Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2022, 11:54   #263
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wejście do Enklawy

Mięśnie Magika płonęły żywym ogniem, jego oddech rwał się się w płucach, a wyschnięte na wiór gardło drapało niczym ścierny papier. Prowadzona przez Cichego, garstka zwiadowców parła z przerażoną desperacją w stronę Góry Szeptów pozostawiając za sobą słabnący w oddali trzask wystrzałów, głuchy dźwięk wybuchów i mrożące krew w żyłach ujadanie czworonożnych bestii. Altego i Łasica przepadli gdzieś w tyle, podobnie jak większośc Łowców z Rzemieniem włącznie. Ściskający w dłoni rewolwer Cichy wiódł Magika i Świrka poprzez ciemne skaliste bezdroża z pewnością, w którą obaj mężczyźni musieli pokładać całkowite zaufanie - pozostawieni samym sobie, nigdy nie trafiliby z powrotem do domu.

Najpewniej nawet by nie dotrwali do świtu, gdyby chińscy najeźdźcy z nieludzką zajadłością kontynuowali swe polowanie. Podstępna zasadzka w osadzie nad jeziorem dowodziła niezbicie faktu, że komuniści z Dalekiego Wschodu byli równie brutalni i bezwzględni, co chytrzy. Słusznie przewidzieli, że zabójcy ich patrolu zechcą wrócić pod osłoną kolejnej nocy i dobrze się na ich wizytę przygotowali. Magikowi jeszcze nigdy nie było równie gorąco, a mimo to lodowaty pot oblewał go za każdym razem, kiedy technik uświadamiał sobie, jaki los spotkałby go i całą resztę ekspedycji, gdyby oddział Enklawy zszedł po cicho do centrum wioski.

Na jałowym widnokręgu pojawiła się raczkująca poświata dnia, kiedy trójka zbiegów dotarła do skalnego masywu skrywającego zamaskowane wejście do Enklawy. Świrek sprawiał wrażenie żywego trupa, powłóczył nogami w mechaniczny sposób, a jego szklisty wzrok pozbawiony był nawet śladu rozumności. Cichy trzymał się znacznie lepiej, ale i on wyglądał na śmiertelnie zmęczonego. Magik nie potrafił uwierzyć, że sam nie padł gdzieś po drodze, skrajnie wyczerpany i wyzbyty sił.

Ludzka determinacja potrafiła czynić cuda.

Metalowa kolba rewolweru załomotała w pancerz włazu. Próbując przełknąć resztki śliny Magik oparł się ramieniem o blok skały, podparł się lufą karabinu przyciskając twarz do kamienia w próbie schłodzenia czoła. Towarzyszące szaleńczej ucieczce odgłosy walki ucichły kilka godzin temu, ale technik wciąż nadstawiał uszu w obawie, że usłyszy huk wystrzału stawiając stopę w progu bezpiecznego schronienia.

Rodzący się do życia dzień przesycony był przenikliwą ciszą, dlatego wszyscy trzej zbiegowie drgnęli mimowolnie słysząc głośny zgrzyt mechanizmów obracających właz. Słabnący z każdą chwilą Magik usłyszał zduszone głosy, poczuł chwytające go pod pachy ręce. Wciągnięty do chłodnego przedsionka podziemi, łapczywie zaczął pić wodę z przystawionej do ust manierki. Życiodajny płyn ściekał mu po podbródku, przesiąkał przez spocone ubranie.

- Cichy jest ranny! - krzyknął ktoś ponad głową Magika, tupot nóg przybrał na sile - Bandaże, szybko!

Ktoś inny przykucnął obok usadzonego pod ścianą technika, oparł ręce na jego ramionach potrząsając mężczyzną w łagodny, ale natarczywy sposób. Magik zamrugał kilkakrotnie próbując skoncentrować wzrok na postaci, rozpoznał w niej w końcu Ostrego oraz stojącego ponad nim Mędrca.

- Co się stało?! Gdzie jest Rzemień, gdzie reszta?
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline