Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2022, 09:57   #3
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Alaishair "Wire" Horstel... człowiek o którym było wiadomo tyle co prawie nic. Sywn Gwiezdnych Nomadów, a z nimi nigdy nie wiadomo czym się zajmują poza obsługą astrostatku. Do tego magister inżynier politechniki i magister technologii informatycznej w jednym. Studia dualne.

Co więc robił na Sampie? Tej zapomnianej przez wszelką cywilizację poza kilkoma Rodzinami, czy korporacjami i pochodnymi? Nie powiedział. Nie mówił. Spokojnie się uśmiechał, ale nie ukrywał, że jest na chwilę i chciałby ruszać dalej najszybciej jak się da.

Statek był piękny. Robota którą nad nim była... była przytłaczająca. Prawie jak wychowanie dziecka. Tu jednak nie budował od podstaw, a bardziej odtwarzał coś co kiedyś było i dalej, co może jeszcze być. Pole do rozwoju było. Ten astrostatek był... piękny. Miał potencjał i nie liczył się jego wygląd, tylko to co w środku, a "Wire" jako inżynier widział cudo. Tak, jakby dostać wymarzony, praktyczny prezent, idealnie dobrany, w doskonałym miejscu i czasie.

Być może Sampa, te Wrakowisko, nie było takie złe?

Uruchomienie sztucznej inteligencji go przeraziło. Dosłownie. Przerażające... podniecenie. Omni-rękaw był cudownym urządzeniem, a cybernetyka głęboko schowana w jego głowie pozwoliła obejść problem natury podłączenia manualnego. Jednak dlaczego był przerażony i podniecony zarazem? Odpowiedź była prosta. SI zassało dane i cholera jeszcze wie co z jego rękawa, a następnie samo ustawiło sobie język "domyślny". Tak jakby było w pełni świadome... wręcz nieludzko, maszynowo inteligentne. Jakby było... żywe. Jakby wiedziało, że minęło tyle czasu, że cywilizacja co je zbudowała nie istnieje... albo po prostu uaktywnił przypadkiem, kierując się intuicją odpowiednie protokoły wbudowane w system. Tak czy inaczej, było to przerażające do punktu podniecenia i podniecające do punktu przerażenia jednocześnie...

- Rozpoznany język: standardowy federacyjny. Nowy język domyślny zapisany - uleciało wtedy w końcu z głośników nijakim głosem, a jasna sfera wypełniła ekrany. - Wygląda na to, że próbujesz ponownie uruchomić okręt. Może potrzebujesz pomocy?

Alaishar milczał krótką chwilę bijąc się z myślami i uczuciami, by ostatecznie wszystko wyciszyć wewnątrz.
- Alaishar "Wire" Horstel. - oznajmił nad wyraz obojętnie i niewzruszony - Główny mechanik pokładowy. Wszelkie procedury odnośnie ponownego uruchomienia krętu są wysoce wskazane. Imperatywem jest również pełna diagnostyka systemów pokładowych, oraz raport uszkodzeń.

Oczywiście, przemilczał ten fakt wszystkich swoich podejrzeń przed wszystkimi. Minęło niewiele czasu od tamtego momentu, wiec pewnie spędzi jeszcze nieprzespane miesiące, aż zrozumie wyższe funkcji tej Sztucznej Inteligencji. Sztuczna... huh? W tym szczególnym przypadku brzmiało to co najmniej obraźliwie!


* * *


Teraz jednak siedzieli w Kurwim Węźle... i szczerze, był to Węzeł. Do tego zdecydowanie Kurwi. Było wszystko jak tylko się miało znajomości, kredyty. Prawdę mówiąc widział w tym miejscu niezłą siedzibkę. Może by i wrócił po latach właśnie na Sampę? Lepsze niż Kalomena jak dla niego, choć tamta stacja i jej uroki... ale potencjał Złomowiska!

Gdy pojawią się środki i okoliczności. Wiele zależało też od astrogacyjnej lokalizacji w ramieniu galaktyki, a map nie oglądał od dawna!


- Kiedy przychodzisz w gości, okazujesz szacunek gospodarzowi. Jesteśmy gośćmi Papy i mamy przyjemność go zastać. Baltranowie zrozumieją. Poza tym, gdyby nie chcieli dobijać interesu, nie zaproponowaliby spotkania, a Papa właśnie przybył.

Był spokojny, a jego oczy zdawały się patrzeć gdzieś dalej niż te powabne młode kobiece ciałka wyginające się w rytm muzyki. Lekki uśmiech kącików ust zawitał na jego twarzy w radosnej, choć trochę szyderczej mimice.

"Hmm..." - leniwy uśmiech o łagodnie drapieżnych oczach wpatrzonych w tłum
"Ta czarnulka chyba jest na proisadzie amilowym di-metyloeremilinowym d-kwasie laukinowym lewoskrętnym... metoda Horssh'Ala, czy Ernisty?"

Upił czystej starej terrańskiej whiskey na skałach z solidnego szkła i zaciągnął się w niemej rozkoszy wonią Kurwiego Węzła. Ten zapach, to co widziały jego zaugmentowane oczy... to, że wydał na nie krocie by wyglądały jak najbardziej i najwierniej jak jego naturalne to inna sprawa. Kwestia kosztów.

Spojrzał na swoją bandę.
- Z Beltranami niewiele miałem do czynienia. - przyznał szczerze -Nie wiem czego się po nich spodziewać. Lepiej być ostrożnym. Idźcie do nich, a ja dołączę później. Tylko ich powiadomcie. Kto wie czego chcą, ale kwestie technologi nie dobijajcie beze mnie, to moja działka. Ja? Przedstawię naszą sprawę Papie, Beltranowie nie muszą o tym wiedzieć. Im mniej wiedzą, tym lepiej.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 05-04-2022 o 04:22. Powód: uzupełnienie v2
Dhratlach jest offline