Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2022, 19:53   #259
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Morgan przewrócił oczami i z irytacją wypuścił powietrze.
- Zaszalejmy - powiedział bez entuzjazmu. - Wezmę ragout z soczewicy.


- Nie no, aż tak się nie musisz katować - uśmiechnęła się z rozbawieniem, na jego cierpiętną minę.
- Zostanę przy swoim. Podoba mi się z wyglądu i jestem ciekaw jak smakuje. Poza tym to taka kara za to co ostatnio przyniosłem ci do zjedzenia - odparł w taki sposób, że ciężko było stwierdzić na ile żartuje.
- Uuu samobiczowanie, nie spodziewałam się tego po tobie - westchnęła z przerysowanym zawodem. - Ja wezmę jakiegoś ptaszka - dodała i wbiła spojrzenie w kartę dań, ale od razu zwróciła na siebie uwagę kelnera by podszedł do nich po zamówienie.
Obsługa momentalnie wychwyciła jej spojrzenie i jeden z kelnerów zaraz znalazł się przy stoliku.
- Czy mogę przyjąć państwa zamówienie? - zapytał grzecznie.
- Dla mnie ragout z soczewicy - Morgan wykorzystał moment gdy Corday jeszcze przeglądała menu.
- Oczywiście - skinął głową kelner po czym zwrócił się w stronę blondynki czekając cierpliwie na jej decyzję.
- Dla mnie będzie duszona pierś z kaczki - zdecydowała bez pośpiechu.
- Co podać do picia?
- Woda, dla nas obojga - odpowiedziała również za swojego kompana. Kelner zebrał od nich menu i odszedł, zostawiając samych.
- Jak skończymy to odwiozę cię do domu i zbieram się do pracy - podzieliła się z nim swoim planem dnia.
- Wiesz, że sam umiem sobie poradzić z powrotem do domu - popatrzył na nią wymownie.

- Niby - odparła na to krótko, nieco zbywajacym tonem i przez to mógł mieć wrażenie, że Irya zaraz nawiąże do przyczyny jego złego stanu zdrowia. Nie zrobiła tego. Ale nie trzeba było być wielce domyślnym, żeby wiedzieć, że właśnie przez to, że nie był w kondycji to nie miał co liczyć, że zostawi go od tak samego sobie bez pewności, że dotarł do bezpiecznego miejsca.
- Co powiedział lekarz? - zapytała i te słowa najlepiej podkreślały, dlaczego jej zdaniem prawnik nie powinien sam się szwendać poza domem.
- Że miałem dużo szczęścia i że przeżyję. W twoim wykonaniu pewnie brzmiałoby to bardziej jak “więcej szczęścia niż rozumu”. Potraktował mnie trybem standardowym, ale nie spodziewałem się niczego więcej. Konował pracujący dla Crimeshield ma więcej doświadczenia z takimi rzeczami niż elitarni specjaliści - ostatnie słowa wypowiedział w sarkastyczny sposób, ale po chwili się zmiarkował. - Bez urazy. Bardzo doceniam to co dla mnie robisz - uśmiechnął się pogodnie.

Corday posłała mu promienny uśmiech.
- Najważniejsze, że dostałeś leki i jest mniejsza szansa, że zejdziesz na sepsę - powiedziała. Zupełnie nie wzięła do siebie jego narzekania na lekarza. Wszyscy lubili narzekać na nich.
- Zgodnie z jego diagnozą na razie nigdzie się nie wybieram. Miejmy nadzieję, że był w tym kompetentny - zaśmiał się.
- A więc siedzisz w domu aż wydobrzejesz - Irya przyklasnęła dochodząc do tej konkluzji.
- Nie wybieram się na tamten świat - parsknął w reakcji na pobożne życzenie Iryi.
- Oby, bo tłumaczenie się z Twojego trupa byłoby upierdliwe - westchnęła teatralnie.
- O kim mówisz? O swoich rodzicach? - zaciekawił się.
- No raczej - mrugnęła do niego. - Bardzo ciebie polubili.
- Myślisz, że podejrzewaliby cię o moją śmierć? To w sumie logiczne. Przecież dobrze cię znają - posłał jej złośliwy uśmiech.
Blondynka pochyliła się nad stołem, by zbliżyć twarz do Charlesa, opierając się łokciami o blat.
- A jaki miałabym motyw ku temu? - zapytała z zaciekawieniem, uśmiechając się złowieszczo.
- Jakiś pretekst byś sobie znalazła. W końcu to ty jesteś ta zła i sprowadzasz mnie na złą drogę - przypomniał.
- No tak, ale słaba w tym jestem, bo nic mi nie przychodzi do głowy - zaśmiała się. - Może poratujesz jakimiś pomysłami?

- Musiałbym zrobić coś strasznego, ale robienie strasznych rzeczy jakoś na ciebie nie działa. Podejrzewam, że nawet jakbyś przyłapała mnie na spotykaniu się z jakąś kobietą to sama doszłabyś do wniosku, że to “część mojej pracy” i kazała sobie wszystko ze szczegółami opowiedzieć zamiast wydrapać mi oczy. - Charles ciężko wypuścił powietrze. - Z tobą nic nie jest proste, ani logiczne. Zżera mnie ciekawość dlaczego jeszcze Muawijhe nie zainteresował się twoim popapranym umysłem - wypowiedział to bardzo blisko jej twarzy po czym pocałował prosto w usta.
Irya przymknęła oczy i objęła dłonią jego twarz, ochoczo odwzajemniając pocałunek i nie przejmując się wścibskimi spojrzeniami osób zajmujących stoliki nieopodal nich.
Dopiero pojawienie się kelnera z ich jedzeniem sprawiło, że para odsunęła się od siebie, robiąc miejsce na stole. Kelner bez słowa zostawił dania przed nimi i oddalił się.


Irya natomiast po tym pocałunku patrzyła z większym głodem na swojego partnera niż na swoje danie.
Charles odpowiedział jej czarującym uśmiechem po czym zanurzył łyżkę w swojej potrawie, a potem na powrót podniósł ją na wysokość oczu. Przez chwilę wpatrywał się w jej zawartość, a Irya miała wrażenie, że próbuje ją zaczarować i zmienić w jakieś mięso, ale jego próby spełzły na niczym.
- Niezłe - powiedział z pełnymi ustami. Nie było pewności czy faktycznie mu smakuje, czy próbuje sam siebie o tym przekonać.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline