Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2022, 11:36   #30
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Vall spał na poddaszu magazynu portowego. Tym razem w okolicy nie było straży, zdaje się większość była zaangażowana w pomoc potrzebującym i rozbieranie ozdób. No i pewnie też wielu jak na szpilkach czekało na wynik przesłuchania pojmanych żywcem goblinów. Następnego dnia pewnie będzie mieć miejsce jakaś egzekucja, ku uciesze gawiedzi. Może przy konsekracji świątyni?

Przed świtem Fred już lizał elfa po twarzy.

- Zostaw…

Nie poddawał się mimo protestów. Mały Trevor wystapił w jego obronie i próbował odepchnąć dużo większą od siebie łasicę. Skończyło się na przepychance między zwierzakami, podczas gdy Vall odwrócił się na drugi bok i próbował spać dalej.

Niestety szpara w dachu wypada akurat tak, że tuż po wchodzie słońca promienie trafiały idealnie w oczy elfa. Zaklął i postanowił wstać.

W czasie ubierania się i otrzepywania siana myślał o wczorajszym wieczorze. Choć głównie myślał o Vernie. I z jakiegoś powodu o Argaenie. Szlachcic był przebojowy. Charyzmatyczny. Obyty z kobietami. W myślach Valla rósł jako cel jego zazdrości.

Fred zapizczał.

- Zamknij się. Idź lepiej na zwiad.

Łasica nie odpuszczała.
- Nie będę z tobą o tym gadał.

Fred przechylił głowę, a Vall usiadł zrezygnowany.
- Ona jest ze szlachty. Widziałeś jak wygląda w tej zbroii? Ma wielki dom. Naaaaprawdę wielki. I służbę. A ja? Ja śpie w magazynie do którego musiałem się włamać.

Łasica potrąciła mieszek ze złotem, a elf przewrócił oczami.

- No i co z tego? Zaraz pewnie zeżre cię jakiś pies i wydam wszystko na kamień wezwania, żeby przyciągnąć twoją duszyczkę z wieloświata.

Tym razem Łasica się zasępiła.
- A widzisz, on jest Valdemrem. Też ma służbę. Też ma wielki dom. Wyjechał stąd i posmakował świata. Powiem ci Fred, że moją jedyną szansą jest jeśli on będzie uderzać do bardki.

Łasica przywarła brzuchem do ziemi i łapkami zakryła oczy.

- Dobra, idź na zwiad. Nie chcę wyjść z miejsca włamania wprost na strażnika miejskiego.

***


Jakież było zdziwienie Valla gdy w czasie przejścia obok piekarni pozdrowił go i zaproponowano bułkę. Bez opłaty. Coś mu mocno nie pasowało… znaczy pewnie normalnie by ją ukradł… ale fakt, że szedł po mieście nie musząc uciekać był… taki inny.

Jadł skubiąc pieczywo i podając dwóm gryzoniom.

Jakaś dziewczynka machała kijem w dłoni pokrzykując. Po chwili chłopak z ubrudzoną twarzą skoczył obok niej, wyciągnął dłoń w drapieżnym geście i krzyknął: “Śpijcie gobliny!”

Za nim zza rogu wyskoczyli kolejni dwaj chłopcy. Jeden z nich był niziołkiem i krzyknął: “za straż, posmakujcie strzał Cadego!” - rozległo się, a jeden chłopak udawał, że naciąga cięciwę swojego wygiętego kija.

Vall w sumie nie był pewny czy Cade jest nadal strażnikiem, czy nie. Niedawno jeszcze był. W opowieści był na pewno. Dziewczynka swoim patykiem dźgała ziemię na której leżały niewidzialne i uśpione gobliny. Elf pokiwał głową z niedowierzaniem i ruszył w dalszą drogę.

Jak się okazało nie był to odosobniony przypadek. Raz za razem ktoś się kłaniał, ktoś inny pozdrawiał przyjaźnie. W końcu Rael dotarł na miejsce spotkania.

***

Kłótnie rodzinne są żenujące. Elf patrzył na wszystko przysłuchując się. Chciałby choć raz wymienić kilka słów ze swoim ojcem. Albo chociaż go zobaczyć. Chciałby jeszcze raz posłuchać głosu matki. Nawet gdyby była na niego zdenerwowana. Zupełnie uciekła mu sama treść kłótni. A może nie znał język? Przez chwilowe zamyślenie nawet tego nie był pewny.

Obie strony rozeszły się, a Vall patrzył na rozlaną zupę. Nie znosił marnowania jedzenia. Pewnie dlatego, że wiele razy doświadczył głodu. Ruszył do wielkiej rozlanej plamy. Najpierw poruszył dłonią w kółko a zupa zaczęła powoli spływać w jedno miejsce tworząc rosnącą bryłę cieczy. Vall pochylił się, a ciecz zmieniła się w kulę i natychmiast zamarzła. Wyglądała dość komicznie ze sterczącymi z niej kawałkami makaronu.

Elf z kulą mrożonej zupy w lewej dłoni wykonał kolejny gest prawą dłonią, a zabrudzenia pozostawione przez pozbawione wody przyprawy rozwiały się. Uśmiechnął się na myśl o tym, że zawsze może znaleźć pracę w zakładzie oczyszczania miasta. Ruszył na zaplecze wyrzucić zupę i porozmawiać z dziewczyną.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline