Cuchnący półmrok goblińskiej jamy
Greta poczuła jak wzbierająca fala wściekłości dosłownie ją dusi przesłaniając oczy czerwonawą mgiełką ogromnego wzburzenia. Zgrzytając zębami w wyrazie bezradnego niedowierzania, łuczniczka opuściła swą broń i wbiła wzrok w ruchliwe kształty pierzchających panicznie goblinów. Rozproszeni po jaskini towarzysze z wprawą rąbali dopadniętych zielonoskórych, nie dając baczenia na ich piski i skowyty i nie okazując cienia miłosierdzia.
Widząc pryskającą na grunt czarną posokę łowczyni wymamrotała pod nosem przekleństwo, za które co bardziej surowi kapłani Sigmara mogliby nakazać wsadzić ją pod pręgierz w dzień targowy. Obrała sobie wcześniej za ofiarę wyjątkowo okazałego i równie szkaradnego goblina, noszącego na głowie końską czaszkę, a na karku naszyjnik z czegoś, co wyglądało w półmroku na ludzkie zęby. Rechoczący obłędnie stwór wydał jej się jednym z przywódców tej odrażającej zgrai, toteż wcale nie poczuła się zaskoczona widokiem strzały elfki wbijające się w jej zdobycz - Davandrell nie była w ciemię bita, więc zapewne w mgnieniu oka poznała się na goblinie tak samo jak Greta.
Nie, Gretę zdumiało, zaskoczyło i rozwścieczyło co innego; mianowicie to, że ugodzona dwiema strzałami pokraka zdołała mimo wszystko czmychnąć w ciemność innego z tuneli, niwecząc religijny ceremoniał jaki łowczyni przygotowała już w myślach dla Karnosa. Nie mając czystej linii strzału Greta wsunęła łuk do łubii i złapała ponownie za toporek. Wciąż mamrocząc pod nosem przekleństwa dziewczyna ruszyła poprzez zaśmieconą jaskinię.
Nie lza ich ścigać w korytarzach, pani - wyrzuciła z siebie zatrzymując się na chwilę obok Petry - Kurwie syny niechybnie nas wciągną w zasadzkę, to ich terytorium. Teraz uciekają, ale szybko się opamiętają i zaczną nas kąsać.
Przyspieszając kroku Greta ruszyła w stronę przeciwnej strony jaskini, złym wzrokiem szukając jakiejkolwiek ofiary.