Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2022, 02:01   #23
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 06 - 2520.04.19; bct (4/8); południe

Miejsce: Ostland; Lenkster; okolice Lenkster; jaskinie goblinów
Czas: 2520.03.19; Backertag (4/8); południe
Warunki: jaskinia, plamy światła i ciemności, wilgotno, ziąb, chaos walki;



Wszyscy



Czekanie, dyskrecja, narady i cisza skończyły się zastąpione hałasem, dzikimi wrzaskami walczących stukotem broni o broń oraz wyciem zwierząt. W jednej chwili oświetlona ogniskiem i pochodniami jaskinia zmieniła się diametralnie. Z miejsca odpoczynku, bezpiecznej kryjówi i rozrywki dla goblinów zmieniła się w walkę o przetrwanie. Bardzo krwawą bo chyba nie spodziewały się rajdu o takiej skali na swoje leże. Napastnikom udało się osiągnąć całkowite zaskoczenie.

Jeszcze w koślawym, ciemnym korytarzu oświetlonym kawałek dalej przez pozostawione na ziemi lampy musieli się ustawić. Miejsca nie było na tyle dużo aby mogli wybiec wszyscy razem jednocześnie. Co niestety nie sprzyjało osiągnięciu zaskoczenia i zmasowanemu atakowi. Z początku więc ustawiły się dwie łuczniczki, Greta i Davandrel. Onie miały torować drogę pozostałym swoimi strzałami. Przy nich stanęła Olga z Bruno. Niejako z musu. Musiała dać sygnał psu do szarży a nie było wątpliwości, że żaden dwunóg nie może się mierzyć z czworonogiem pod względem prędkości. Za nimi stanęli towarzysze elfki oraz Petra. Zaś Melissa z Wilhelmem i Lenartem zamykali ich grupę.

~ Tylko uważaj na siebie. Ktoś nas będzie musiał pocerować jakby była taka potrzeba. A ciebie to chyba dopiero Inez by mogła. - szepnęła Petra do Meliissy odwracając się do niej na chwilę nim wszystko się zaczęło. W tej chuście na twarzy i drugiej na głowie i jeszcze z kuszą w dłoniach wyglądała jak jakaś banitka. Ale w głosie dała się słyszeć życzliwość.

~ No dalej! Te gobliny same się dla nas nie zlikwidują! ~ syknęła cicho i buńczucznie czy to na pokaz i dla dodania otuchy czy też naprawdę wierzyła, że nic złego im się nie przydarzy. Trzepnęła Magnusa stojącego przed nim, ten przekazał sygnał pierwszej trójce. Jeszcze ostatni oddech, ostatnia myśl i się zaczęło.

- Bierz ich Bruno! Bierz ich! - Olga zaprowadziła swojego ogara do krawędzi zakrętu a potem poszczuła go na wciąż sobą i kozą zajęte gobliny. Kudłata błyskawica runęła w końcówkę krytarza i wypadła na otwartą przestrzeń jaskini. Za nim ruszyła pierwsza trójka ich grupy i reszta. Zaskoczenie goblinów było kompletne.. Ci przy ognisku to zorientowali się, że coś na nich pędzi jak ogar pokonał w paru susach z połowę dystansu do nich. Podnieśli głowy i wydali pierwsze okrzyki strachu i zaskoczenia. Zwłaszcza, że w wylocie korytarza pokazały się pierwsze atakujące postacie. Bojowy ogar Olgi nie dał im żadnych szans. Rzucił się na pierwszego goblina z miejca przygważdżając go do podłoża i szarpiąc żywe ciało swoimi kłami. Aż ciarki przechodziły, było coś piertownego w tym sztukowaniu jeszcze żywej, wrzeszczącej i szarpiącej się ofiary przez drapieżnika. Wrzaski rozszarpywanego psimi kłami goblina wypełniły jaskinię alarmując nawet tych którzy jeszcze nie do końca się zorientowali co się dzieje. Była szansa, że mimo zaskoczenia z tuzin goblinów otrząsnął by się wreszcie i uporał się z jednym ogarem. Ale zaraz w sukurs mu przyszłą reszta napastników.

Davandrel prześcignęła obie ludzkie koleżanki co dla elfki nie było żadnym wyczynem. Rzadko który człowiek mógł się ścigać z elfem jak równy z równym. Więc do jaskini wbiegła pierwsza na czele grupy. Widziała jak Bruno dopada, powala i zaczyna rozszarpywać pierwszego z goblinów przy ognisku. Sama skierowała się nieco w prawo aby dać miejsce tym co biegli za nią. Gdy się zatrzymała walka przy ognisku zataczała coraz szersze kręgi a ona wzięła na cel swojego łuku jednego z tych gospodarzy co to zastała go na środku jaskini. Wycelowała swój łuk podobnie jak Greta która doszła do niej gdy tylko się zatrzymała. Obie posłały swoje strzały w tego samego goblina. Ten syknął i stęknął przy każdym trafieniu. Od razu poznały, że trafiły go poważnie bo dwie strzały sterczały mu z chuderlawej piersi. Odwrócił się i zaczął uciekać w stronę jednego z widocznych wcześniej korytarzy. Ale uciekał dość pokracznie, widocznie musiał zostać poważnie ranny i ledwo mógł się utrzymać na nogach. Instynkt życia popychał go jednak dalej byle ujść niebezpieczeństwu.

Olga biegła razem z nimi póki byli w korytarzu. Ale ruszyła śladem swojego ogara, ku goblinom przy ognisku. Zresztą miała rohatynę a nie łuk jak one. Dobiegła do sąsiedniego zielonoskórego do tego jakiego właśnie Bruno przerabiał na krwawy ochłap. Drugi z goblinów miał nieco więcej czasu niż sąsiad więc zdołał złapać czy dobyć jakiegoś haka albo łomu i nim stawił opór napastniczce. Wciąż był jednak zaskoczony, niejako przyparty plecami do ogniska a natarła na niego wyższa przeciwniczka z myśliwską rohatyną. Olga dziko wrzasnęła starając się przekuć strach w agresję i dźgnęła w chuderlawą pierś. Goblin zawył bo rana była poważna. Próbował jednak wydostać się z matni. Ale wreszcie do ogniska dobiegł na swoich krótkich nogach krasnolud. Goli chlasnął na odlew zataczającego się przeciwnika. Kilof rozrpruł kawał żeber, razem z barkiem goblina odrywając mu prawie całkowicie ramię. Zielonoskóry zawył od tego śmiertelnego ciosu. Wrzask umilkł bo właśnie próbował trzepnąć swoim hakiem w tropicielkę gdy dopadł go klof. Olga jednak też nie próżnowała i z impetem przebiła rohatyną goblińską czaszkę przewalając go i przbijając ją do ziemi.

Jeszcze oboje zmagali się ze swoim goblinem gdy towarzysz elfki i krasnoluda zaszarżował z drugiej strony Bruno na trzeciego z najbliższych wejścia goblinów. Ciężki, dwuręczny miecz właściwie już pierwszym cięciem zakończył tą walkę. Przeciął goblina po skosie na pół. Zdumiony zielonoskóry jakby tego nie dostrzegł. Że góra zsunęła mu się z korpusu i obie części opadły na ziemię. Niczym jakiś pokraczny stwór próbował doczołgać się do nóg wojownika aby czymś go tam dźgnąć co miał w łapach. Miecz magnusa ze świstem opadł między łopatki stwora kończąc jego żywot definitywnie.

Petra wbiegała tuż przed Melissą. I obie zorientowały się w tym samym. Nie bardzo miały do kogo strzelać z samego wejścia jaskini. Do tych najbliższych goblinów dopadli już ci co mieli broń do bezpośredniej konfrotnacji i teraz już było ryzyko, że strzelając do nich mogą zranić kogoś ze swoich. Wciąż było jednak kilka powstających czy rzucających się do ucieczki goblinów w głębi jaskini. Ale one same też musiały wbieg głębiej aby móc w nich wycelować.

Melissa widziała jak dwaj jej ochroniarze ją wyprzedzili. Lenard zaszarżował na jednego z goblinów przy ognisku. Udało mu się trafić ale niezbyt poważnie. Goblin krzyknął krótko i odskoczył sam zaś próbował dźgnąć go jakąś krzywą szablą. Wciaż musiał być nieco zaskoczony albo był taki niezdarny, że potknął się o coś leżącego przy ognisku. Lenard to wykorzystał i zanim goblin zdołał się wyprostować dosięgło go kolejne siekniecie.. Tym razem poważniejsze niż to pierwsze. Przeciwnik Lenarda zakrztusił si krwią i wyraźnie się zaczął słaniać na swoich koślawych nogach.

Bratu Lenarda też początkowo szło nie najgorzej. Widząc, że za bardzo nie ma już gdzie atakować jeśli nie chciał obiegać walczących przy ognisku zaszarżował na jednego z pojedynczych goblinów co dopiero co rzucali w czymś tą upalikowaną kozę. Goblin pisnął ze strachu widząc jak pędzi na niego o wiele większy i masywniejszy przeciwnik. Ale za długo zwlekał z tego zdziwienia bo chwilę potem już ochroniarz Melissy zdzielił go z góry na dół. Goblin zaskrzeczał i odskoczył. Musiało go zaboleć ale niespodziewanie odwinął się przeciwnikowi. Kościana, okuta czymś pałka trafiła w bok Wilhelma. Całkiem boleśnie bo krzyknął głośno ale krótko. To było jednak za mało aby wyłączyć go z walki.

Szybko się okazało, że gobliny w większości podają tyły. Te pierwsze trzy na jakie spadła pierwsza fala napastników zostali szybko zabici. Dwóch czy trzech jeszcze stawiało opór, zwykle ci do których ktoś zdołał dopaść na początku walki ale reszta bez skrupułów biegła do widocznych wcześniej tuneli, jak najdalej stąd.


---



Mecha 06



Stan ŻYW na początku T 03:



Bruno 10/10 s.zdrowy (0)

Olga 14/14 s.zdrowy (0)

Goli 17/17 s.zdrowy (0)

Davandrel 12/12 s.zdrowy (0)

Magnus 14/14 s.zdrowy (0)

Greta 16/16 s.zdrowy (0)

Petra 15/15 s.zdrowy (0)

Lenard 12/12 s.zdrowy (0)

Melissa 14/14 s.zdrowy (0)

Wilhelm 7/12 s.ranny (-10)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline