- Można by zobaczyć co te małe szkodniki nakradły w swoim czasie. Może coś pożytecznego. Jak nie my to pewnie ktoś z miasta zrobi z nimi porządek i zgarnie co tam będzie. - Petra przedstawiła pozostałym swoją propozycję. Widać było, że zarówno Petra, Inez jak i Olga wyraźnie były zainteresowane propozycja zajęcia się goblinami. Samą ją nie trzeba by długo namawiać. Davandrell nie lubiła bezczynności. Nie żeby szukała śmierci jednak jak zwykła sama o sobie mówić gdzie diabeł nie może tam eflkę pośle. Poza tym znała jeszcze przynajmniej jedną osobę, która na taką propozycję się bardzo ucieszy.
- Dla mnie to brzmi jak zaproszenie na dobrą imprezę także możecie liczyć na nasz udział. Przynajmniej czas do wyjazdu jakoś wypełnimy i może zrobimy przy okazji coś dobrego. - Powiedziała Davandrell.
Zanim wróciła do stolika swoich towarzyszy podeszła do bary i zamówiła trzy wielkie kufle z piwem. Siadając postawiła po jednym przed każdym z nich. Magnus patrzył lekko podejrzliwie. Za dobrze się już znali. Goli tylko chwycił za kufel i zanim się zreflektował na faktem niezręcznej ciszy jaka zaległa nad stolikiem opróżnił już ponad pół kufla. Zamarł chwilę choć nie odsunął kufla od ust...
- Co masz taką minę jak kot co zeżarł właśnie tłustą mysz? - Wymamrotał krasnolud.
- Zanim ruszymy za kilka dni przyjęłam jeszcze małe zlecenie na boku tylko nie wiem czy będziecie reflektować.
- Odnaleźć zagubiona krowę czy dziecięcy balonik o charakterze sentymentalnym? - Sarkastycznie zapytał druid.
- W sumie jakaś nudna historia... Chyba jakaś banda goblinów panoszy się po okolicy i trzeba by to sprawdzić. - Rzuciła nonszalancko Davandrell.
Goli jednym haustem dokończył piwo, walnął kuflem o stół z taką mocą, że pozostałe dwa aż zadrżały i cały podskoczył.
- Nie mogłaś tak od razu. Goblinyyy! Gdzie jest mój topór. A tu jest, tam gdzie zawsze. - Krasnolud był podekscytowany jak małe dziecko jak zawsze na wieści o goblinach, które darzył czystą nienawiścią.
Magnus pokiwał tylko głową i pociągnął kilka łyków piwa. Nie musiał nic mówić. Elfka wiedziała, że i tak pójdzie tam gdzie oni.
Davandrell była zadowolona. Wiedziała już, że nie spędzi tych kilku dni na nudnym siedzeniu w karczmie i szukaniu dziury w cały, a jednocześnie wraz z towarzyszami odbędą kolejną wyprawę i przygodę. Już nie mogła się doczekać. Gęsta piana piwa, które zaczęła pić zasłoniła skutecznie uśmiech zadowolenia na jej ustach.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |