W czasie, gdy Adam i Błażej szykowali się do jak najszybszego przedostania się na wybieg, Patrycja sięgnęła do swoich mocy. Mogłaby przeładować latarnię, ale to narobiłoby znacznie większego zamieszania, a tego akurat nie chcieli. Zamiast tego zdecydowała się wyciągnąć energię, a nie ją dostarczyć.
Pęd wypełnił ją narastającą ekscytacją i pragnieniem ruchu, gdy stopniowo pozbawiała latarnię prądu. Lampa zaczęła przygasać i migotać, aż w końcu zgasła zupełnie, co nie uszło uwadze strażnika.
- Noż kurwa, znowu?! Kiedy ją wymieniali? - warknął rozeźlony, po czym sięgnął do krótkofalówki - Dajcie m… Hę? - po sekundzie zauważył, że ona też nie działa. Wyglądało na to, że moc Patrycji zadziałała lepiej niż ona sama się spodziewała…
- Ja pierdolę, co za szmelc… - mruknął facet i sięgnął po latarkę. Ta już zadziałała, chociaż jej światło także było znacznie słabsze niż można by się spodziewać. Złorzecząc pod nosem, ruszył ścieżką w stronę zabudowań administracji zoo. Tym samym zbliżał się do miejsca, w którym kryli się bohaterowie. Ciemność kryła ich bardzo skutecznie, ale co będzie, jeśli będzie zaledwie kilka kroków od nich?