Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2022, 12:59   #30
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Ariel spojrzała na shanię i gestem wskazała na swój granatnik. Chciałaby zsynchronizowały atak tak by na jeden sygnał obie się wychyliły i wystrzeliły z granatników. Atriel nie zamierzała tym razem celować. Wolała posłać 2 granaty licząc na ślepy traf!

September skinęła głową i podkradła się do balustrady. Podniosła broń do ramienia i wycelowała w obszar dokładnie pomiędzy trzema najbliższymi huzarami. Trafiła dokładnie tam gdzie chciała. Pierwszy granat Ariel wycelowany w żołnierza Bauhausu niosło nieco bliżej i na prawo, ale drugi upadł mu prosto pod nogi. Eksplodowały niemal równocześnie i ciężko było stwierdzić, który był skuteczniejszy.

Panika wśród żołnierzy wroga została wywołana po raz drugi. Kapitan wraz z dwoma najbliższymi Huzarami odruchowo uciekli do wnętrza budynku. Ostatni z nich upuścił broń i poruszał się praktycznie na czworaka. Z trudem trafił w drzwi. Pozostali, przewróceni siłą wybuchu, już nie podnieśli się. Ich pancerze były zakrwawione i poszarpane odłamkami granatów.

Ariel pochylona tak by jej widać nie było przeszła na drugi koniec balustrady i wychyliła się ponownie. Szybko rozejrzała się i schowała się równie szybko. Chciała rzucić okiem na sytuację. Ocenić gdzie znajdują się pozostali, przede wszystkim razyda i czy da się osłonić ogniem wejście dla pozostałych.

Doe dostrzegła Gabriela i Morrisa, którzy z bronią w gotowości weszli na teren obozu przez otwartą na oścież bramę. Coś przykuło ich uwagę na północnej stronie, gdyż na hasło sierżanta rzucili się biegiem w kierunku rogu głównego budynku. Razydy nie było nigdzie widać. Medyczka mogłaby założyć się o wszystko co miała, że właśnie ją zauważyli ludzie z jej oddziału.

September przyciagneła zdobyczny karabin bliżej, pod rękę, odblokowaniem swojego zajmie się potem. Na razie wystarczy granatnik. A strzelać może z Panzerknacka przez chwilę.
- Poprawka granatami w okna i drzwi? - z uśmiechem skierowała pytanie do Ariel.

- Wątpię, czy granaty się sprawdzą. Trzeba nimi trafić w okno. Chyba lepiej ich przykryć tradycyjnym ogniem. Nasi już są dajmy im osłonę żeby się gdzieś przyczaili,
- skinęła koleżance głową po czym wychyliła się z kolbą przy policzku, na cel biorąc na cel okno gdzie widziała huzara. Krótka seria powinna wystarczyć. Ariel zamierzała się od razu schować. Wolała nie ryzykować razyda jest zbyt blisko.

Ledwo zdążyła dokończyć swoją wypowiedź do uszu dziewczyn dotarł charakterystyczny odgłos Nazgarotha. Ariel odruchowo zerknęła na prawo sprawdzając czy Gabriel i Morris bezpiecznie dotarli pod osłonę budynku. Brakowało im zaledwie kilku metrów.

Dziewczyny wyszły z założenia, że chłopcy sobie poradzą. Po raz kolejny postanowiły zaatakować równocześnie jedna konwencjonalnie, a druga nadal nadrabiała zaległości ze swoim granatnikiem.

Granatem trzeba trafić w okno, a okno jest większe niż wystająca częściowo sylwetka huzara. Przycelowała i wstrzeliła granate w okno z którego wychylał się wróg. Potem odłożyła swój karabin i złapała zdobyczny. Ten z granatnikiem.

Tym razem szczęście Shani nie dopisało. Granat uderzył w elewację budynku, odbił się, a odłamki nie wyrządziły żadnej szkody.

Seria Ariel spowodowała, że huzar w prawym oknie, który mierzył do jej towarzyszy wbiegających właśnie przez bramę, schował się. Lepiej byłoby gdyby został ściągnięty, ale przynajmniej powstrzymała go przed atakiem.

Przeciwnik znajdujący się w oknie po lewej czekał tylko na okazję. Dostrzegł Marines w cieniu strażnicy chyba tylko ze względu na błysk z lufy karabinu medyczki. Podniósł broń do oka i odpowiedział ogniem.

Długa seria poleciała w kierunku Ariel i trafiła ją w napierśnik. Zachwiała się pod siłą uderzenia, ale udało jej się zachować równowagę.

Broń Bauhauzu była lżejsza, ale na szkoleniu strzelali z każdej zdobycznej broni, by w razie potrzeby nie szukać i nie uczyć się jej. Wychyliła się przycelowała w strzelającego w Ariel wroga i pociągnęła za spust…

***

Sierżant skulił się w biegu na dźwięk serii ciężkiego karabinu i biegł dalej. Pociski ryły ziemię niedaleko miejsc gdzie stawiał stopy. Cudem udało mu się uniknąć trafienia. Gabriel nie miał tyle szczęścia. Jeden z pocisków uderzył go w napierśnik, co zachwiało go i wybiło z rytmu biegu. Jeszcze dwa trafiły w jego nogę, która ciężko zraniona po prostu nie utrzymała jego ciężaru. Gabriel zarył w ziemię. Nie wyglądało to dobrze.

Morris zaklął tak, że mimo odległości Shania i Ariel wyraźnie usłyszały słowa jakich użył. Zawrócił, złapał McBride za rękę i zaczął ciągnąć go poza pole ostrzału.

Wszystko to Chris był w stanie obejrzeć bardzo dokładnie poprzez swoją lunetę. Razyda, która do tej pory była dla niego niewidoczna, powoli wyłaniała się spod osłony muru i kroczyła w kierunku sierżanta i jego brata.

Christopher zacisnął szczękę, aż poczuł zgrzyt zębów. Wstrzymał oddech widząc jak jego brat upada, a po plecach przeszedł mu zimny dreszcz, ale zaraz reakcja sierżanta dała mu nadzieję.
Musiał zachować spokój, wybuch złości w niczym im nie pomoże. W każdym razie cokolwiek odwalili ci dwaj, sprawiło, że największy problem zaczął wyłaniać się wprost w zasięg capitolskiego snajpera. Chris potrzebował znaleźć w sobie tyle cierpliwości by wyczekać idealnego momentu pomiędzy tym jak wystawi się dla niego Razyda, a kolejnym atakiem ze strony tego stwora skierowanym na jego brata i przełożonego.

Wreszcie McBride pociągnął za spust, pakując naboje w Razydę.

Ariel widząc, że Gabriel dostał solidny postrzał, nie zważając na swoje rany, ruszyła w dół. Zbiegając po schodach, obstrzeliwała się, raczej symbolicznie niż celując. Chciała możliwie szybko dostać się do Gabriela.

***

Snajper wymierzył w tą część Razydy jaką pierwszą zobaczył, a była to jej głowa. Naciskał spust raz za razem. Pozycja jaką Chris przyjął na gałęzi była cholernie niewygodna. Pierwszy strzał minął głowę razydy o kilka milimetrów. Próbował skorygować, ale przedobrzył. Drugi pocisk wbił się w skórę na jej plecach. Podobnie trzeci. Naciskał spust nadal, ale usłyszał tylko klik, klik, klik. Opróżnił magazynek.

Razyda zatrzymała się i odwróciła w jego kierunku. Przynajmniej jakiś sukces. Zwrócił jej uwagę.
 
Fenrir__ jest offline