Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2022, 23:52   #101
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Vall zacisnął zęby. Widok ciał i zapach krwi tak bardzo nie pasowały do tego miejsca. Pamiętał Jona i Sterna. Dwóch chłopaków koło trzydziestki, którzy pracowali w hucie. Znał ich. Teraz pewnie znajdowali się w stercie ciał.

„Ta sprawiedliwość nie zwróci Amelii męża a dzieciom ojca, ale być może w jakiś sposób sprawi, że poczują się lepiej. Że będą wiedzieć, że ta śmierć nie poszła na marne.”

Głos Verny przemówił w głowie elfa. Potem wszystko potoczyło się szybko. Wygiął kark i zaczął pomrukiwać melodię. Z gracją akrobaty wskoczył na marmurowy stół ukazując się wszystkim goblinom. Poruszał się z gracją tancerza. Jego szerokie rękawy łopotały do rytmu wystukiwanego przez buty elfa na marmurowym stole. Jego kroki były tak płynne, jakby właśnie na tym stole uczył się tańca. Gobliny śledziły go z szeroko otwartymi oczami. Nie wiadomo co myślały. Czy zastanawiały się skąd się wziął? Po co mu miecz i sztylet do tańca? Z ich perspektywy, na tle płomieni buchających z pieca ów pokaz musiał wyglądać fenomenalnie. Ale czy gobliny mogły dostrzec piękno? Na drugim brzegu stołu Vall wykonał wyskok i piruet z wypadem. Stojący najdalej goblin został przebity mieczem. Vall celował prosto w serce. Uderzał, żeby zabić.

Nie myślał więcej. Działał. W jego umyśle rozbrzmiewała pieśń ostrza.
Odwrócił się w stronę drzwi i w czasie gdy gobliny nadal patrzyły na niego jego towarzysze również działali.

Verna swoim mieczem praktycznie rozpołowiła najbliższego przeciwnika.

Cade wbił kolejnemu rapier wprost do czaszki przez lewe oko.

Mharcis przetrenował swoją sztuczkę ze skaczącym płomieniem. Jednego z goblinów przebił włócznią, a na jego towarzysza spadł zielony płomień.

Gdy ten zaczął krzyczeć z bólu od poparzeń Sharwyn uciszyła go. Krew chlusnęła a gdzieś między nimi przeleciał ognisty pocisk ciśnięty wprost z dłoni Argaena.

Vall nie czekał. Nie myślał. On był pieśnią. Pieśń musiała trwać.

Gobliny zaczęły się orientować o co chodzi. Kolejny został nabity na miecz elfa, który uniósł truchło nieco w górę tańcząc wokół niego. Ale taniec nie był tylko popisem. W tym dziwacznym piruecie elf wykonał wymach lewą ręką, która siłą rozpędu posłała sztylet w plecy ostatniego goblina. Goblina otoczonego przez bardkę i paladynkę. Tym razem Verna uderzała pierwsza. Cięła nisko, oddzielając nogi od korpusu z którego nadal sterczał sztylet elfa.

Wszystkie gobliny straciły życie w czasie potrzebnym na zrobienie dwóch głębokich wdechów. Vall Rael ruszył dalej, w głąb pomieszczenia. Nadal nucił. Gdyby nie ogromny piec i emitowany przezeń hałas, to można byłoby odnieść wrażenie, że pieśń elfa odbija się w jego ostrzu i wprawia je w drżenia.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline