Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2022, 21:01   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, o okolonej zarostem twarzy, rozsiadł się wygodnie w fotelu, ze spokojem popijając dobrej jakości whisky. Wyglądał jakby eleganckie otoczenie nie robiło na nim zbyt wielkiego wrażenia. Co mogło być i prawdą, bo plotki głosiły, iż doktorek bywał w wielkich miastach, gdzie zdobył prawdziwe wykształcenie.
Ubiorem również pasował do wystroju wnętrza, bowiem ubrany był w porządną koszulę i czarny, dobrej jakości surdut, przyozdobiony łańcuszkiem kieszonkowego zegarka. Do pełni elegancji brakowało Johnowi tylko krawata, no ale w końcu przybył tu w interesach, a nie na bal.

Przedstawiona przez McCoya sprawa była - zdaniem Johna - interesująca. Rzecz była ryzykowna, ale opłacalna, na tyle, by warto było spróbować. Pięć tysięcy dolarów piechotą nie chodziło, a rozsądnemu człowiekowi mogło starczyć na długo. A nawet na wyniesienie się w bardziej cywilizowane strony.
Co prawda rozsądni ludzie nie pakowali się w takie interesy, ale to był drobiazg niewart zatrzymania się nad nim na dłuższą chwilę.

Trzeba przyznać, że John do tej pory na pociągi nie napadał, ale słyszał co nieco o tym procederze. Znał też drugą, można by rzec, stronę tego medalu. Ale ofiarą napadu nie został, za to paru bandytów nafaszerowano ołowiem.
McCoy miał rację - teraz z pewnością też przyda się dodatkowa garść nabojów.

Dobrze, że akurat nie pił, bo pewnie by się udławił,słysząc 'mądrości', jakie popłynęły z ust rudowłosej kobiety, której najwyraźniej większość rozumu poszła w cycki. Nie lubił braku kultury, a głupoty nie tolerował, zaś cycata błysnęła i jednym, i drugim. Aż dziw, że McCoy nie odstrzelił jej na miejscu. Co nie znaczyło, że nie zostawił sobie tej przyjemności na później.

John pociągnął kolejny łyk bursztynowego trunku.
Whisky była świetna. Taką samą pił podczas pierwszego pobytu na ranczo. Ale wtedy życie umilały mu nie tylko butelki pełne wybornego trunku, ale i parę słodkich 'czekoladek'. Nie sądził jednak, by prośba o jedną taką, na pół godziny, spotkałaby się z pozytywną reakcją. Ale można było spróbować czegoś innego...

- Świetna whisky - stwierdził. - Można dostać jedną na drogę? Jako dodatek do prowiantu?
- Dziękuję - powiedział, gdy McCoy kiwnął lekko potakująco głową.

- Do mnie mówcie John lub Doc - poinformował pozostałych, gdy przedstawił się blady jak nieboszczyk Arthur pan Oppenheimer.
 
Kerm jest offline