Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2022, 09:05   #21
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Szybko rozprawiliście się z goblinami, co zrobiło wrażenie na nieznajomym. Nie chowając ostrza, skinął wam z aprobatą głową.
- Dziękuję wam za ratunek, dzielni nieznajomi - powiedział przyjemnym barytonem. Przeskakiwał spojrzeniem po twarzach Sherwynn i Verny. - Zwłaszcza wam, drogie panie. Wiedziałem, że piękne kobiety potrafią stawiać czoła niebezpieczeństwom, ale przekonałem się o tym dopiero dziś, na własne oczy. - Błysnął białymi ząbkami w stronę bardki i paladynki, jakby pozostali dla niego nie istnieli. W końcu jednak i na męską część drużyny zwrócił uwagę. - Dziękuję za propozycję, drogi elfie, ale nie skorzystam. Mogę poznać wasze imiona? Ja nazywam się Aldern Foxglove, jestem szlachcicem z Magnimaru, czasami bywam w Sandpoint w interesach.

Przedstawiliście się po kolei, a Foxglove nadal przyglądał się Sherwynn i Vernie, nie mogąc od obu oderwać wzroku. Bardka znała takie zafascynowane, męskie spojrzenia i nie robiły na niej wrażenia, podczas gdy paladynka czuła się z tym dość niezręcznie.
- Za uratowanie mi życia nagroda was nie ominie - rzucił. - Odwiedźcie mnie jutro w “Rdzawym Smoku”, porozmawiamy na spokojnie, gdy to szaleństwo się skończy. Stawiam najlepszy alkohol, jaki ma Ameiko.

Ruszył w stronę wąskiego przejścia między budynkami w stronę karczmy i syknął.
- Muszę znaleźć jakiegoś znachora i zacerować to draśnięcie, ale to już mój problem. Mam nadzieję, że zobaczymy się jutro. A zwłaszcza z wami, drogie panie. Raz jeszcze dziękuję za ratunek!

I pokuśtykał w swoją stronę, stroniąc od toczących się w okolicy walk.


Sytuacja w miasteczku zaczęła się uspokajać, gdyż kilka ocalałych goblinów postanowiło po prostu wziąć nogi za pas. Wy w międzyczasie wspomogliście jeszcze kilku walczących swoją bronią, przez co chęć do walki zielonych zupełnie się załamała. Z każdą chwilą milkły okrzyki, nie było już słuchać goblińskich pieśni. Gaszono wzniecone przez zielonych pożary, pomagano rannym i zajmowano się ciałami zabitych. Wszystko powoli wracało do normalności, jednak mieszkańcom nie w głowie było już dzisiejsze święto. Ci, którzy nie pomagali i nie byli ranni, zamykali się w domach na cztery spusty.

Wróciliście pod katedrę, gdzie na schodkach prowadzących na podium siedział zmęczony szeryf Hemlock. Był już nie młodym mężczyzną i takie uganianie się za goblinami musiało kosztować go sporo sił. Obok niego stał ojciec Zantus. Widząc was, Shoanti podniósł się do pionu.

- Dobra robota - powiedział, gdy podeszliście. - Ojciec Zantus opowiedział mi, jak się sprawiliście. Te pokurcze planowały chyba podpalić naszą nową katedrę. Na szczęście temu zapobiegliście. Złapaliśmy dwóch, postaramy się ich przesłuchać, ale nie wiem, czy uda się z nich coś wyciągnąć. Północna brama, którą tu weszli, była otwarta a nie wyważona. Strażnik, któremu zleciłem jej zamknięcie na czas święcenia katedry zarzeka się na życie matki, że wypełnił swoje zadanie. Nie zostawiłem tam jednak żadnej obstawy, bo uznałem, że strażnikom też należy się uczestnictwo w konsekracji. Mój błąd. Możliwe zatem, jakkolwiek niedorzecznie to brzmi, że zieloni dostali pomoc z miasteczka.

Podrapał się po głowie.
- Postaram się czegoś dowiedzieć od tych małych skurwieli, których schwytaliśmy - rzucił. - Wy macie już dzisiaj wolne. Dobrze się sprawiliście, zasłużyliście więc na odpoczynek. Nie opijajcie jednak tego zwycięstwa zbyt mocno, bo choć to mało prawdopodobne, wróg może chcieć jeszcze dzisiaj zaatakować. No i jutro być może będę was potrzebował.

Skinął głową na stojącą nieopodal kobietę, która wyciągnęła z zawieszonej na ramieniu torby sześć mieszków.
- To wasza zapłata za ochronę festiwalu. Zapracowaliście sobie godnie na te pieniądze - rzucił szeryf, wręczając każdemu z was mały mieszek. - Po trzy złote monety na głowę. Macie jakieś pytania? Jeśli nie, to odpocznijcie, bo ja będę miał jeszcze roboty do wieczora…
 
Umbree jest offline