Buck nie wdawał się w dalsze dyskusje na odprawie prowadzonej przez Stanleya. Raz, że to co mówił było dla niego oczywiste, dwa, że nie płacił mu za użeranie się z najemnikami. Z uwagą wysłuchał raportu na temat wyspy, notując w pamięci co ważniejsze szczegóły. Ocena ich sytuacji przedstawiona przez Stanleya, mniej więcej pokrywała się z jego własną. Zresztą za oceny w sumie też mu nie płacili.
*****
- Witam. – podał Bartowi masywne łapsko na powitanie, po czym bez ceregieli zaczął go wypytywać o zadanie
- Potrzebujemy wiedzieć z kim mamy do czynienie w tej sprawie. Mówisz Cyrus i jego banda. Czyli kto dokładnie. O jak dużej grupie mowa i jakiego rodzaju. Czy to paru osiłków z pałkami, czy raczej jakiś poważniejszy gang z bronią palną. To raz. Dwa, gdzie jest ta twoja ciężarówka i w jakich inny miejscach można znaleźć owego Cyrusa. Być może łatwiej będzie załatwić sprawę bezpośrednio z nim, niż zabierać samą ciężarówkę. Jak bardzo będzie zdeterminowany bronić owego towaru? Zaryzykuje starcie z uzbrojonymi ludźmi? Utrata tej ciężarków, to dla niego poważna strata, czy raczej drobne? No i jak Ty sam zapatrujesz się na fakt, ze komuś może się stać krzywda. Być może nawet wypadnie z interesu na stałe… -
Buck posłuchał odpowiedz ich zleceniodawcy, po czym zwrócił się do towarzyszącej mu japonki.
- Mi, zajmij się zwiadem. Ja za bardzo rzucałbym się w oczy. Sprawdź miejscówki, o których mówił Bart. Wejścia, wyjścia, strażnicy, pozycje strzeleckie, trasy ucieczki, ile może zając przyjazd policji… -
Buck przerwał w pól zdania, widza spojrzeniem kobiety. Takie z rodzaju „nie ucz starego niedźwiedzia miodu podbierać”,
- Tak… W razie czego może wziąć kogoś z naszym do pomo…. Dobrze, już nic nie mówię. Nawet nie chce wiec co znaczy, to co przed chwilą powiedziałaś… -