- Jak ona wyglądała? - zapytał Apollyon nie przestając iść, rozglądając się wokół samymi oczami… i znów poszedł za przykładem Darvana i również swój płaszcz schował.
Zapach spalenizny był wciąż wyczuwalny. Pożar wydarzył się niedawno. Oddzielił się od reszty i dosiadł się bezpośrednio przy barze.
- Jakiś alkohol, ale mocny bym pożałował, ake? - zawołał siadając na krześle, nawiązując kontakt.
- Hej… - szturchnął towarzysko jednego z lokalsów łokciem - Co byś polecił na przystawkę do tego cokolwiek ta urocza dama mi niesie, czego gdzie indziej nie dostanę? - zapytał serdecznie, jak ktoś kto autentycznie szuka jedynie przedniego towarzystwa… co częściowo było prawdą. Chciał poznać miejscowych. Wyczuć co im na wątrobie leży. Jak się da to miło spędzić czas.
- A co tu się w ogóle stało? - zapytał niedługo potem wskazując gestem dłoni spalony barak.