwójka z was ma odpowiednie przeszkolenie i tylko wy możecie wziąć odpowiedzialność za bezpieczne obejście się z tymi ładunkami - zerknął na September i młodszego z McBride ów.
- Ja tam nie mam w zwyczaju oponować wysadzeniu czegoś w powietrze - wyraził swoją opinię Christopher. - A ładunki zawsze lepiej mieć i nie użyć, niż potrzebować a nie mieć.
- Widzisz nawet sierżant uważa, że masz za długie już kudły, musisz się ostrzyc. - zawtórował Gabriel - Małe boom boom na wszelki wypadek zawsze się przyda. - Zgodził się jedyny męski McBride.
- Jeśli to wszystko to idę zdać raport Bellowi. Widzimy się na lądowisku za… - wstał i zerknął na zegarek. - … czterdzieści minut.