Zazwyczaj gafy, które dostrzegam w filmach czy serialach, to przede wszystkim brak przygotowania twórców, którzy prawie zawsze powielają te same błędy. Wynika to przede wszystkim z lekceważenia odbiorcy, czasem może nawet robiąc niektóre głupotki świadomie, bo zakładając, że statystyczny widz i tak łyknie, z niewiedzy.
Trudno rzucać tytułami, a googlować mi się nie chce, ale prawie każdy skojarzy sceny w różnych filmach czy serialach. Takie wtopy generyczne.
1. Sensacyjne, wojenne, etc.
- policjanci, żołnierze, specjalsi, słowem przeszkoleni zawodowcy chodzący/biegający z palcem na spuście. Paluszek wkłada się tam tylko w momencie strzelania
- często brak zapasowych magazynków, zwłaszcza wydać to na filmach wojennych nowoczesnych konfliktów
- ludzie trafieni z shotgun lecący w powietrze i spektakularnie rozbijający się o coś, zazwyczaj ścianę (parę dni temu widziałem w jakimś nowym filmie jak niby płatny zabójca trafiony z bliska przeleciał dwa metry i rozbił się o kafelki by wpaść do wanny)
- zwykłe samochody zatrzymujące kule… tylko silnik ewentualnie rama starego krążownika amerykańskiego mogłaby zatrzymać, inaczej leci przez blachy na wylot
2. Błędy z budowy domów (z USA):
- miejsca w ścianach gdzie (zazwyczaj na horrorach lub dreszczowcach) można przemieszczać się, ukrywać, podglądać wędrując po budynku - musiałby to być specjalnie w tym celu zbudowany dom wybudowany bez nadzoru budowlanego, nierealny i tak niepraktyczny, że aż głupio o tym myśleć
- podnoszenie ruchomych płytek na powieszonym suficie aby tamtędy uciec przemieszczając się nad sufitem - takie konstrukcje sufitu są utrzymywane przez aluminiowe szkielety (które można wyginać rękoma), podwieszone na cienkich drucikach, a płytki są mniej wytrzymałe niż styropian,
- wszelkie motywy z przewodami elektrycznymi, które iskrzą, lub dotykają wody, która staje się pod napięciem, uderzanie siekierami w stacje lub metalowe rury aby były jakieś wybuchy czy lecące iskry a prąd skakał jak w maszynie Tesli lub Frankenstrina - totalne rozminięcie się z rzeczywistością. W ciągu chwili, czasem milisekund wywala bezpiecznik a jedyne co ewentualnie można zobaczyć to jeden krótki błysk, zgaszone światło lub pomruk dzwoniących o rury kabli elektrycznych i czasem burczenie tuż przed stukotem wybijanego bezpiecznika
- przelatywanie z pomieszczenia do pomieszczenia przez ściany z płyt suchego tynku - nawiększy na świecie strong man z mega rozbiegiem odbiłyby się od ściany ewentualnie dziurawiąc, wgniatając płytę tynku; aby przelecieć przez dwie warstwy zwykłej działowej ścianki musiałby idealnie się zmieścić w 36 centymetrach między drewnianym szkieletem konstrukcji ściany i to zakładając, że nie ma w niej schowanego szybu wentylacyjnego, rur hydraulicznych lub elektrycznych lub wsporników. Niestety łykają to generalnie wszyscy bez minimum znajomosci realiów, a zwłaszcza widzowie spoza USA, którym wydaje się, że skoro statystyczny dom nie ma ścian z betonu czy cegły, to jest jak z papieru