Historia opowiedziana przez raba zaiste byla wielce interesująca. Barwna i niesamowita tak bardzo, że stracharz podekscytowany wcześniej wielce jurguzi, które najwidoczniej jemu tylko się objawiły, bo Aaron zupełnie je zignorował, pozwolił grajkowi do końca ją opowiedzieć nie wchodząc mu w słowo, a nawet zapomniawszy o okadzaniu ogniska thundurmą. Amulet nie z tego świata delikatnie, z czcią nabożną w palce ujął, po czym rabowi zwrócił.
- Talizman ten wielką moc posiada - zawyrokował, - a w czasach nim Kaytul się od nas odwrócił symbolem był niewolnictwa. Tobie więc się przynależy. Pilnuj go należycie i miej przy sobie. W czasie potrzeby bowiem może ci być pomocą.
Starzec wzrok znowu ku ognisku zwrócił, gdzie w jego blasku ciągle tkwiły rogate sylwetki jurguzi.
- Ani chybi - rzekł poważnym tonem, - ktoś z Aynechen szuka u nas pomocy. Jest wielce prawdopodobne, że z Otoką i Baktygulem może to mieć coś wspólnego. Podaj mnie słój z qurbochi, przejmij kadzielnicę. Muszę się wywiedzieć.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |