Gdy napastnik skapitulował rzekłem do niego - Może i nie jestem, jak sądzę po twoim wspaniałym uzbrojeniu, tak szlachetnie urodzony jak ty Panie to wiedz jednak, że jestem jednym z tych co nie polegli na tym polu. Może to i były mój towarzysz, który widać okazał się wiarołomcą, - tu przebiłem widłami gardło zdrajcy - czynią w twoich oczach ze mnie kurwiego syna to jednak nauczyłem się szacunku do ludzi walki i ludzkiego życia. - w między czasie podniosłem maczugę - Dlatego zostawię cię przy życiu, jednakowoż zdaje się, że jesteś przedstawicielem wrogiej mi armii zatem muszę się upewnić, że nie będziesz miał zbyt łatwo sprowadzić mi na głowę twoich ziomków - mówiąc te słowa przybliżyłem się do żołnierza - i dlatego muszę się upewnić, że nie zobaczysz, gdzie się oddaliłem... - następnie zdzieliłem wojownika maczugą w głowę, aby stracił przytomność.
Po unieszkodliwieniu wojownika odebrałem w ramach łupów wojennych jego wspaniały miecz i jego puginał, a następnie wziąszy do ręki jego chełm zacząłem się oddalać od miejsca walki w kierunku, od którego na mnie naskoczył, a następnie skręciłem tak, aby starać się ominąć stada drapieżników przed, którymi ostrzegał wieśniak.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |