Miejsce samo w sobie nigdy nie zbuduje klimatu, choćby był to gotycki kościół, albo cmentarz. Powiem więcej - im mniej klimatyczne miejsce, tym więcej odgrywania postaci. Jeżeli miejsce samo z siebie tworzy dobre podwaliny atmosfery, to gracze podświadomie odpuszczają trochę - gramy w szlacheckim dworku, to mogę trochę słabiej odgrywać postać - przecież mamy wielki rekwizyt tworzący klimat. Pewnie fajnie jest od czasu do czasu zagrać w jakimś nietypowym miejscu, ale tak jak już ktoś powiedział na zasadzie jednorazowego wypadu.
Grałem i prowadziłem w różnych miejscach - od knajp po ruiny zamku w Chęcinach. Wniosek jest taki, że gracze najlepiej wczuwają się w postać w domu, na wygodnych fotelach, kiedy nie muszą się rozglądać dookoła. Budowanie klimatu to dzieło w trzech czwartych narratora, reszta należy do graczy. To taka cicha kooperacja, żeby wszystkim było jak najlepiej. Bujdą jest jakoby nie dało się poprowadzić horroru w biały dzień. Da się, wcale nie jest to trudniejsze, wymaga po prostu innego podejścia. To tak samo jak w filmie - można zrobić mrożące krew w żyłach dzieło nie pokazując w zasadzie nocy do samego końca. W przypadku Wampira (bo z własnego doświadczenia) należy pamiętać na przykład o tym, że jest to naturalne środowisko tych istot - sama noc ich nie przerazi. To nie zdjęcie budynku czy nawet granie w nich ma wzbudzić nastrój niepokoju - to ma robić narrator. Opis, opis i jeszcze raz opis. Owszem fajnie jest czasami zagrać w knajpie, na dworze, w lesie, ale samo miejsce nigdy nie stworzy klimatu odpowiedniego do grania.
__________________ Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę. |