Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2022, 20:33   #27
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Rozmowa z uratowanym szlachciem wyglądała dokładnie tak samo jak większość spotkań Petara z przedstawicielami tego stanu. Dla mężczyzny, któremu przed chwilą uratowali życie, był w zasadzie niewidzialny. Mharcis z reguły cieszył się z tego. Rzadko kiedy przychodziło coś dobrego z zainteresowania wśród możnych. Co prawda tym razem zaskarbili sobie jego wdzięczność, a przynajmniej powinni, ale większość zasług przypadła w udziale kobietom w oddziale. Aldern Foxglove jak typowy przedstawiciel szlachty myślał za pomocą dwóch sakiewek, tej w której trzymał złoto i tej, w której trzymał klejnoty rodowe. Mharcis uśmiechnął się gorzko pod nosem i grzecznie przyjął zaproszenie. Pewnie uratowany mężczyzna nie zauważyłbny jego nieobecności, ale gdyby jednak było inaczej to mógłby potraktować to jako zniewagę, a to mogłoby mocno utrudnić życie strażnika miejskiego.

***

Po rozdzieleniu się z grupą, Mharcis nie udał się prosto do domu. Udał się jeszcze do garnizonu, żeby zorientować się co z jego ojcem, który również służył w straży i mimo, że miał tego dnia wolne od służby to młodszy z Petarów nie wątpił, że Peter będzie własnie tam, starając się być jak najbardziej użyteczny. Spotkał go niemal od razu, a na twarzy starszego mężczyzny od razu pojawił się szeroki uśmiech.

-Jesteś! Chwała bogom! - zawołał na widok syna - Słyszałem już, żeś żywy i podobno nawet nieźle się sprawiłeś chłopcze! Chociaż... część z tego co mi mówiono brzmiało jak bajki. - spojrzał Mharcisowi w oczy -Podobnoś walczył nie włócznią a magicznymi prmieniami z łap, w dodatku w jakimś lodowym pancerzu. Prawda to? - pytał z niedowierzaniem.

-Też się cieszę, że nic Ci nie jest tato...- młodzieniec nie chciał w tym momencie poruszać z ojcem kwestii jego nowo nabytych zdolności -Wiesz jak to jest z opowieściami po walce. Jutro będą opowiadać, że jednym ruchem ręki położyłem cały oddział goblinów. Ha! To by dopiero było! - wykpił się ze szczerej odpowiedzi, ale czuł się źle oszukując staruszka -Faktycznie jest parę sztuczek, których się ostatnio nauczyłem, ale opowiem Ci o nich w domu. Nic nadzwyczajnego. - uspokoił ojca i odwlekł wyjaśnienia w czasie -Mam jeszcze coś do załatwienia, więc pewnie wrócę późno. Nie czekaj na mnie.

Peter Petar przez chwilę patrzył z powagą na syna, ale momentalnie poweselał. Ufał swojemu chłopcu i nie zamierzał zmuszać go teraz do rozmowy.

-Czyżby chodziło o jakąś uratowaną dziewoję? Może w końcu doczekam się wnuka co? - zażartował, chociaż sam przed sobą musiał przyznać, że więcej było w tym nadzieii niż humoru.

-Jesteś niemożliwy. - Mharcis pokręcił głową - Biegnę bo muszę zajrzeć do domu i założyć coś czystego. Pogadamy jutro. - Odwrócił się i ruszył w przeciwnym kierunku, nie wiedząc, że właśnie podsycił ojcowskie nadzieje.

***
W domu pozbył się pancerza i wyszorował się z krwi i potu. Pewnie nie starałby się aż tak, gdyby wychodził swiętować z kolegami z garnizonu, ale przecież miał przebywać wśród szlachty. Nie chciał wysłuchiwać później nieprzyjemnych komentarzy. Wychodząc z domu, pod wpływem impulus, chwycił jeszcze włócznię i tarczę. Nikt nie powiedział przecież, że pozbyli się wszystkich goblinów z miasta.
 
shewa92 jest offline