Tak, była tylko rozmowa odegrana, a i wtedy nie pisałem wprost. Wasze postaci, prócz Lotty nic nie wiedzą o przygodzie znajomej Lotty, ani związanych z tym komplikacji.
Nie znaczy to też że te sprawy są powiązane, więc może i Lotta słusznie myśli.
Na marginesie o krasiach:
Bo krasie akurat dopiero chciałem wprowadzić. Pierwsza wzmianka o nich jest dopiero w poście Płomiennego. Może troche się pośpieszył, może nie (pytałem na pw tylko czy sie sprawą zainteresuje, jak usłyszał idąc po cydr). Dla mnie jest ok, a jak nie to wyjaśni się w moim kolejnym wpisie. Ale nie zmienia to nic w waszej rozmowie o seryjnym.
Co do ofiary Sorcane - Stalowy kilka razy o tym wspominał w swoim poście, więc biorąc pod uwagę okoliczności, pozwolę sobie odpowiedzieć za niego .
Nie ma tu dużo informacji. Na trakcie do Termalaine, gdy wędrował z Lonelywood natknął się na odkopane przez zwierzęta, wcześniej skryte w śniegu zamarznięte zwłoki mężczyzny, najprawdopodobniej myśliwego. Test medycyny (zdany lub nie) pozwolił mu określić, że:
Cytat:
Ciężko określić ile tam leżały, ale to co bez wątpienia udało ci się stwierdzić to widoczna kłuta rana prosto w serce. Najwyraźniej jednak nieszczęśnik był już martwy kiedy zadano tę ranę. Stwierdziłeś to po bardzo małej ilości krwi, która ledwie zabarwiła ubrania nieszczęśnika
|
Rzecz jasna miał tez rany od dzikich zwierząt.