Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2007, 23:03   #36
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Gehenna,Kres Nadziei

- Witaj Melifie. Niestety, ale nie przybyłem tu na dłużej. Jak raczyłeś zauważyć, przybyłem tu w sprawie tajemniczych zaginięć, które mają miejsce w kopalni mojego pana Mefistofelesa. Na wstępie chciałbym jednak poprosić cię o coś, Melifie. Chciałbym, żeby nasza rozmowa miała mniej formalny charakter i żeby odbyła się w cztery oczy.

Sephiroth miał pewność... że nie zaginie, ani nie zostanie uwięziony. No, może nie pewność, tylko nadzieję. Owszem, stała za nim potęga Mefistofelsa, kapryśnego jednak i nieprzewidywalnego władcy. Mógł on wprawdzie skierować swą potęgę i zniszczyć Melifa, ale czy by tak zrobił? Oznaczało by to bowiem zmniejszenie uwagi na innych frontach. Ryzyko byłoby zbyt duże, by Mefistofeles podjął je dla Egzekutora Canii, nie należącego do grona pupilków władcy. W końcu Sephiroth zawdzięczał obecną pozycję tylko swoim machinacjom. Nie sprawował władzy z nadania Mefistofelesa. A chętnych na zajęcie miejsca Sephirotha, było wielu...zbyt wielu.
- Czyżbyś miał coś do ukrycia? Nie widzę powodu na taką rozmowę Sephirothcie. - spytał lecz spokojnym tonem Melif. Sephiroth spojrzał na czaszkę licza ...Tego właśnie nie lubił u nieumarłych. Ich twarze nie wyrażają żadnych uczuć ..Nie pozwalają stwierdzić czy kłamie czy nie. Tymczasem Melif kontynuował. - Przybyłeś tu wybadać, czy moją sprawka są te zaginięcia nieprawdaż? Czy porywam cennych niewolników twego pana? Boisz się sformułować bezpośrednie oskarżenia? I dobrze, nie lubię bezczelności.
Licz zasiadł na tronie i rzekł.- Sprawy żywych mało mnie obchodzą, kopalnia i jej zasoby nie są mi do niczego potrzebne... A co do materiału do eksperymentów, mam swoje źródła Sephirothcie. Wydajesz się być na tyle domyślny, że na pewno wiesz o tym, iż Mefistofeles zadbał, bym przymykał oczy na rabowanie mej dziedziny. To są chyba odpowiedzi na wszelkie twe pytania.. Chyba, że masz jeszcze jakieś inne pytania na myśli?

Plan Materialny,Faerun, Calimport

Od pojawienia się przy rezydencji cichy i niezauważalny niczym cień, osobnik przemierzał dachy podążając za śledzonym celem. Czarownik udający calishyckiego kupca, nie miał możliwości zauważenia go. Niemal sokoli wzrok pozwalał obserwować Venefi’cusa z dużej odległości. Co prawda nie słyszał co mówi mag, ale zanim stał się tym kim był teraz, dysponował wrodzoną psioniczną mocą. Jego talenty jednak stały się jego zgubą, gdy napotkał na swej drodze Ich. Teraz jego ciało, nie było ludzkie. Również jego umysł został zmodyfikowany tak, że jego telepatyczna moc pozwalała mu czytać myśli innych na odległość. Choć trzeba przyznać, że umysł Venefi'cusa sprawiał mu w tym przypadku kłopoty.
Chaos panujący wewnątrz, zupełnie jakby pochodzący z Baatoru czarownik nie miał jednego, a co najmniej trzy umysły. Niemniej był na tyle uzdolnioną istotą, że nawet przy takim chaosie myśli, doznań i pragnień potrafił co nieco odczytać.
Czujny szpieg podążał za nim krok, choć był oddalony od niego o 500 metrów w linii prostej. Pilnował Venefi'cusa cały czas, dopóki ten był na planie materialnym, ale gdy się przeniósł, jego rola skończyła się...Udał się by złożyć raport.

Plan Materialny,Faerun, Calimport, kryjówka Praimona

- Powiadasz, że zainteresował się tutejszą sektą Belzebuba?- spytał Priamon słuchając w myślach raportu i siedząc w swej sekretnej kryjówce. Jednej z wielu kryjówek jakie miał w tym mieście. Każda była wyposażona we wszelkie wygody, jakich mógł pragnąć czarodziej tej klasy co on.
~Tak, panie...Widziałem uważnie co czynił z jednym ze sług Belzebuba.~ przekazał telepatycznie zwiadowca. ~ I słyszałem jego myśli. Wypytywał o ich przywódców~
-Ale czego mógł chcieć od nich?- pomyślał na głos Priamon.
~Nie wiem panie, jego umysł to kłębowisko węży, trudno coś odczytać z takiego chaosu.~ przekazał sługa.
-Pilnuj tych popaprańców z sekty Belzebuba, i jakby zjawił się znowu nasz gość...Miej go na oku.- rzekł Priamon.
~Tak panie, będzie jak każesz.~ przekazał w myślach osobnik. Gdy tylko sługa oddalił się Priamon podszedł do najbliższego lustra i złożywszy kościste dłonie w serię specjalnych znaków zaczął inkantować jeden z czarów własnego pomysłu. Powierzchnia lustra przez chwilę falowała, po czym po drugiej stronie pojawił się pysk smoka.
- O co chodzi Priamonie.?- rzekł niebieski smok.
- Jak posuwają się prace przy projekcie Baltizar?- spytał Priamon.
- Dobrze, wkrótce będzie gotowa.- rzekł smok.
- Wspaniale, można rzec idealnie...Bowiem nasz wścibski czarodziej wykonał pierwsze, ostrożne ruchy. - rzekł Priamon.

Dziewięć Piekieł Baatoru,Maladomini, Rezydencja Venefi’cusa Euxina

Przeglądając raporty dotyczące Antilii Venefi'cus zastanawiał się nad prawdopodobieństwem jej zdrady. Niewiele spraw wydało mu się podejrzanych. Antilia była raczej dobrym szpiegiem. Rzadko kiedy przekazywane przez nią informacje były mylne. Inna sprawa, że niewiele z jej raportów zawierało interesujące fakty. Za to wiele mało ważnych informacji pozwalających na drobne sukcesy w wojnie podjazdowej miedzy Belzebubem, a Mefistofelesem. Nie wspominając o tym, że tym że dwa razy błędne informacje doprowadziły do spektakularnej klęski plany Belzebuba wobec Mefistofelesa. Przeglądając zebrane materiały zobaczył gustowną jak na piekło depeszę ozdobioną motywem kwiatu czarnej róży. Było to niewątpliwie zaproszenie od lady Tunridy, do jej rezydencji w Grenpoli. Zwaną też Lady ladacznicą ( za jej plecami oczywiście)...Niemniej erynia była znana z organizowania wystawnych przyjęć na które zapraszała śmietankę całego Piekła korzystając ze statusu miejsca w którym mieszkała. Bo choć Grenpoli było położone w Maladomini, dziedzinie Belzebuba to nie miał nad miastem żadnej władzy. Grenpoli było autonomią zarządzaną Falszeusza Krętosłowa, z nakazu Asmodeusza. Wielu traktowało to jako jeszcze jeden ze sposobów króla piekieł na poniżenie niezbyt lubianego księcia. Dlatego też na przyjęciach tych można był spotkać osobistości z całego Piekła i nie tylko. Przyjątko miało się odbyć dopiero za siedem dni. Czarodziej miał więc wiele czasu na zdecydowanie, czy się na nie udać, czy nie.

Dziewięć Piekieł Baatoru,Maladomini, Pałac Belzebuba

Z podziwu i fascynacji mag został wyrwany chrząknięciem diabła, który podał mu już odpowiednio zaklęty pierścień. Euxin włożył błyskotkę do kieszeni i zapytał z entuzjazmem wskazując na księgi. – Mogę parę pożyczyć?
- Oczywiście panie. Opłatę za wypożyczenie księgi i pierścień, zapisać na pański rachunek?- spytał uprzejmie czarci zaklinacz, w obszernej szacie z kapturem. Nie pozwalającą przez to na rozpoznanie rasy diabła...No tak, Venefi'cus Euxin zapomniał o małym szczególe wyróżniającym warstwę Belzebuba...Wiecznych kłopotach finansowanych. Niestety, przebudowa całej warstwy była kosztownym przedsięwzięciem pochłaniającym znaczne zasoby Belzebuba. Co powodowało zaciskanie pasa u podwładnych obciążonych podatkami do granic możliwości.
Venefi'cus był pewien, że pewnego dnia zjawi się któryś z zakapturzonych czarodziei i u niego i zażąda uregulowania rachunku wykonaniem misji nie do odrzucenia.
I Venefi'cus zapewne będzie musiał ją wykonać, niewiele istot bowiem dysponowało taką potęgą, by drażnić całą gildię czarodziei czartów.

Plan Materialny,Faerun, Calimport, sekretna świątynia Belzebuba

- O panie jestem tu by ci służyć, mów rozkazuj co ma być dla ciebie zrobione. Kogo odszukać mam- Malik klepnął plackiem przed Veneficu'sem i zaczął całować jego buty.- Zdradź swemu wiernemu słudze, cel poszukiwań, a możesz być pewien, że znajdzie się na tym ołtarzu żywy lub martwy, wedle twego upodobania...A przy okazji, jeśli to nie jest za duży kłopocik, to przydałby się jakiś pokaz potęgi i objawienie, co by pokazało tej tłuszczy, że to ja, Malik-Im-shar jestem prawdziwym wybrańcem Belzebuba, a nie ta szuja Ilithan.
Pod nosem uśmiechał się, liczył na to, że mając poparcie Toma wreszcie odzyska pełnię władzy nad stadem baranów które zebrał.

Plan Materialny, Faerun, Calimport, mieszkanie Ilithana

Czarodziej popijał spokojnie ciernia napój z owoców Helmowego Ciernia rozważając znaczenie swego snu. Misja zlecona przez sen wydawała się prosta, zbyt prosta by zlecać ją zwykłemu czarodziejowi. Poza tym Ilithan -Ibn-Hazad nie uważał się za bardzo gorliwego wyznawcę Belzebuba. W zasadzie interesowało go tylko przejęcie sekty dla siebie.
Zadanie zaś wydawało się łatwe, zbyt łatwe, ale nagroda była kusząca (choć mało konkretna).
Czarodziej opracował więc pośredni plan, przygotował więc się do rzucenia czaru "Kontakt z innym planem." Po chwili wypowiadania inkantacji jego umysł odpłynął w kierunku dziedziny Gargautha.
Spotkanie z tym zdradzieckim bytem było ryzykowne, ale warte podjęcia ryzyka. Przez chwilę czarodziej czuł się jak zawieszony w kłębach dymu z którego spoglądały na niego wielkie oczy. Calimshyta nie wiedział czy to sam Gargauth, czy też jeden z jego wysłanników...I w sumie nie chciał wiedzieć. Uzyskał niewiele informacji. Za to potwierdziły się jego podejrzenia...W tej ofercie tkwił haczyk, i zamieszana była jakaś kabała magów. Dowiedział się też, że szukany przez niego czart jest w Calimporcie...Niestety nie dowiedział się niczego poza tym. Ale to co się dowiedział uzasadniało nieuczestniczenie bezpośrednio w poszukiwaniach, lecz korzystanie ze starych znajomości i ze sługusów z sekty. Ilithan-ibn-Hazad założył swój najlepszy biały burnus, za pas wsunął sztylet o rękojeści ze złota. Wziął w dłoń swój magiczny kostur i ruszył w miasto...miał bowiem wiele do zrobienia.

Cania, sala tronowa.

Zwierciadło zawieszone na jednej ze ścian zalśniło lekkim blaskiem. Mefistofeles wstał z tronu i stanął przed nim.
- Panie mój..- odezwał się głos ze zwierciadła i pojawiła się para oczu.
- Przejdź do konkretów.- rzekł zniecierpliwiony władca Canii.
- Xenak znów wznowił aktywność na polecenie Sephirotha.- rzekł głos ze zwierciadła.
- Znasz cel tej aktywności?- spytał Mefistofeles.
- Jest zainteresowany sprawami na terenie Greyhawku...Posłał tam nawet łowcę śmiertelnych...Zaginął im tam imp.- odezwał się głos z lustra.
- Imp?! Tyle zachodu z powodu impa?!- krzyknął zdziwiony Mefistofeles, po czym machnąwszy ręką rzekł. - Zresztą nieważne, jak tam druga strona aktywności Xenaka?-
-Jego aktywność w kontaktach z rodzimym miastem jest duża. A Sephiroth dostarcza mu sporo materiału badawczego.- rzekło lustro.
-Jak na mój gust, zbyt dużo...Zabił Fizgulfa nie czekając na moją aprobatę. Nie tak łatwo jest znaleźć diabła jednocześnie dość sprytnego by nadzorował pracę kopalni i wystarczająco nierozgarniętego by nie mógł wykorzystać tego stanowiska dla własnych celów.- rzekł Mefistofeles.- jak tam sprawy infiltracji rodzimego miasta Xenaka.
- Powinieneś o to spytać Quintiliusa panie, nie mnie.- odparł głos z lustra.
- I spytam, ale zapewne ty już przejrzałeś część jego raportów.- rzekł władca Canii.
- Przyznaję, że tak.- odparł głos z lustra.- Infiltracja idzie jak po grudzie, łupieżcy umysłów to raczej ciężka do przeniknięcia grupa.
- Czyli sprawa jasna. Trzeba zrównać rodzime miasto Xenaka z ziemią. Antilia przygotuj pismo do królowej Vlaakith, i każ zawiadomić Yshyna Doltana, że ma się u mnie zjawić jak najszybciej.- rzekł Mefistofeles.- Koniec tego wtrącania się ilithidów w sprawy mej warstwy.
- Zgodnie z twym życzeniem panie.- rzekła bardka sięgając po pergamin z demonicznej skóry.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 21-09-2007 o 10:33.
abishai jest offline