Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2022, 14:59   #264
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Magikowi ładującemu się pod ziemię latały mroczki przed oczami. Albo inne klunkry. Już nie za bardzo kojarzył co się dzieje. Biegli, holowani przez Cichego. Biegli, długo i daleko. Reszta została w tyle, Magik nienawykły do takiego wysiłku ledwo co nadążał. Bez przerwy, bez wytchnienia. Uciekali gonieni odgłosem strzałów, krzykami ranionych i jakimś sowieckim językiem. Nie było czasu na nic.

Doszedł jako tako do siebie, siedział na podłodze opierając się o rdzewiejącą ścianę korytarza. Ktoś nad nim stał. Mędrzec. I Ostry. W słabym świetle zdołał ich rozpoznać. Zadali mu pytanie. Milczał, łapiąc powietrze jak zepsuty system wentylacji (czyli głośno). Po tym i po kolejnych łykach wody (czuł że w ustach i w gardle ma taką samą skalistą suchą przestrzeń jak w Nadświecie) zdołał przemówić:
- Zasadzka... czekali na nas - kolejne sapnięcia - wiedzieli gdzie będziemy. Mieli bestie. Reszta... reszta... nie wiem, nie żyją. Kosiarz, Łasica... Nie wiem co z Altego... ona... bestia ją atakowała... Wszyscy do nas strzelali... Rzemień, był z tyłu... Cichy nas gnał. - kolejny łyk wody.

Spojrzenie Magika powoli nabierało rozumnej ostrości. Ręce mu jeszcze drżały, gdyby spróbował wstać - skończyłby na podłodze, w jeszcze gorszej pozycji.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 14-03-2022 o 18:15.
JohnyTRS jest offline