- I tu są dwa przykłady teleportacji z użyciem portalu. Na pewno przez coś takiego nie przechodziliście? - po raz kolejny dopytał się jednak tym razem nie oczekując odpowiedzi.
Twoi towarzysze i tak nie byli w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Zajęci byli wykrzykiwaniem przekleństw i panicznych okrzyków oraz cofaniem się tam, skąd przyszli.
- No dobra żołnierz, kończ srać w gacie i pokaż co potrafisz, ten po lewej jest twój. - powiedział zaczynając iść do przodu.
Rozkaz zmotywował żołnierza do działania po dłuższej chwili. Ale jednak Janusz w końcu zebrał się w dobie i chwycił w obie drżące ręce tę swoją dziwną broń. Jeśli nawet wsparciem nie będzie, to przynajmniej na moment odwróci uwagę jednego z tych stworzeń…
Stworzenia nie wyglądały na przyjazne, nie były zadowolone z waszej wizyty i od razu dały o tym znać, wydając agresywne ryki i odstraszająco kolebiąc się ciałami na boki.
Bez wahania zaatakowałeś. Nie miałeś też większego wyboru, stały wam na dodrze i nie było mowy o wyminięciu ich. Po raz kolejny Xenomorphus okazał się bardzo sprawna żywą katapultą. Jak to mawiają drowy, nic tak nie motywuje do zastanowienia się nad ukorzeniem się i przeprosinami, jak nóż w oku. Po krótkim locie i celnym ciosie w oko, Dirith wylądował zakotwiczony Tysiącem Ostrzy na grzbiecie stwora, pomiędzy jego licznymi kolcami. Plusem było to że plan się powiódł, a minusem to, że stwór raniony w oko zaczął odtańczyć lakukaraczę z Dirithem na grzbiecie. Generalnie jednak przy wsparciu Xenomorphusa stwór wydawał się na przegranej pozycji, choć teraz tańczył, wił się i jeździł po tunelu, próbując zetrzeć z siebie napastników o ściany jaskini.
Drugi ze stworów był do dyspozycji żołnierza i Bestii Kiti, która ujadaniem i skakaniem na boki próbowała powstrzymać stwora tam gdzie stał, zanim Janusz przypomniał sobie, jak używa się karabin. Katarzyna wspomagała go wrzaskami i przekleństwami. Janusz w końcu zaczął strzelać, seria nabojów smagnęła stwora po pysku i grzebiecie, ale zdawało się, że to tylko bardziej rozsierdziło go, niż spacyfikowało. Stwór rzucił się do przodu wślizgiem na brzuchu, niczym krokodyl, z rozdziawioną szeroko paszczą. Janusz stwierdził że najlepszym rozwiązaniem będzie rzut granatem. Bo czemu nie. W końcu nie żebyście byli w jakimś tunelu, który mógłby się zawalić, czy coś…
Granat wleciał w rozdziawioną paszczę i po chwili eksplozja i ogień wstrząsnęły potworem. Zatrzymał się, przeanalizował, co właśnie się stało, i z dymiącą paszczą… wlazł w ścianę. Po prostu, stworzył sobie wymiarowy portalik, i zwiał w ścianę.
- GDZIE TO JEST?! – wrzeszczał Janusz, w histerii wymachując karabinem we wszystkie strony. – GDZIE TO POLAZŁO?!
Kiti;
Nie jest lekko…
Z oddali usłyszałaś dziwny dźwięk, a zaraz potem głośniejszy, huk jakiegoś wybuchu, tam, skąd przyszłaś.
Właściwie… to gdzie jest twoja Bestia…?
I gdzie Dirith…?
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |