Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2022, 14:45   #12
Nostromo
 
Nostromo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nostromo nie jest za bardzo znany
Cade bawił się przednio. Kręcił się przy kramach z jedzeniem co rusz pozdrawiając znajomych mijanych w tłumie. Kłaniał się szacownym matronom prowadzącym swe rozszczebiotane córki a gdy te zostawały na chwilę same, podczas gdy matki wdawały się z kimś w rozmowę, zagadywał i posyłał uwodzicielskie uśmiechy. Niestety bez wielkich sukcesów, ale przynajmniej się nie nudził. Aby w pełni poczuć smak święta kupił sobie na jednym ze straganów kandyzowane jabłko na patyku i raczył się nim leniwie rozglądając się na boki, by nic mu nie umknęło.

Mimo tych środków ostrożności to co się wydarzyło wystraszyło go nie na żarty.

-Gobliny tutaj? Wewnątrz miasteczka i podczas festynu? Bronić, broonić! Nie ma sprawy szeryfie, bułka z masłem.

Upuścił zjedzone do połowy jabłko i pośpiesznie sięgnął po łuk który miał na plecach. Wrogowie właśnie się pojawili. Podbiegł do reszty obrońców pozostałych na szybko pustoszejącym placu i zaczął strzelać. Pierwszy strzał był celny. Pierwsza potyczka została szybko rozstrzygnięta dzięki czarowi Valle'a. Pozostało dobić śpiących wrogów. Cade nie miał z tym problemów. Nienawidził goblinów i zadźgał śpiącego najbliżej nie bez satysfakcji.

-Świetnie nam idzie. Poszukajmy innych.

Nie trzeba było ich długo szukać, bo nadbiegli tłumnie z południowego wschodu. Na dodatek jeden z nich śpiewał jakąś odrażającą pieśń wojenną.
-Jakiś ichni bard mi się zdaje. Wyczuwam problemy. Pierwszy raz spotykam muzykalnego goblina.

Przeczucie nie zawiodło Cade, bo wróg bardzo mądrze prowadził walkę na dystans. Na domiar złego Cade zaczął pudłować raz za razem a o dobiegnięciu do wroga nie było mowy. Ledwo raz trafił samemu będąc trafionym. Kiedy już wydawało mu się, że walka się kończy druga strzała wbiła się w jego korpus. Zapadł w zimną ciemność. Nie wiedział co się z nim dzieje. W pewnym momencie zobaczył światełko w ciemności i postanowił tam podryfować. Znalazł się w najpiękniejszym ogródku jaki na oczy widział. Opadł miękko na trawę pośród pląsających i roześmianych pulchnych niziołek. One tańczyły wokół wymawiając jego imię do jego nozdrzy dolatywał zapach ciasta jagodowego jego mamy a on poczuł błogie rozleniwienie. Kiedy już miał się położyć na soczystozielonej trawce nagle coś nim nieprzyjemnie szarpnęło. Otworzył oczy i zobaczył Ojca Zantusa pochylającego się nad nim.

Podniósł się powoli dotykając miejsca, gdzie wbiła się strzała a gdzie pozostała tylko mała ranka.

-Już po walce? -powiedział lekko zawiedziony- Może to i lepiej. Znajdźmy lepiej szybko szeryfa.
 
Nostromo jest offline