Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2022, 16:03   #20
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Texas
Na zachód od Dallas
Preria, poranek,
6 maj


Melody wstała skoro świt, po czym wzięła ze sobą ręcznik i mydło. Przystawiła palec do ust, wśród lekkiego uśmiechu, w kierunku Jamesa, po czym poszła się umyć przy strumyku… a że James świnią nie był, nie poszedł za nią.

Na śniadanie młódka zrobiła dla wszystkich placki. Raz, czy dwa, przypaliła sobie trochę palce, koniec końców wyszło dobrze. Placki były co prawda bez jajek, ale za to było w nich kakao!


Z kawą smakowały zaś całkiem nieźle, i była to niezła odmiana od typowego, "podróżnego" jedzenia.

Po śniadaniu spakowano zaś manele, i ruszono w dalszą drogę, do Dallas.

I znowu wiało nudą.

Kilometr za kilometrem, godzina za godziną… raz się trafił wóz z osadnikami, którzy byli trochę zaniepokojeni ich widokiem, a ojczulek rodziny dzielnie ściskał w dłoniach strzelbę(tylko na pokaz, bez żadnego celowania w kogokolwiek), po pozdrowieniu jednak i wypytaniu o drogę w obu kierunkach, na tym się całe spotkanie skończyło…

Raz widzieli oddaloną farmę po prawej stronie drogi, nie było jednak powodu tam zaglądać.

A im bliżej Dallas, tym w końcu był większy ruch na drogach.

I w końcu dotarli.





Texas
miasto Dallas
12:55


Miasto było duże… dla co niektórych z nich nawet zbyt duże. Wszędzie pełno wozów, koni, ludzi, dzieci, a nawet wiele psów. Spory harmider, zgiełk, rozmowy, wszędzie głośno i tłoczno. Budynki były wysokie często na kilka pięter, i zbudowane z cegły.

Była i masa ciekawskich oczu, gapiąca się na każdym kroku na ich grupkę, a przede wszystkim na indianina.

A z jednej kamienicy, to nawet machały słodko uśmiechające się, frywolnie ubrane panienki, co wywołało uśmieszek u Gato.

~

W pierwszej kolejności skierowano się ku wielkiej stacji kolejowej, gdzie było jeszcze więcej ludzi, towarów, i bydła. No i wiele torów, i pociągów, i wagonów…

Prawie kwadrans zajęło im odszukanie w całym tym burdelu właściwego pociągu, i kogoś, kto mógł im pomóc. I przyszło pierwsze, spore rozczarowanie.
- Nooo tak, się zgadza… - Konduktor gapił się to na bilet, to na Oppenheimera - …wagon towarowy numer trzy. Przewóz 7 koni i 7 ludzi… to będzie ten… - Wskazał paluchem.



- O żesz… - Mruknęła Melody.

O pierwszej klasie to raczej nie myśleli… druga może. Ale żeby tak całkiem bez??

- Nie, wagonu restauracyjnego nie ma - Odpowiedział Johnowi konduktor - Ale pociąg się będzie zatrzymywał na stacjach, to wtedy można coś zjeść… to pakujecie konie, czy nie? Odjeżdżamy za 50 minut, i to dokładnie za 50, punkt 14:00.

Mieli więc trochę czasu, by pokręcić się jeszcze po Dallas, i dokonać jakiś zakupów, lub… zjeść obiad na stacji? W końcu była odpowiednia pora na kolejny posiłek, a następna ciepła strawa(jeśli w ogóle) będzie dopiero gdzieś w godzinach wieczornych?

- To za chwilę po słodkie? - Mruknęła do Elisabeth młódka z warkoczami.






***

Komentarze za moment.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 20-03-2022 o 19:46.
Buka jest offline