Strategicznie rzecz ujmując byli w czarnej dupie. Wcale nie chodziło o różnicę w przewadze liczebnej czy coś w tym stylu w końcu jeden krasnolud liczył się przynajmniej jak trzech goblinów także nie chodziło ilość przeciwników. Gobliny był w większym pomieszczeniu gdzie miały dużą swobodę ruchu. Poza tym dodatkowo mieli po przeciwległej stronie korytarze do ewentualnej ucieczki. Dalej na skraju widoczności były jakieś zagrody ze zwierzętami lecz z tej trudno było zyskać pewność czy to psy czy wilki. Jednak należało je brać pod uwagę również jako potencjalnych przeciwników. Dopóki były w zagrodzie być może nie. Jednak jeżeli ktoś otworzy furtkę lub może w ferworze walki upadnie na nią wtedy sytuacja może się zmienić diametralnie.
Oni natomiast kłębili się w wąskim wyjściu korytarza gdzie nie było zbyt wiele miejsca do jakichkolwiek manewrów. Można było ustawić obok siebie maks dwóch łuczników. to jednak nie rozwiązywało tematu.
Davandrell cofnęła się w głąb korytarza. Wyszukała wzrokiem Gretę. Po latach doświadczenia potrafiła odróżnić dobrego łuczniką od takiego, który trzyma łuk od święta i na polowaniu na sarny. Duży cel łatwo trafić nawet laikowi. Kiwnęła głową na znak, że chce porozmawiać. Greta przybliżyłą się.
- Mam mało czasu na decyzje. W każdej chwili ktoś nas może usłyszeć lub odkryć. - Szeptem zaczęła rozmowę. Reszta też ścisnęła się trochę bliżej patrząc uważnie na elfkę i wytężając słuch.
- Greta i ja wysuniemy się po cichu jako pierwsze z korytarza i staniemy po obu stronach wyjścia z korytarza. Strzelimy równocześnie. Zakładam dwa martwe cele na początek i efekt paniki oraz zaskoczenia. Reszta będzie miała wolną drogę. Trzeba jak najszybciej opuścić ten wąski korytarz gdzie tracimy przewagę i rozproszyć się w kierunku jak największej liczby przeciwników. Zakładam, że Goli już w tym czasie będzie pośrodku komnaty i niewiele będzie zdolne by go powstrzymać.
Popatrzyła na twarze wszystkich towarzyszy. Nie widziała sprzeciwów. Pewność mogła mieć co do siebie, Goliego i Magnusa. Ich znała i wiedziała do czego są zdolni. Reszty nie znała. Jednak nie pierwszy raz pracowała z nową ekipą. Trzeba robić swoje i dać z siebie wszystko, a to już połowa sukcesu. Tak na szybko i tak nie wymyśliła by niczego lepszego jednak zrobiła wystarczająco długą pauzę, żeby dać czas na ewentualne kontrpropozycje.
Nigdy z góry nie wiadomo, które decyzje są właściwe. Potem weryfikuję to życie. Wiedział tylko, że da z siebie wszystko. Jak zwykle. Tak samo zresztą jak Goli i Magnus. Czasu na decyzję było mało. Trzeba było działać. Poprawiła łuk i wybrała pierwszą strzałę z kołczanu. Kątem oka zauważyła jak Goli poprawił uchwyt topora. Będzie niezła jatka pomyślała sobie.
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. |