Thorug warknął tylko, że prychająca na zwłoki chłopca ze Słonego Bagna szumowina ewidentnie ma rację.
Grzmotnął związanego bandytę w czerep, z całą siłą wierząc, że czyni prawidłowo. Nikt, kto żyje w ciemnościach, bez powodu atakuje innych i im grozi nie znajdzie pod słońcem żywota wolnego od niepewności.
Dla półorka było to smutne doświadczenie. Przemytnicy byli tak daleko od godności, że nie wierzyli w poprawę własnego losu. Któż mógł uwierzyć za nich? Zaoferował im ostatni raz, że mogą dostarczyć ciało rodzinie przyznając się do winy, lub nie opuścić domu alchemika już nigdy. |