Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2022, 16:06   #28
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Nagle nastała cisza. Pozostali Marines zamarli na swoich pozycjach. Minęło kilkadziesiąt sekund upierdliwej bezczynności i niepewności. Po chwili dobiegł ich odgłos zgrzytu wypaczonych zawiasów bramy, której skrzydła ciągnięte do środka otworzyły się na pełną szerokość. Żaden z capitolczyków ze swojego miejsca nie widział co dzieje się wewnątrz obozu. Zza budynku stróżówki wyszedł sześcioosobowy oddział huzarów pod dowództwem kapitana. Wymienili kilka zdań i ostrożnie skierowali się wzdłuż drogi okalającej obóz. Byli czujni.

Ariel przyczajona była niemal nieruchoma, oddychała powoli. Przełączyła tryb karabinu na granatnik. Jedna czy 2 eksplozje powinny ich dodatkowo zdekoncentrować. Czekałą aż podejdą blisko. Pierwszy strzał chciała by trafił dokładnie między zbliżający się oddział. Była gotowa odpowiedzieć ogniem w każdej chwili jak tylko ktoś pierwszy wystrzeli… Przeciwnicy szli w stronę Sierżanta, więc postanowiła poczekać na jego pierwszy strzał.

Grupa Huzarów przeszła połowę odległości dzielącej ich do rogu bazy gdy z krzaków odezwała się palba charakterystyczna dla karabinu M50 w postaci dwóch krótkich serii. Zawtórował jej podobny atak z drugiej broni.

Pierwszy z Huzarów przyjął dwie serie i zachwiał się pod ostrzałem, ale nie przewrócił się. Głowa drugiego odskoczyła do tyłu, a on sam poleciał na plecy. Trzeci dostał w korpus. Znieruchomiał na chwilę po czym zwalił się na ziemię.

Wśród oddziału wroga powstała panika, która została stłamszona szybką reakcją dowódcy.
- Wycofać się! - krzyknął ten w pancerzu kapitana i grupa zaczęła szybko wycofywać się w kierunku bramy.

Ariel nie czekała ani sekundy dłużej odpaliła granatnik celując, tak by objąć grupę.
Medyczka nigdy nie myślała o sobie w kategoriach dobrego strzelca, a tym bardziej jeśli chodzi o posługiwanie się granatnikiem. Sama była zaskoczona tym, że pocisk wylądował tam gdzie chciała. Czas jakby się zatrzymał, a potem wraz z głosem wybuchu na powrót zaczął płynąć

Wycofujący się Huzarzy, którzy sprawiali wrażenie już na granicy paniki zaczęli krzyczeć. Krzyczeli wszyscy niezależnie od tego czy znajdowali się w zasięgu granatu czy też nie.
Jednego z żołnierzy fala uderzeniowa cisnęła o mur. Pozbierał się jednak szybko i jak na oślep popędził w kierunku bramy. Drugiego siła wubuchu obróciłą o sto osiemdziesiąt stopni, a on bryznął strugą krwi, wydobywającą się z jego napierśnika, na mur i swojego kolegę. Stał przez chwilę jakby zastanawiał się czy jeszcze żyje, po czym również rzucił się do ucieczki. Kolejny musiał dostać odłamkiem w nogę gdyż zaczął utykać. Prawie stracił równowagę, ale panika musiała mu dodać skrzydeł. Kapitan sprawiał wrażenie jedynej osoby, która zachowała spokój. On również zaczął się wycofywać wykorzystując swój oddział jako osłonę.

Shania ze stoickim spokojem czekała na swoją kolej i w tym momencie stwierdziła, że nadszedł jej czas. Wymierzyła i puściła krótką serię w utykającego żołnierza. Pancerz błysnął rykoszetem, ale noga pod nim ugięła się. Huzar wyłożył się na ziemię, odwrócił na plecy i złapał za przestrzeloną na wylot łydkę. September przesunęła lufę na kolejny cel. Przytrzymała krótko spust. Seria idealnie weszła w pancerz napierśnika. Kolejny Huzar znieruchomiał na ziemi.

Oddział Bauhausu zniknął z oczu Shani i Ariel za stróżówką. Widziały jeszcze jak z zarośli Morris z Gabrielem puścili za nimi po jednej serii, ale efektu tych ataków nie były w stanie stwierdzić.

Jak tylko zniknęli wewnątrz murów. Ariel błyskawicznie zmieniła pozycję przeskakując, możliwie skrycie, kilka drzew dalej. Wycofujący się Bauhaus był rozbity nie przypuści ataku a lepiej zmienić odsłoniętą kryjówkę. Obserwowała uważnie wejście jak i otaczające je mury oraz strażnice, które były w zasięgu jej wzroku.

September także nie planowała czekać w tym samym miejscu. Wycofała się i przebiegła schylona kilka metrów w bok, gdzie zajęła dogodną pozycję.

Gdy patrol Bauhausu zniknął z pola widzenia, podobne zrobili żołnierze na strażnicach. Nie zdążyli nawet oddać strzałów w kierunku niewidzialnego przeciwnika. Jedynym ruchomym elementem był, jęczący z bólu, wykrwawiający się Huzar. Zdawało się, że impas trwa w nieskończoność.

Po długiej chwili zza rogu obozu wyłonił się Morris w towarzystwie McBride. Przyklejeni do muru bazy przesuwali się w kierunku bramy.

Ariel poprawiła uchwyt na broni i postanowiła ubezpieczać odważnych towarzyszy!

Dwóch Marine porozumiało się ze sobą i Gabriel ruszył dalej, a sierżant idąc tyłem mierzył cały czas w strażnicę. Gdy McBride był już prawie przy bramie rozległa się palba krótkiej serii z karabinu Morrisa. Ze strażnicy dobiegł ich jęk i dźwięk pancerza uderzający o podłogę.

Oddziałowy korespondent wojenny przylgnął plecami do muru przy zawiasach bramy i gwałtownym, szybkim ruchem zerknął do środka. Odpowiedziała mu seria z kilku karabinów, ale ten zdołał ich uniknąć. Morris machnął ręką sygnał do zebrania się i wrócił do pilnej obserwacji strażnicy.

***

Christopher w tym czasie zajął miejsce na kolejnym, nieco dalszym od muru drzewie. Huzarzy, mając świadomość, że potencjalni przeciwnicy znajdują się po obu stronach obozu pochowali się. Jedynym celem w polu widzenia był strażnik, który pozostał na najwyższej wieżyczce w południowo wschodnim rogu bazy.

Strzelec wyborowy miał nie lada wyzwanie przyjąć pozycję do strzału, a rozmiar jego karabinu snajperskiego mu w tym nie pomagał. Ale udało się nie zlecieć i nawet wypatrzyć całkiem znośny cel. Wycelował, wstrzymał oddech i nacisnął trzykrotnie spust. Na koniec odetchnął.

Pierwszy pocisk uderzył na wysokości łopatki, drugi przebił naramiennik, a trzeci trafił dokładnie w środek hełmu. Pierwsze dwa nie były śmiertelne, ale trzeci nie pozostawiał złudzeń. Huzar przechylił się za barierkę i poleciał w dół. Uderzenie jego ciała o ziemię było sygnałem dla pozostałych Marine.

***

Ariel widząc, że jej towarzysze zabezpieczyli bramę podbiegła szybko do nich unikając wychodzenia na teren obstrzału bramy. Na miejscu przyglądnęła się murowi zastanawiając się, czy da się po nim wspiąć?

Widząc, że chwilowo był pat. Bo szarżowanie do wnętrza było głupotą, zawiesiła karabin na plecach i wyjęła punishera. Szybko znalazła drzewko grubości ramienia i ścięła je przy ziemi, potem odrąbała gałęzie zostawiając kawałki na tyle duże by zmieściła się stopa. Zarzucił aprowizoryczna drabinę na ramię i pokłusowała pod strzanicę oczyszczoną przez Morrisa.

Ariel widząc działania Shani spojrzała pytająco w stronę Morisa i gestami zapytała, czy może towarzyszyć Shanii. Jeśli sierżant nie wyrazi sprzeciwu ruszy jej na pomoc. Oczywiście nie będzie odbierać inicjatywy kreatywnej koleżance, skupi się na podtrzymaniu drabiny. Ale jak tylko Opanuje ona przestrzeń strażnicy ruszy ją ubezpieczać. Brak komunikacji był problemem. Ariel miała jednak nadzieję, że Chris zobaczy ich szturm i będzie osłaniał.

Sierżant widząc ich inicjatywę skinął tylko głową na znak aprobaty i wrócił do obserwacji strażnicy.

September wspięła się po prowizorycznej drabinie, gdy zobaczyła strażnika nie ryzykowała nagłego wyskakiwania. Przycelowała i strzeliła.

Krótka seria trafiła hełm nic nie spodziewającego się huzara. Pojawił się błysk, a ułamek sekundy później wróg zwrócił się w kierunku napastnika. Jednak zamiast podnieść broń zatoczył się. Shania zauważyła strużkę krwi wyciekającą pod hełmu. September próbowała powtórzyć atak, ale usłyszała tylko kliknięcie swojej broni. Zaskoczona odruchowo podniosła wzrok i popatrzyła na zamek karabinu próbując dostrzec co jest powodem usterki.

Ariel ruszyła zaraz za towarzyszką. Wiedziała, że ta będzie ją osłaniać. Jak tylko znajdzie się na górze poszuka jakiejś osłony, by móc ogniem osłonić Shanie.

Żołnierz Bauhausu zdołał w tym czasie odzyskać równowagę i wypalił długą serią w kierunku capitolki. Pierwszy pocisk odszczypał fragment balustrady i uderzył w napierśnik September. Kolejne poszły niżej. Dziewczyna poczuła tępy ból w klatce piersiowej oraz szarpnięcie w prawej nodze. Miała nadzieję, że to tylko stłuczone żebra i draśnięcie.

Ariel wspięła się błyskawicznie po prowizorycznej drabinie. Zobaczyła jak pocisk uderza w nogę towarzyszki i przyśpieszyła. Krew zaczęła jej szybciej krążyć w żyłach i usłyszała charakterystyczny szum w uszach, po którym świat jakby się wyostrzył i wszystko zostało przygłuszone. Dopadła balustrady wsparła na niej nogę i wybiła się w stronę mierzącego do Shanii huzara. Już wybijając się sięgnęła na plecy po miecz. Zdawało się, że czas na moment się zatrzymał zupełnie jak ostrze miecza, tuż przy oku huzara i wtedy świat na powrót przyśpieszył. Ostrze zagłębiło się w czaszcze głośno chrobocząc o kość. Ariel upadła na huzara powalając go impetem ataku. Wsparła się oboma rękami na mieczu i pchnęła mocniej. Miecz wszedł głębiej. Szarpnęła w bok wyszarpując ostrze ostatecznie kończąc cierpienia przeciwnika.

Doskoczyła do balustrady po drugiej stronie i wyjrzała na wnętrze obozu. Chcąc ocenić czy mogą odblokować wejście dla reszty oddziału.


Przeciwnicy zgromadzili się pomiędzy murem, a głównym budynkiem. Przezornie nie wychodzili poza osłonę zabudowań, która chroniła ich przed potencjalnym zagrożeniem z północy. Kapitan stojący pod zadaszeniem wydał dyspozycje. Czterech huzarów znajdujących się zaraz przy nim mierzyło w kierunku bramy. O dziwo wśród nich można było dostrzec żołnierza jaki niedawno opuścił klatkę. Razyda zdawała się czuć nieco pewniej gdyż patrolowała cały obszar wzdłuż wewnętrznej strony ogrodzenia. Ariel dostrzegła jeszcze dwóch przeciwników w oknach najwyższego piętra głównego budynku.
 
Mike jest offline