Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2022, 19:19   #26
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację

John był w Dallas parę zaledwie razy, ale miał nadzieję, że budynek, który miał zamiar odwiedzić, znajdował się stale w tym samym miejscu i pełnił tę samą funkcję. Madame Blanche co prawda w prasie się nie ogłaszała, ale Czerwona Podwiązka cieszyła się uznaniem w pewnych kręgach i słynęła nie tylko z fachowej obsługi, ale i z cen, które nie drenowały sakiewek klientów.
A kolejną zaletą tego przybytku było to, iż znajdował się stosunkowo blisko dworca kolejowego.

* * *

W normalnych okolicznościach, wypadało chwilę posiedzieć przy jakimś drinku, pogadać z panienkami o pierdołach, może i im coś postawić, John jednak za bardzo czasu nie miał. I w sumie troszkę mu było z tego powodu źle, ale tylko troszkę. Kij tam z tym.
W salonie siedzialo i rozmawiało

- Hej kowboju… - Ciemnowłosa panienka, całkiem niczego sobie, w sporym negliżu, zbliżyła się do Johna.


- ...szukasz towarzystwa?
- Można tak rzec... chociaż do kowboja mi daleko - odparł, uśmiechając się do rozmówczyni. - Ale mam tylko parę minut - dodał tytułem wyjaśnienia. Przesunął wzrokiem po ciele panny. - Niestety tylko kilka minut.
- Czyli od razu do celu? - Panienka uśmiechnęła się miło, rozchylając poły swojego półprzezroczystego wdzianka, odsłaniając nagie piersi.
John poczuł, że jego spodnie zrobiły się jakby ciasniejsze. Skinął głową z aprobatą.
- Tam...? - nie dokończył, wskazując głową schody prowadzące na piętro.
- Mam własny pokoik, oczywiście. Dwa dolary? - Powiedziała czarnowłosa, podchodząc do Johna i wyciągając ku niemu dłoń. W jednoznaczny sposób, i nie było to żądanie zapłaty.
Biust panienki był na tyle ładny, że John nie zamierzał się targować. Uniósł dłoń panienki do ust.
- John - przedstawił się. - Miło mi poznać, madame - powiedział.
- Jestem Kaloma - Uśmiechnęła się miło do niego - Chodźmy więc, Johnie…
John uprzejmie podał ramię dziewczynie, a potem ruszyli po schodach.

Na pięterku było słychać śmichy-chichy zza paru innych drzwi, albo i już "poważniejsze" odgłosy, tego co tam się działo… Kaloma zaprowadziła Johna do małego, skromnie urządzonego pokoju. Łóżko, fotel, stojący wieszak, szafa, dwa kiepskiej jakości obrazy. Ale przynajmniej było czysto, i nie cuchnęło.
- No to… - Powiedziała panienka ze słodkim uśmiechem, siadając na skraju łóżka, po czym zsunęła z ramion swój półprzezroczysty fatałaszek.
Wbrew nazwie "pensjonatu" panna nie nosiła czerwonych podwiązek, ale brak tego elementu garderoby w niczym nie Johnowi nie przeszkadzał. Podobnie jak nie przeszkadzał mu fakt, iż Kaloma nie miała innych części garderoby, poza jeszcze pantofelkami.


Powiadano, że czas to pieniądz, ale tu nie o pieniądze chodziło, tylko o to, że pociąg nie miałby wyrozumiałości dla całkiem naturalnych pragnień jednego człowieka. John pospiesznie zaczął się rozbierać, obserwowany przez uśmiechniętą Kalomę, wodzącą sobie leniwie opuszkami palców po lewej piersi.

Po krótkiej chwili, potrzebnej na zrzucenie z siebie niepotrzebnych części garderoby, John był gotowy do działania, i to tak gotowy-gotowy… co przyciągnęło w tamte rejony wzrok panienki. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, po czym zrzuciła pantofelki ze stóp, i gdy John do niej podchodził, myknęła z chichotem bardziej w tył, w głąb łóżka. Tam z kolei, leżąc na pleckach perfidnie rozchyliła uda, dając mężczyźnie pełny wgląd na swój krzaczek. Przywoływała go do siebie kiwaniem paluszka…
Bez wahania skorzystał z zaproszenia.
Co prawda nie rzucił się na nią jak zgłodniały lew na niewinną gazelę, ale... niewiele brakowało. Położył się obok niej, jedną dłonią obmacując pierś dziewczyny, drugą sprawdzając jej gotowość do dalszych działań.
- Och! Ostrożnie John… - Pisnęła Kaloma na jego dłoń, między jej udami - Chyba mi nie chcesz zrobić krzywdy? - Uśmiechnęła się słodko, po czym objęła go za głowę, i delikatnie skierowała ku swojej piersi.
Johnowi zdawało się, iż jest w miarę delikatny, ale najwyraźniej dziewczyna miała inne zdanie. Posłusznie przesunął głowę i sięgnął ustami do piersi dziewczyny. Palce Kalomy dołączyły do palców Johna, i przez chwilę pokazywała mu jak lubi, i w jakim tempie. Następnie zaś, jej dłoń odszukała jego "interes", i zaczęła powoli masować…
John nowicjuszem w zabawach damsko-męskich nie był, wiedział więc, jak wykorzystać podpowiedzi - ku zadowoleniu obu stron. I miał wrażenie, że jego działania przynoszą odpowiednie efekty.
Polizał sterczący sutek, a Kaloma pogładziła dłonią jego potylicę.
- Jestem gotowa… - Mruknęła zalotnie.

Kolejne zaproszenie, a on nie zamierzał odkładać nic na później. Przesunął się i położył na dziewczynie, starając się nie wgnieść jej w materac, a potem wsunął się w ciepłe i wilgotne wnętrze. Najpierw powoli, a potem szybciej, głęboko. Na moment zadrżały jej usta, a potem się uśmiechnęła… i znowu przyciągnęła jego twarz do swoich piersi, by je pieścił. Po kilku zaś dłuższych chwilach, Kaloma objęła go nawet nogami w pasie. Było dobrze, było bardzo dobrze, coraz lepiej… oboje cicho jęczeli.
"Trwaj chwilo", powiedziałby poeta, ale John poetą nie był, a poza tym czasu nie miał. Przyjemność nie mogła trwać wiecznie, więc John przyspieszył, chcąc w miarę szybko dojść do finału.
- Mmmm… mmmm!! - Jęknęła Kaloma, i w końcu "Doc" zaczął w niej podrygiwać, a panienka wprost nieco wdusiła jego twarz w swoje piersi, również drżąc, i rozchyliła przy tym mocno nogi na boki.
- Uuuu… John… to było… - Szepnęła, i chyba brakowało jej słów - …było bardzo miło.
- To twoja zasługa... - odszepnął John, gdy już odzyskał oddech. - Ale nie możemy tego powtórzyć... niestety...
Ucałował piersi dziewczyny, a potem powoli zaczął się podnosić. Kaloma uśmiechnęła się sympatycznie, i pogładziła go dłonią po policzku.
- Kto wie, może się jeszcze spotkamy…
- Kto wie, może. - Uśmiechnął się.
Raz jeszcze pocałował piersi dziewczyny, a potem wstał i zaczął się ubierać, cały czas przyglądając się spoczywającej na łóżku Kalomie… która szybciutko wyciągnęła spod poduszki szmatkę, i wsadziła sobie między uda, a po momencie i z owej kryjówki wyciągnęła majtki, które założyła. Kilka razy spojrzała przy tym krótko na Johna, i się uśmiechnęła.



John odpowiedział uśmiechem, kończąc się ubierać. Kaloma założyła w tym czasie swoje wdzianko, pantofelki, i zbliżyła się do Johna. Poprawiła mu z uśmiechem kołnierz koszuli przy szyi.
- Dziękuję... - szepnął jej do ucha, po czym przytulił ją na moment, i wręczył zapłatę. Panienka zerknęła na monety w swojej dłoni, po czym spojrzała Johnowi w oczy.
- Więc do kiedyś kochany - Powiedziała i cmoknęła go w policzek na pożegnanie.
- Do kiedyś, moja śliczna - odparł. Raz jeszcze przytulił i cmoknął w policzek.

Chwilę później opuścił gościnne progi "Czerwonej Podwiązki".
Spojrzał na zegarek. Jeśli się pospieszy, to może nawet zdąży coś kupić po drodze i zjeść coś na dworcu.

Zdecydowanie się przeliczył. Zdążył jedynie kupić paczkę nabojów do spencera, a na dworcu "coś na wynos", w skład tego 'czegoś" wchodził chleb kukurydziany, pęto wędzonej kiełbasy, wędzona ryba i parę owoców.
Do wagonu wsiadł parę chwil przed odjazdem pociągu.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-03-2022 o 09:00.
Kerm jest offline